Sny o potędze

Jest pomysł, by bank PKO BP stał się superinstytucją finansową. Pytanie tylko - po co?

Sny o potędze
Źródło zdjęć: © materiały prasowe

06.11.2013 | aktual.: 06.11.2013 12:29

Polski system bankowy dobrze przetrwał ostatnie trudne lata. Spora część największych banków zakłada więc optymistycznie, że w naszym regionie Europy istnieje wciąż ogromny potencjał organicznego wzrostu. Można jednak jednocześnie zaobserwować, że tendencja utrwalania i wzrostu pozycji głównych graczy na rynku poprzez akwizycje i fuzje nabiera tempa.

Szybką transformację sektora bankowego wymuszają także aktualne wyzwania rozwojowe, takie jak: zmiany demograficzne, rewolucja internetowa, brak równowagi w gospodarce światowej i wyraźne spowolnienie jej wzrostu. Nie bez znaczenia są również zmiany w regulacjach prawnych czy też rozwój innych form finansowania, takich jak np. rynek papierów dłużnych.

Weto Boniego

Lider polskiego rynku - PKO Bank Polski SA w swojej strategii walki o utrzymanie i poprawę pozycji na rynku istotną rolę widzi w ewentualnych akwizycjach, tak krajowych, jak i zagranicznych. Wykorzystując dobry czas na przejęcia - z uwagi na spowolnienie dynamiki wzrostu rynku oraz kłopoty zagranicznych właścicieli - bank wchłonął ostatnio z powodzeniem Nordea Bank Polska.

Dlaczego właśnie Nordeę? Uznano, że bank ten jest najlepszy pod względem profilu biznesowego, sieci oddziałów i zdolności do sprawnej integracji. Dzięki temu, że lokalizacje zasadniczo się nie pokrywają, praktycznie eliminuje się problem z zamykaniem oddziałów. Sieć jest dobrej jakości, znakomicie uzupełnia braki lokalizacji, którymi dotąd dysponował PKO BP w dużych miastach.

Nordea była doceniana w Polsce w zakresie umiejętności w bankowości korporacyjnej (przede wszystkim transakcyjnej), a także obsłudze klientów międzynarodowych. Ma dobry portfel pod względem jakości kredytowej. Portfel walutowych kredytów hipotecznych Nordei jest jednym z najzdrowszych w sektorze, jest on wygenerowany na rentownych marżach, które czynią tę bankowość hipoteczną dochodową, co nie jest takie oczywiste we wszystkich bankach. Ta licząca około dwóch tysięcy pracowników instytucja nie miała nadmiernie szerokiej gamy produktów, co stwarzało dobrą okazję pod względem integracyjnym. Do kolejnych zalet można zaliczyć fakt, że dobrze kontroluje ryzyko, ma dobrej jakości aktywa. Nawet to, co w Nordei uznawane było za wadę - czyli relacja kredytów do depozytów przekraczająca 200 proc., która w finansowaniu w ogromnym stopniu zależna jest od banku-matki - po przejęciu przez PKO BP stało się zaletą, bowiem właśnie PKO BP ma największą i najbardziej stabilną bazę depozytów w Polsce.

Ostatnio sporo zamieszania, emocji oraz wiele komentarzy wzbudziła kwestia przejęcia przez PKO BP Banku Pocztowego. O takich planach poinformował prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, dodając, że alians ten byłby korzystny również dla Banku Pocztowego, bo potrzebuje on kapitału na rozwój, a tego sama Poczta Polska nie jest w stanie mu zapewnić. PKO BP ma go pod dostatkiem i już teraz jest właścicielem ponad 25 proc. akcji tego banku. Plany te miały poparcie byłego już ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, jednak minister administracji i cyfryzacji Michał Boni ostro zaprotestował. "Pan prezes Jagiełło odpowiada za swój bank, a ja odpowiadam za Pocztę i nie mam najmniejszej ochoty słuchać rady pana prezesa Zbigniewa Jagiełły, ponieważ on się nie zna na Poczcie, nie rozumie Poczty i nie rozumie mojego zadania" - mówił kilka tygodni temu minister Boni.

Ale plany akwizycyjne lidera naszego rynku były o wiele szersze. Na celowniku były BGŻ i podobno w dłuższej perspektywie Millennium.

