Rynkowy szantaż
Wtorkowa sesja na giełdzie przebiegła pod wpływem nastrojów wynikających z poniedziałkowych spadków na Wall Street. Krajowi inwestorzy podobnie jak ich zagraniczny koledzy obawiali się, że plan ratowania amerykańskiego sektora finansowego, który dopiero się kształtuje nie będzie wystarczająco trwały i optymistyczny.
24.09.2008 09:08
W sumie ciężko negować takie obawy, ponieważ istnieje granica, do której rząd może przejmować złe długi i upadające spółki. Nikt nie wie jeszcze gdzie ta granica leży i lepiej by było żebyśmy nie musieli się tego dowiadywać.
Krajowy rynek poddając się nastrojom sprzedaży szybko znalazł się na 2, 5 procentowych minusach, gdzie rozpoczął długą i męczącą stabilizację. W ostatnich momentach podaż jeszcze przycisnęła i doprowadziła do niemal 3 procentowego spadku na indeksie WIG20, dla którego największymi ciężarami były spółki KGHM i PKO BP spadające po 5 procent. Wczorajszy handel w stanach na początku stwarzał nadzieje, że indeksy po poniedziałkowym rajdzie w dół wzrosną lub odnajdą chociaż chwilową stabilizację. Jak się szybko okazało zamiast wzrostów kursy ponownie spadły choć tym razem przecena sięgnęła 1,5 proc. Spadek ten był o tyle nieoczekiwany, że Henry Paulson i Ben Bernanke, którzy przygotowują projekt planu ratowania finansów wyraźnie oświadczyli, że jeżeli ich pomysły nie zostaną szybko wdrożone to kryzys może rozszerzyć się na kolejne sektory gospodarki. Taki sygnał dla rynków był bardzo niepokojący, bo jak źle musi być skoro dwie najważniejsze osoby w Stanach grożą recesją. Taka atmosfera nie pomaga odbudować
zaufania i na pewno nie zagwarantuje spokoju.
Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse