Są królami sadów. Zarabiają pensję minimalną w dwa tygodnie
Zbiory wiśni ruszyły pełną parą, a właściciele sadów intensywnie poszukują pracowników. Ofert pracy nie brakuje. Doświadczeni zbieracze mogą zarobić równowartość miesięcznej płacy minimalnej w zaledwie dwa tygodnie.
Jak podaje "Fakt’, w mediach społecznościowych nie brakuje ofert dla osób, które chciałyby zająć się zbiorem owoców. – Ludzie pytają tylko o jedno: o stawkę. Ciężko jednak przewidzieć, ile będziemy płacić. Czekamy, aż na dobre ruszą skupy – mówiła dziennikowi jedna z rolniczek z woj. lubelskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
Ruszył zbiór wiśni. Sadownicy szukają rak do pracy
Stawki różnią się w zależności od regionu i warunków zatrudnienia. W woj. lubelskim rolnicy oferują 7,50–8 zł za kilogram wiśni. W woj. świętokrzyskim można liczyć na 1,60 zł za kilogram, ale pod warunkiem, że pracownik sam zorganizuje sobie transport. Jeśli sadownik zapewnia dowóz i zakwaterowanie, stawka spada do około 1,30–1,40 zł.
– Na dzień dzisiejszy płacę 2,50 za kilogram wiśni pracownikom, skoro jest po 8 zł, więc szanujmy się trochę, bo każdy z nas jest człowiekiem i chce zarobić. Mnie nie zbawi 50 gr więcej – komentował w rozmowie z dziennikiem inny rolnik.
Tyle płacą sadownicy
Przy dobrej stawce i przeciętnej wydajności można wyciągnąć 300–350 zł dziennie. Przy dwutygodniowej pracy oznacza to prawie 5 tys. zł "na rękę". Najczęściej bez składek i podatku, bo zwykle nikt na umowie nie zatrudnia.
Dla porównania, minimalne wynagrodzenie brutto w Polsce wynosi obecnie 4,6 tys. zł miesięcznie.