Ryszard Schnepf dla WP: tekst w "Super Expressie" powstał na zlecenie. Wiem, na czyje

Były ambasador RP w Hiszpanii i USA broni się przed zarzutami tabloidu. "SE" twierdzi, że Schnepf przez lata bezprawnie pobierał dodatek na utrzymanie rodziny, w sumie 450 tys. zł. - Cały tekst powstał na zamówienie, wiem na czyje – mówi WP Ryszard Schnepf. A na Facebooku dodaje: "od powrotu do kraju w końcu lipca 2016 r. próbowano zbierać na nas haki, sugerowano milczenie". I publikuje maile, w których minister Waszczykowski "subtelnie go ostrzegał".

Ryszard Schnepf dla WP: tekst w "Super Expressie" powstał na zlecenie. Wiem, na czyje
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Jacek BereźnickiAgata Kołodziej

13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 21:13

"Zaczyna się jak telenowela, ale nią nie jest. To film gangsterski. Dzisiejszy "Super Express" opublikował oskarżycielski tekst zarzucający mi nieuzasadnione pobranie, w latach 2008-2016, kiedy to sprawowałem funkcję ambasadora RP w Hiszpanii i USA, 'dodatku na niepracującą żonę'. Początkowo, mimo otrzymania w dniu wczorajszym o godz. 19.38 mojego oświadczenia dementującego zarzucane mi winy, dziennik nie zamieścił krótkiego odniesienia się i uczynił to dopiero po naszych interwencjach. Teraz nadszedł czas na pełną prawdę i tylko prawdę" - pisze na Facebooku Ryszard Schnepf, były ambasador RP w Hiszpanii i USA.

W rozmowie z WP odpiera zarzuty tabloidu. - To jest kompletnie chybiony i fałszywy napad. Te oskarżenia są absurdalne. Cały tekst powstał na zamówienie, wiem na czyje – mówi nam były ambasador.

Rozmowa, którą z nim przeprowadziliśmy, mimo próśb nie została przez niego autoryzowana. Zamiast tego po kilku godzinach Schnepf odpisał, że pełną odpowiedź wobec zarzutów zamieścił na FB. Postanowiliśmy jednak opublikować to, co nam powiedział.

Co napisał "Super Express"? Że Schnepf podczas pobytu na placówce w Madrycie od 2008 do 2012 r. pobrał łącznie 62 151,98 euro, a jako ambasador w Waszyngtonie od 2013 do lipca 2016 r. otrzymał 50 468,30 dolarów. Daje to w sumie równowartość ok. 450 tys. zł jako dodatek na utrzymanie rodziny.

Co powiedział WP Ryszard Schnepf?

- Gdy byłem ambasadorem w Hiszpanii, moja żona oczywiście mieszkała ze mną, mieliśmy wtedy dwójkę małych dzieci, nasza córka urodziła się w Madrycie w 2009 roku, a syn dwa lata później – wyjaśnia WP były ambasador.

- Oczywiście moja żona przebywała ze mną na placówce. W Stanach dodatek był pobierany od marca, ponieważ moja żona przyjechała cztery miesiące po mnie – powiedział nam Ryszard Schnepf.

- Chyba nic więcej nie da się powiedzieć poza tym, że w okresie pobytu w Hiszpanii żona odlatywała na własny koszt raz na półtora miesiąca na kilka dni do Warszawy. Przeważnie w weekendy i wówczas odrabiała zaległości. Za bilety płaciła z własnych środków. Kierownictwo TVP zgodziło się, by żona przyjeżdżała raz na jakiś czas na skumulowane dyżury w redakcji – powiedział WP Schnepf.

- Jest taki obowiązek, że jak żona przyjeżdża, to trzeba to zgłosić. Ambasador nie ma najmniejszej możliwości regulowania swojego uposażenia i jakichkolwiek dodatków. Księgowość dostaje wyliczenie, ile ma wypłacić i koniec, kropka – dodał.

Najważniejsze: dodatek na rodzinę nie był pobierany bezprawnie

Były ambasador wyjaśnia również, że dodatek, którego nienależne pobranie zarzucił mu "Super Express", to nie jest dodatek na niepracującą żonę, bo takowy... nie istnieje.

- W 2001 roku weszła ustawa o Służbie Zagranicznej, która szczegółowo wyjaśnia, w jakich okolicznościach nie można wypłacać dodatku na rodzinę. Jest tylko jeden taki przypadek: współmałżonek ambasadora jest zatrudniony w ambasadzie – podkreśla w rozmowie z WP Ryszard Schnepf.

I ma rację. Tymczasem jego żona Dorota Wysocka-Schnepf była przecież dziennikarką TVP, zatem miała prawo do dodatku. Warunkiem było jedynie przebywanie na miejscu, przy mężu, a więc na placówce zagranicznej, gdzie współmałżonek pełni pewne funkcje.

Ryszard Schnepf nie powiedział nam, na czyje zlecenie miałby powstać tekst w "Super Expressie". Jednak z wyjaśnień, które zamieścił na Facebooku, wynika, że za całą sprawą może stać minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Ambasador zamieścił screeny z maili, jakie miał otrzymać od ministra.

Intryga, oszczerstwo i zemsta

"Oszczercze i kłamliwe doniesienia 'SE' nie zaskoczyły nas. Po naszym wyjeździe z Waszyngtonu przeprowadzono kontrolę w placówce. Grzebano w mailach i przesłuchiwano byłych współpracowników. Od powrotu do kraju w końcu lipca 2016 r. próbowano zbierać na nas haki”, 'sugerowano' milczenie" - napisał Schnepf na swoim koncie na Facebooku. (pisownia oryginalna)

"Przez lata powstrzymywałem się z upublicznianiem prywatnych e-maili i sms-ów, wychodząc z założenia, że nie przystoi, zwłaszcza jeżeli chce się utrzymać merytoryczny, profesjonalny poziom dyskursu. Nie udało się. Miarka przebrała się, ponieważ niektórzy członkowie kierownictwa MSZ postanowili haniebnie uderzyć w coś co cenię najbardziej, a mianowicie w naszą UCZCIWOŚĆ. Jeszcze w Ameryce sięgano po rózgę. A to za nazwanie Lecha Wałęsy bohaterem, a to za obecność profesora Rzeplińskiego na obchodach Święta Narodowego. Złowrogie wiadomości mnożyły się. Tylko część z nich zapisałem.
Po powrocie do kraju, w październiku ub. roku, w związku z podjęciem przez żonę pracy w 'Gazecie Wyborczej', minister Waszczykowski 'subtelnie' mnie ostrzegał" - pisze były ambasador.

Obraz
© Facebook/Ryszard Schnepf | screen

Na jednym z zamieszczonych screenów widnieje wiadomość z 2016 roku od "ambawaszczykowski..." o treści: "No więc żona w Gazecie Wyoborczej? Jestem krytykowany, że nie odwołałem Cię natychmiast. Mam tego żałować? W". (pisownia oryginalna)

"Oglądałem Horyzont. Po tych Twoich wypowiedziach głęboko żaluję, że nie wywaliłem Cię z ambasady rok temu razem z Arabskim. To jeden z wielkich błędów mojej polityki w MSZ. W". (pisownia oryginalna)

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (553)