Słowacy zapłacą wyższy VAT
Rządząca na Słowacji centroprawicowa koalicja porozumiała się w poniedziałek wieczorem w sprawie planowanej reformy systemu finansów publicznych. Jak poinformowała premier Iveta Radiczova, w pierwszej kolejności wzrośnie podatek VAT z 19 do 20 procent.
07.09.2010 | aktual.: 07.09.2010 15:12
Radiczova zaznaczyła jednak, że chodzi o tymczasowe rozwiązanie. - Nazywamy je "podatkiem Fico", ponieważ to podatek za nieuregulowane faktury poprzedniego gabinetu - dodała premier, mając na myśli swego poprzednika Roberta Fico.
Według szacunków, wyższy VAT ma przynieść budżetowi około 200 mln euro. Podatek wzrośnie od 1 stycznia 2011 roku i obejmie niemal wszystkie towary i usługi. Wyjątkiem pozostaną leki i książki, obłożone 10-procentowym VAT-em.
Wartość podatku, zdaniem członków koalicji, ma automatycznie powrócić do poziomu 19 procent, gdy deficyt finansów publicznych osiągnie poziom 3 proc. PKB. Ocenia się, że najwcześniej nastąpi to w 2013 roku.
Według szacunków ekonomistów, tegoroczny deficyt budżetowy Słowacji może przekroczyć 8 proc. PKB.
Zapis o powrocie VAT-u do niższego poziomu przekonał Richarda Sulika, szefa drugiej co do wielkości partii w koalicji Wolność i Solidarność (SaS). Wcześniej jego ugrupowanie niejednokrotnie wyrażało obawy, że podwyżka podatku spowoduje wzrost cen towarów. Ogłoszone porozumienie uznał za kompromis.
Przedstawiciele centroprawicowej koalicji poinformowali, że Słowację czeka też podwyżka akcyzy na alkohol i papierosy. Na razie nie wiadomo, jaka będzie jej wysokość.
Porozumiano się ponadto w sprawie redukcji pensji pracowników sfery budżetowej. Sektor publiczny czeka 10-procentowa obniżka wynagrodzeń. Premier Radiczova precyzowała, że 10 procent to średnia wartość, więc należy się spodziewać, iż w niektórych miejscach pracownicy stracą mniej, a w innych więcej.
- Musimy oszczędzać, rozwiązywać problemy w naszym budżecie tak, abyśmy jednocześnie nie zatrzymali gospodarki, lecz ją rozpędzili i tworzyli nowe miejsca pracy - podkreśliła szefowa rządu.
Rząd Słowacji chce w przyszłym roku oszczędzić na różnych wydatkach około 900 mln euro, a dodatkowe 800 mln uzyskać z podatków.
Michał Zabłocki