Sarkozy: ryzyko rozpadu Europy nie zostało zażegnane

Prezydent Nicolas Sarkozy powiedział w wywiadzie dla "Le Monde", że w chwili obecnej rodzi się nowa Unia Europejska, połączona wspólną polityką gospodarczą. Według niego, mimo ustaleń szczytu w Brukseli, ryzyko rozpadu Europy jeszcze nie minęło.

12.12.2011 | aktual.: 12.12.2011 14:40

Popołudniowa gazeta publikuje w poniedziałek rozmowę z Sarkozym, przeprowadzoną zaraz po czwartkowo-piątkowym szczycie w Brukseli, który zapowiadano jako spotkanie "ostatniej szansy" w sprawie kryzysu zadłużenia w eurogrupie.

Pytany przez "Le Monde", czy po tym spotkaniu ryzyko rozpadu UE przestało być realne, Sarkozy odparł: "Chciałbym móc powiedzieć, że zostało ono zupełnie oddalone. Jednak powstrzymam się od tego".

I dodał: "Zrobiliśmy wszystko, co można było zrobić. (...). Ten szczyt (brukselski) wyznacza decydujący etap prowadzący do integracji europejskiej. Z tego powodu stwarza on warunki do ożywienia (gospodarki) i wyjścia z kryzysu".

"Trzeba dostrzec, że rodzi się właśnie inna Europa: Europa eurogrupy, której hasłami będzie zbieżność ekonomii, reguł budżetowych i podatkowych" - zauważył Sarkozy.

Podkreślił, że umowa brukselska przyniosła wzmocnienie solidarności europejskiej i demokratycznych procedur podejmowania decyzji w UE.

"Fakt, że odpowiedzialność za zarządzanie (gospodarcze w eurogrupie) przypadnie teraz szefom państw i rządów oznacza niezaprzeczalny postęp demokratyczny w stosunku do poprzedniej sytuacji, gdy wszystko organizowało się wokół Europejskiego Banu Centralnego, Komisji Europejskiej i Paktu Stabilności" - ocenił Sarkozy.

"Drugim elementem (porozumienia w Brukseli) jest wzmocnienie europejskiej solidarności dzięki stworzeniu prawdziwego funduszu europejskiego - Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM) (...) przeznaczonego na pomoc dla państw eurogrupy, które nie miałyby dostatecznego dostępu do rynków, aby sfinansować swoje długi" - dodał szef państwa francuskiego.

W rozmowie z "Le Monde" Sarkozy zaprzeczył, jakoby przyszła unia fiskalna oznaczała ograniczenie suwerenności gospodarczej Francji. "Żadna domena naszych kompetencji nie będzie przekazana jakiejkolwiek władzy ponadnarodowej" - dodał prezydent.

Sarkozy odrzucił także opinie mówiące, że porozumienie w sprawie wzmocnienia dyscypliny finansowej "17+" zostało narzucone innym krajom przez Niemcy. Nazwał on szczyt brukselski "owocem kompromisu francusko-niemieckiego" i odpierał zarzuty o "kapitulację" Paryża wobec dyktatu Berlina.

Sarkozy dodał, że jego patriotyzm "nigdy nie skłaniał go do oskarżania francuskich sąsiadów, przyjaciół, sojuszników". "Ci, którzy próbują karmić się germanofobią, kompromitują się" - zaznaczył prezydent, czyniąc aluzję do niektórych swych socjalistycznych przeciwników. Jeden z tych ostatnich, Arnaud Montebourg, porównał ostatnio politykę kanclerz Angeli Markel do narzucania Europie hegemonii Niemiec przez Ottona von Bismarcka w drugiej połowie XIX wieku.

Ewentualna utrata przez Paryż najwyższej oceny wiarygodności kredytowej AAA skomplikowałaby i tak już trudne położenie Francji, ale byłaby to sytuacja do przezwyciężenia; "rząd działałby z opanowaniem" - podkreślił Sarkozy.

Zdaniem agencji ratingowych zagrożenie dla ratingu Francji stanowią francuskie banki, tymczasem Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) ocenił, że potrzebują one mniejszego dokapitalizowania niż banki niemieckie - wskazał.

To "dobra wiadomość", bo oznacza, że aby dokapitalizować francuskie banki wyznaczoną przez EBA kwotą 7,7 mld euro, nie trzeba będzie sięgać po środki z budżetu państwa - zaznaczył prezydent Francji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)