Rząd jak Janosik. Da biedniejszym emerytom, odbierze zamożniejszym

Rząd chce zmienić sposób waloryzacji emerytur, by w większym stopniu skorzystali emeryci pobierający najniższe świadczenia. Ceną za podwyżkę o co najmniej 70 zł będzie jednak wolniejszy wzrost wyższych emerytur.

Jacek Bereźnicki

08.10.2018 | aktual.: 08.10.2018 12:59

- Chcemy, by w większym stopniu beneficjentami byli emeryci, którzy dzisiaj mają najniższe emerytury, np. 1100, 1200, 1300 zł - powiedział w zeszłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki.

Chodzi o zmianę sposobu waloryzacji emerytur. Obecnie wszystkie świadczenia, niezależnie od wysokości, rosną procentowo tak samo.

O ile wzrost kwoty miesięcznej emerytury o np. 3 proc. oznacza odczuwalny przypływ gotówki w portfelu przy wysokich świadczeniach, to w przypadku emerytur na poziomie tysiąca złotych mówimy o kwocie zaledwie 30 zł.

Rząd chce to zmienić i więcej dokładać do roku biedniejszym emerytom. Niskie świadczenia to jednak w dużym stopniu efekt obniżenia wieku emerytalnego przez ten sam rząd.

Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", podwyżka dla osób pobierających najniższe emerytury ma wynieść co najmniej 70 zł.

Skąd rząd weźmie na to pieniądze? Jak zwraca uwagę gazeta, zapłacą za to głównie zamożniejsi emeryci, których świadczenia będą rosły wolniej niż dotychczas.

Warto przypomnieć, że waloryzacja emerytur polega głównie na zwiększeniu świadczeń o wskaźnik inflacji, czyli chodzi o to, by wzrost cen nie "zjadał" ich realnej wartości.

Jest jeszcze drugi mechanizm - dodaje się 20 proc. wzrostu płac w gospodarce narodowej. W ten sposób emeryci choć w pewnym stopniu korzystają ze wzrostu gospodarczego.

Właśnie ten drugi mechanizm ma zostać zlikwidowany a zaoszczędzone pieniądze przeznaczone na podwyżki dla najbiedniejszych emerytów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1443)