Bank Gospodarki Żywnościowej, mający dominującą pozycję na rynku kredytów dla rolnictwa, byłby rzeczywiście doskonałym uzupełnieniem dla PKO BP. O zamiarach sprzedaży BGŻ przez holenderski Rabobank rynek wie już od dawna. Chętnych na ten bank jest jednak więcej. Mówi się, że przejęciem zainteresowane były ING Bank Śląski oraz BNP Paribas, a także PZU SA. Dodatkowo dzień 10 października przyniósł zaskakującą dla wielu wiadomość, że najbliższy sukcesu polegającego na przejęciu BGŻ jest Bank Pekao SA wraz ze swoją spółką matką - UniCredit. Na razie nie ma jeszcze dostępu do pełnych danych o warunkach transakcji, jednak w istotny sposób wzrosły na giełdzie kursy podmiotów w nią zaangażowanych. W wielu komentarzach pojawiły się doniesienia, że jednym z podstawowych motywów działania Banku Pekao SA była troska o zachowanie pozycji na rynku, relatywnie coraz słabszej w obliczu opisywanych tutaj planów PKO BP i nie tak dawno dokonanej konsolidacji wokół Santandera.

To jednak nie koniec ekspansji. Plany rozwojowe PKO BP wykraczają poza rynek bankowy. Pojawiły się doniesienia prasowe sugerujące, że lada chwila PKO BP wybierze partnera do spółki joint venture na rynku bancassurance. W opinii "Dziennika Gazety Prawnej" największe szanse na to, by zostać partnerem banku, ma obecnie największy polski ubezpieczyciel - PZU SA.

Najlepsza repolonizacja

O planach utworzenia potężnej narodowej firmy finansowej na bazie dwóch ostatnich wielkich podmiotów, na które polski rząd ma wpływ, mówi się od dawna. Pomysłów jest wiele i większość środowisk politycznych miała jakąś swoją wizję. Państwo polskie wiele wysiłku i pieniędzy kosztowało odzyskanie PZU SA po nieprzemyślanej prywatyzacji z końca lat dziewięćdziesiątych. W ostatnim czasie dominował pogląd, że łączenie działalności bankowej i ubezpieczeniowej w ramach jednego podmiotu nie jest korzystne, a może być wręcz niebezpieczne. Jednak wiele doktryn będących aksjomatami w ostatnich latach zostało ośmieszonych i być może w interesie państwa polskiego leży stworzenie wielkiej narodowej firmy finansowej.

Postulat repolonizacji banków działających na terenie Polski jest jednym z elementów największej partii opozycyjnej, a tacy eksperci jak prof. Krzysztof Rybiński oczekują, iż nastąpi to już do 2015 roku. Rybiński przewiduje, że po wygranych przez PiS wyborach zostaną wprowadzone zmiany podobne do tych obowiązujących teraz na Węgrzech.

"W szczególności zostaną przeprowadzone zmiany prawa, które osłabią pozycję banków wobec ich klientów. UOKiK i KNF będą bardzo szczegółowo kontrolować politykę cenową banków, a osoby umoczone w kredyty we frankach szwajcarskich uzyskają istotne ulgi w ich spłacaniu, kosztem banków" - pisze na swoim blogu prof. Rybiński. "To spowoduje, że zyskowność sektora znacząco spadnie, a znaczną część obecnego zysku, który w skali roku sięga 15 miliardów złotych, zatrzymają obywatele w postaci niższych prowizji i niższych kosztów spłaty kredytów we frankach. Taka polityka, korzystna dla obywateli, znacząco obniży oczekiwaną stopę zwrotu z kapitału w sektorze bankowym i giełdową wycenę banków. Jednocześnie międzynarodowe grupy bankowe w strefie euro będą pod presją dalszego ograniczania swoich bilansów. To zmusi zarządy tych banków do sprzedaży swoich aktywów w Polsce, i te decyzje zapadną prawdopodobnie jeszcze przed 2015 rokiem, żeby wyprzedzić zmiany regulacyjne w Polsce" - dodaje.

Cele spółek matek

A sytuacja spółek matek polskich banków nie wygląda bardzo dobrze. W najlepszej sytuacji jest Santander, kontrolujący BZ WBK. Jest jednym z nielicznych hiszpańskich banków, które wyszły obronną ręką z kryzysu. Ma mocno zdywersyfikowany biznes, dochodowe spółki w Ameryce Łacińskiej, Wielkiej Brytanii, i właśnie BZ WBK. Ma też zyski w samej Hiszpanii. W 2012 roku bank zarobił tam na czysto 1,29 mld euro.

