Ryszard Schnepf oskarżony o wzięcie 450 tys. na żonę, dziennikarkę "Wiadomości" TVP. Były ambasador kategorycznie zaprzecza
Ryszard Schnepf, były ambasador RP w Hiszpanii i USA miał według "Super Expressu" przez lata bezprawnie pobierać sowity dodatek na utrzymanie rodziny. Problem ma polegać na tym, że jego żona Dorota Wysocka-Schnepf pracowała w tym czasie w TVP. Dyplomata kategorycznie zaprzecza zarzutom i wskazuje na polityczne źródła ataku na siebie.
13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 11:54
Jak informuje "Super Express", Schnepf podczas pobytu na placówce w Madrycie od 2008 do 2012 r. pobrał łącznie 62 151,98 euro, a jako ambasador w Waszyngtonie od 2013 do lipca 2016 r. otrzymał 50 468,30 dolarów. Daje to w sumie równowartość około 450 tys. zł.
Gazeta przypomina, że rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 2002 r. stanowi, że ambasador może pobierać dodatek na pokrycie "zwiększonych kosztów utrzymania rodziny" tylko wtedy, gdy jego małżonek przebywa wraz z nim na placówce i nie pracuje.
Z kolei MSZ za pośrednictwem "SE" wyjaśnia, że dodatek dla Schnepfa był wypłacany na podstawie złożonego przez niego oświadczenia.
Tymczasem, jak informuje biuro prasowe TVP, Dorota Wysocka-Schnepf była zatrudniona w Telewizji Polskiej od 2004 do czerwca 2016 roku. Przez kilka lat prowadziła nawet główne wydanie "Wiadomości".
Jak donosi "Super Express", MSZ nosi się z zamiarem skierowania sprawy do sądu, ale taką zapowiedź pod adresem gazety we wtorek rano na Twitterze zamieściła Dorota Wysocka-Schnepf.
Dziennikarka zarzuciła też redaktorowi naczelnemu "Super Expressu" Sławomirowi Jastrzębowskiemu, że nie opublikował wyjaśnień, które Schnepfowie mieli przesłać dziennikarzowi jego gazety. Wkrótce tekst na stronie internetowej "SE" został zaktualizowany.
"Przede wszystkim pragnę jednoznacznie wyjaśnić, że ambasador z zasady nie wypłaca i nie wylicza swojego uposażenia, nie przyznaje sobie dodatków, ani o dodatki nie występuje. Wynagrodzenie ambasadora nie podlega też żadnym negocjacjom. Jest wyliczane przez MSZ na podstawie obowiązujących przepisów" - czytamy w oświadczeniu Ryszarda Schnepfa.
"Zgodnie z tą zasadą nigdy nie wyliczałem swojej pensji ani nie występowałem o żadne dodatki. Nie przypominam też sobie, bym kiedykolwiek pisał oświadczenie, iż moja małżonka jest osobą niepracującą, co więcej - fakt, iż pracowała w TVP był w MSZ i nie tylko, wiedzą powszechną" - zapewnia były ambasador
Ryszard Schnepf pisze, że "z zadowoleniem" przyjmuje informację, że MSZ występuje w tej sprawie do sądu. "Rozumiem, że Ministerstwo zarzuty kieruje wobec samego siebie, gdyż - jak wcześniej wspomniałem – to MSZ jest odpowiedzialne za wyliczanie pensji ambasadora" - dodaje.
"MSZ nie wypłaca dodatków za „niepracowanie” małżonków. Wręcz przeciwnie - dodatki dla małżonków kierowników i tylko kierowników placówek wynikają z faktu, iż małżonkowie kierowników placówek są obarczeni obowiązkami na rzecz RP, a dodatek dla nich jest formą wynagrodzenia za ich pracę oraz wynikające z niej koszty" - przekonuje.
Schnepf twierdzi też, że na wypłacanie dodatku dla jego żony pozwalały przepisy ustawy o Służbie Zagranicznej, która - jak podkreśla - jest aktem wyższym wobec rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów. "Zachęcam do zapoznania się z treścią ww. Ustawy, która precyzyjnie określa tę kwestię i potwierdza, że mój przypadek w żadnym stopniu nie koliduje z jej zapisami" - przekonuje.
Były ambasador uważa, że cała sprawa jest polityczna. "Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ta nieuzasadniona, krzywdząca i chybiona próba podważenia mojej wiarygodności jest reakcją na wyrażany przeze mnie publicznie krytycyzm wobec obecnego Ministra Spraw Zagranicznych oraz dyrektora generalnego MSZ" - kończy swoje oświadczenie Ryszard Schnepf.