Sarasin: w przyszłym roku PKB Polski wzrośnie o 4 proc.

W przyszłym roku PKB Polski wzrośnie o 4 proc., inflacja wyniesie 3 proc., a bezrobocie osiągnie 11,3 proc. - uważa główny ekonomista Banku Sarasin, Jan Amrit Poser. Jego zdaniem, aby obniżyć deficyt budżetowy, przyszły polski rząd zdecyduje się podwyższyć podatki.

Sarasin: w przyszłym roku PKB Polski wzrośnie o 4 proc.
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

07.10.2011 | aktual.: 07.10.2011 14:29

Jak poinformował Poser na piątkowej konferencji, w 2011 r. wzrost PKB wyniesie 3,6 proc., inflacja - 4,4 proc., a bezrobocie - 11,8 proc. Ekonomista prognozuje też, że na koniec 2011 r. euro będzie kosztowało 4,10 zł, dolar - 3,15 zł, a frank szwajcarski 3,40 zł., w 2012 r. polska waluta będzie się z kolei umacniać: euro będzie kosztowało 3,90 zł, dolar - 2,80 zł, a frank szwajcarski - 3 zł.

Zaznaczył, że polska gospodarka rozwija się dobrze i radzi sobie lepiej, niż gospodarki innych krajów tej części Europy. - Polska gospodarka w 2011 spowolniła, ale odbicie nastąpi już w 2012 r. (...) Szczególnie duże wrażenie robią dane dotyczące wzrostu PKB. W czasie kryzysu wzrost PKB nie spadł poniżej zero proc., co pokazuje odporność tego kraju. Ta odporność pozwoli Polsce utrzymać trend wzrostowy w kolejnych latach - zaznaczył.

Zwrócił też uwagę na możliwość obniżenia stóp procentowych w Polsce. - Myślę, że (prezes NBP - PAP) Marek Belka bardzo wyraźnie powiedział, iż jest gotowy ciąć stopy procentowe w razie potrzeby. Przeprowadził pewne interwencje na rynku, kontroluje stopę inflacji. (...) Jest więc jasnym, że jeśli wzrost spowolni, Belka nadal będzie w stanie stymulować wzrost poprzez cięcie stóp procentowych - zauważył. Podkreślił, że robi wrażenie też fakt, że udział eksportu w polskim PKB wzrósł bardzo silnie w ciągu ostatnich lat.

- Przed nami wybory w Polsce, w niedzielę. Badania pokazują, że prawdopodobnie rząd Donalda Tuska utrzyma władzę, więc prawdopodobnie (minister finansów - PAP) Jacek Rostowski będzie miał za zadanie w przyszłości obniżenie deficytu budżetowego i ustabilizowanie długu publicznego - zaznaczył. Dodał, że aby obniżyć deficyt budżetowy prawdopodobnie przyszły rząd zdecyduje się podwyższyć podatki. - Myślę, że każdy rząd po wyborach zdecyduje się na podwyżkę podatków. Ale doświadczenie i analizy Międzynarodowego Funduszu Walutowego pokazują, że lepiej reagować cięciami wydatków niż podwyżkami podatków - powiedział.

Poser uważa, że obecnie strefa euro stoi przed dylematem "wzrost gospodarczy czy wiarygodność". - Jeśli bowiem rząd danego kraju wprowadzi program oszczędnościowy, tempo wzrostu gospodarczego w tym państwie spadnie, w przeciwnym jednak razie jego rating zostanie obniżony przez międzynarodowe agencje ratingowe. Widać to na przykładzie Finlandii, która nie obniżając deficytu budżetowego utrzymała wzrost gospodarczy na poziomie 6 proc. pomiędzy drugim kwartałem 2009 a pierwszym kwartałem 2011, podczas gdy Grecja i Irlandia, stosując radykalne cięcia budżetowe, zanotowały ujemne tempo wzrostu gospodarczego w analogicznym okresie - wskazał.

Zauważył też, że dopóki problemy gospodarcze dotyczyły niewielu krajów UE, sprawdzał się mechanizm stabilizacyjny strefy euro, kiedy jednak kryzys rozprzestrzenił się na kolejne państwa, coraz trudniej było utrzymać równowagę. - Jej przywrócenie wymaga odważnych decyzji politycznych, a także pomocy Europejskiego Banku Centralnego, który nie tylko jest w stanie zwiększyć ilość pieniądza w obiegu, lecz również udzielić pomocy bankom czy wspomóc kredytowo Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej - zaznaczył.

Jego zdaniem, jeśli politycy europejscy nie zareagują, obawy o system bankowy będą rosły, co spowoduje spadek zaufania i wzrost kosztów pieniądza na rynku międzybankowym. W takiej sytuacji - uważa Poser - konieczny będzie plan dekapitalizowania baków, gdyż w przeciwnym razie strefa euro może pogrążyć się w kryzysie, który przeniesie się do USA.

Ekonomista uważa, że w obecnej sytuacji ekonomiczne można wymienić tyle samo powodów do sprzedawania, co i do kupowania papierów wartościowych. Wśród tych pierwszych wymienił m.in. słabnący wzrost gospodarczy i rozczarowujące zwroty z inwestycji. Natomiast wśród powodów skłaniających do inwestowania wymienił m.in. atrakcyjne wyceny i wsparcie banków centralnych dla gospodarek.

- W krótkim czasie bank Sarasin doradza kupno papierów wartościowych, by zyskać na minitrendach wzrostowych, w średnim radzi poczekać do końca roku na poprawę sytuacji. Zaś inwestorzy mający długi horyzont inwestycyjny mogą już teraz rozejrzeć się za potencjalnymi okazjami - podkreślił.

Na koniec czerwca 2011 roku całkowita wartość aktywów zdeponowanych przez klientów, jakimi zarządzała Grupa Sarasin z centralą w Bazylei, wynosiła 101,6 mld franków szwajcarskich. Większościowym udziałowcem Grupy jest holenderski bank Rabobank.

Źródło artykułu:PAP
kryzys finansowydeficytpkb
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)