Z drugiej strony wyniki Santandera też są jednak dalekie od stabilności. W 2012 roku grupa miała 2,2 mld euro zysku, lecz było to o 58 proc. mniej niż rok wcześniej. W pierwszym półroczu 2013 grupa miała 2,26 mld euro zysku, więcej o 29 proc. niż przed rokiem, jednak stało się to głównie dzięki operacjom w Ameryce Łacińskiej. W samej Hiszpanii zysk spadł do 294 mln euro, a więc o 27 proc.

W zeszłym roku bank utworzył ponad 18,8 mld euro rezerw, w tym 6,1 mld euro na kredyty hipoteczne w Hiszpanii. Fundamentami Santandera może wstrząsnąć jednak nie tylko trwające już od kilku lat trzęsienie ziemi na rynku nieruchomości w Hiszpanii. Przyczynić się do tego może także wciąż pogarszająca się sytuacja konsumentów. Według danych Banku Hiszpanii na koniec czerwca odsetek złych kredytów osiągnął w tym kraju poziom 11,21 proc., wobec 9,65 proc. rok wcześniej. Portfel Santandera jest lepszy, ale dynamika niekorzystnych zmian też jest wysoka.

W znacznie gorszej sytuacji jest Millennium BCP, podmiot dominujący polskiego Millennium. Portugalski bank realizuje plan strategiczny i naprawczy na lata 2012-2017 i w 2013 roku mogą rozstrzygnąć się jego losy. W zeszłym roku bank miał 1,22 mld euro straty, wobec 849 mln euro w poprzednim. Przyczyną są odpisy na straty w Grecji w wysokości 694 mln euro oraz odpisy w Portugalii na 1,24 mld euro.

Straty w Grecji nie powinny się już pogłębiać, gdyż bank sprzedał tam swoją spółkę zależną i zainwestował w kupujący ją Pireus Bank 400 mln euro. Millennium BCP zakończył negocjacje planu restrukturyzacji z Komisją Europejską i udało mu się obronić przed koniecznością sprzedaży polskiego Millennium oraz zyskownych spółek w Mozambiku i Angoli. W raporcie rocznym informował, że przewiduje "redukcję aktywów ważonych ryzykiem, poprzez delewarowanie, optymalizację i przeniesienie z IRB do innego portfela pożyczkowego, mianowicie w Polsce". To dość niejasne sformułowanie może oznaczać, że skracaniu pozycji w Portugalii towarzyszyć ma wzmocnienie banku w Polsce. Ale Millennium BCP dodaje, że w 2014 r. plan strategiczny zostanie poddany przeglądowi, a wraz z nim zamierzenia wobec polskiej córki.

Właściciel Banku Pekao SA, UniCredit, we Włoszech ponosi straty. Cała grupa miała 865 mln euro zysku w 2012 r., wobec 9,2 mld euro straty rok wcześniej, a po pierwszym półroczu tego roku 810 mln euro zysku. W II kwartale jednak straty we Włoszech sięgnęły 104 mln euro, a na dodatek 53 mln euro straty miał należący do UniCredit Bank Austria. A polski Bank Pekao SA ma wyraźną nadwyżkę kapitałów. Bank jest więc w znakomitej sytuacji, aby kupować inne banki, czego potwierdzenie mieliśmy w ostatnich dniach. Pojawia się jednak pytanie, czy UniCredit nie będzie musiał go sprzedać, gdyż sam potrzebuje kapitału.

W przyszłości - w obliczu niskiego wzrostu gospodarczego - ważnym czynnikiem może być sama wielkość banku. Prezes PKO Banku Polskiego SA Zbigniew Jagiełło uważa, że małe banki będą "nieatrakcyjne dla właścicieli", co spowoduje wystawienie ich na sprzedaż, nawet gdy nie będzie tego wymagała kondycja właściciela.

Istotne zmiany na polskim rynku bankowym wydają się nieuniknione. Mówi się również, że mogą się w nie włączyć światowi giganci, dotychczas słabo obecni w Polsce, tacy jak np. HSBC. Jednak wszystko wskazuje na to, że beneficjentem transformacji będzie PKO BP. Jak potoczą się losy czas oczywiście pokaże, a nie bez znaczenia będzie tu rola polityków i urzędów regulacyjnych, takich jak UOKiK i KNF.

Anna Raciniewska
Gazeta Bankowa

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (67)