Rozwiązywanie sporów z inwestorami może przewrócić TTIP w PE

Im bardziej na lewo w Parlamencie Europejskim, tym większy sprzeciw wobec mechanizmu rozstrzygania sporów z inwestorami (ISDS) w umowie handlowej UE z USA (TTIP) - wskazują urzędnicy PE. Tymczasem TTIP będzie potrzebować akceptacji europosłów, którzy wcześniej odrzucili ACTA.

14.05.2015 13:15

Wobec krytyki ISDS Komisja Europejska zaproponowała niedawno reformę tego mechanizmu. Choć europosłowie przyznają, że to krok w dobrym kierunku, unikają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy propozycje KE zmienią ich nastawienie w tej kwestii.

ISDS to mechanizm rozstrzygania sporów na lini inwestor-państwo stosowany w wielu umowach handlowych, który ma być także częścią negocjowanej przez UE i Stany Zjednoczone umowy dotyczącej partnerstwa handlowo-inwestycyjnego (TTIP). Wywołuje on sprzeciw wielu organizacji, które wskazują, że możliwość pozywania państwa przez inwestora w ramach ISDS może ograniczać działalność regulacyjną państw, m.in. w sprawie zabezpieczenia praw socjalnych, ochrony konsumentów i środowiska. UE chciałaby wynegocjowania umowy jeszcze za administracji Baracka Obamy.

"28 maja zagłosujemy w komisji PE ds. handlu międzynarodowego nad rezolucją w sprawie negocjacji TTIP" - powiedział PAP sprawozdawca raportu ws. TTIP w PE niemiecki socjaldemokrata Bernd Lange. Cały europarlament zagłosuje nad rezolucją 10 czerwca.

"Rezolucja ma z jednej strony odzwierciedlić dotychczasowe 1,5-roczne negocjacje, a z drugiej ma dać rekomendacje negocjatorom w kwestii stanowiska PE" - wyjaśnił. Zaznaczył, że ostatecznie to Parlament Europejski zdecyduje o umowie. "W mojej propozycji rezolucji zaznaczyłem, że (ISDS) nie jest konieczny. To przestarzały instrument" - powiedział.

Zgodnie z traktatem lizbońskim PE zatwierdza lub odrzuca umowy międzynarodowe UE. Europosłowie skorzystali z tego prawa m.in. odrzucając międzynarodową umowę ACTA oraz umowę z Marokiem - wyjaśnił Lange.

"Staromodny ISDS może załamać umowę, ale odnosząc się do obecnej dyskusji w UE nikt z pewnymi wyjątkami () nie chce już tak naprawdę starego systemu ISDS. Ale są też oczywiście inne zagadnienia grożące załamaniem się umowy, dla nas jako socjaldemokratów kluczowe są prawa pracowników, czy kwestia przetargów publicznych" - powiedział Lange. Przyznał jednak wcześniej, że propozycje komisarz Cecilii Malmstroem reformujące ISDS to krok w dobrym kierunku. Podobnie wyraził się europoseł liberałów.

Zdaniem innego socjaldemokratycznego europosła Dietmara Kostera nie ma potrzeby tworzenia równoległego systemu prawnego i niepotrzebne są "prywatne sądy", by chronić interesy inwestorów. "Przedsiębiorstwa mają otwartą drogę do krajowych systemów sprawiedliwości" - zaznaczył. "Fundamentalna zasada prawa demokratycznego jest taka, że prawo stosuje się tak samo wobec wszystkich, uważamy, że niepotrzebne jest specjalne prawo po to, by chronić kapitał inwestorów" - powiedział.

Koster wyraził wątpliwości ws. opinii, że ISDS będzie chronić małe i średnie przedsiębiorstwa z UE inwestujące w USA. "Wiemy, że przede wszystkim wielkie firmy próbują korzystać z mechanizmu ISDS, takie postępowanie kosztuje średnio ok. 6 mln euro, jaka mała i średnia firma może sobie pozwolić na taki wydatek" - pytał. Podał przykład koncernów, która pozywają władze Kanady za wstrzymanie frackingu (szczelinowania hydraulicznego).

Zagorzałymi przeciwnikami ISDS zdają się być w PE Zieloni. Są też sceptyczni do TTIP jako takiego. Zwracają uwagę na zagrożenia wynikające m.in. z konkurencji w rolnictwie, dotyczące ochrony prywatności i praw pracowniczych. ISDS uważają za kompletnie niepotrzebny i grożący miliardowymi odszkodowaniami.

"Odchodzimy od prawodawstwa krajowego, by sprywatyzować wymiar sprawiedliwości, wychodzimy z systemu, gdzie mamy państwowych niezależnych sędziów, by oddać to w ręce adwokatów komercyjnych" - krytykował europoseł Zielonych Yannick Jadot. "Chodzi o to, by firmy mogły wszystko podważać i otrzymywać miliony, miliardy w odszkodowaniach jeśli ich interesy zostaną naruszone (). Będziemy tworzyć przestrzeń, która będzie służyć koncernom, a nie obywatelom" - argumentował.

Zdaniem europosłanki Danuty Huebner zarówno socjaliści, jak i liberałowie są podzieleni w kwestii ISDS, mechanizm popiera największa frakcja w PE - chadecy. Uważa też, że poprawione propozycje Komisji Europejskiej takie jak niezależny międzynarodowy trybunał arbitrażowy do rozstrzygania sporów inwestycyjnych mogą jeszcze zmienić nastawienie europosłów.

"Im bardziej na lewo w PE, tym większy sprzeciw wobec ISDS" - powiedział natomiast pragnący zachować anonimowość urzędnik PE. Potrzebny będzie kompromis w tej sprawie, by uzyskać większość w PE - dodał. Zaznaczył, że także wśród krajów UE są takie, które są niechętne ISDS jak Austria i Niemcy, mniej Francja i Luksemburg, oraz takie, w których nie wzbudza on kontrowersji jak Portugalia, czy kraje naszego regionu. Odrzucenia całego TTIP chce mała frakcja skrajnej lewicy w PE, krytyczni są też eurosceptycy.

W Polsce protesty przeciwko ISDS były bardzo niewielkie. Polski rząd popiera wprowadzenie tego mechanizmu do umowy z USA. Podejście to wynika z tego, że już teraz mamy umowę z USA, która przewiduje arbitraż międzynarodowy w razie konfliktu między inwestorem a państwem. Władze Polski przewidują, że przeniesienie tych zapisów na poziom unijny poprawi ochronę naszych interesów.

Z Brukseli Julita Żylińska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)