Spokojnie odrabianie wczorajszych strat
Wtorek na warszawskim parkiecie rozpoczął się dość dobrze. WIG20 zyskiwał ponad jeden procent i podobnie jak zachodnie parkiety nie reagował na wczorajsze spadki w USA.
18.08.2009 17:15
Gracze najwidoczniej uznali, że skoro sesja pomimo spadków przebiegła tam nad wyraz spokojnie, to dziś jest duża szansa na odbicie i pod taką wizję warto było kupować akcje.
Chociaż na niemieckim rynku optymizm utrzymywał się nieprzerwanie, to u nas podaż stopniowo obniżała indeksy. Bardzo dobrym, ale niestety niewykorzystanym pretekstem do zwyżki była publikacja indeksu ZEW opisującego kondycję niemieckiej gospodarki. Był on znacznie wyższy od prognoz i wzrósł aż do 56 pkt., co jest poziomem nie notowanym od czasu rozpoczęcia bessy. Nie trzeba wspominać, że identycznie lekceważąco inwestorzy potraktowali dane z krajowego rynku pracy. Zgodnie z nimi roczna dynamika wynagrodzeń w Polsce była odrobinę lepsza od oczekiwań, bo pensje wzrosły aż o 3,9 proc., a zatrudnienie zmniejszyło się zaledwie o 2,2 proc. Jak się później okazało był to koniec dobrych informacji dzisiejszego dnia.
Byki po południu powoli wracały do poziomów z otwarcia, ale największe zmiany przyniosły dopiero informacje z amerykańskiej gospodarki. Wszystkie był słabsze niż oczekiwania. I tak: inflacja w cenach producentów (PPI) okazała się ujemna, a ceny w porównaniu do ubiegłego miesiąca spadły o 0,9 proc., a w ciągu roku aż o 6,9 proc. To największa deflacja od 1948 roku, więc problem może martwić. Rynek rozczarował też raport z rynku nieruchomości. Po raz pierwszy od 3 miesięcy spadła ilość pozwoleń na budowę domów oraz ilość rozpoczętych budów domów. Plusem w tych informacjach był jedynie fakt, że spadek nie dotknął domów jednorodzinnych, których ilość wzrasta nieprzerwanie od października. Rynki przyjęły jednak prostą interpretację, że nie widać dalszej poprawy i zareagowały przeceną. WIG20 oddał cały jednoprocentowy wzrost i na chwilę zabarwił się na czerwono.
Strach o dalsze losy sesji miał jednak jedynie wielkie oczy, bo już po godzinie indeksy w kraju jak i w Europie wróciły do stanu sprzed publikacji, a następnie w samej końcówce popyt podwoił skalę wzrostów i WIG20 może cieszyć się z odrobienia niemal połowy wczorajszego spadku. Trudno jednak zaliczyć dzień na korzyść byków. Nie odważyły się dziś one nawet na symboliczne wejście w rejon wczorajszej luki bessy (2050-2100), co nadal w uprzywilejowanej pozycji stawia podaż. Dodatkowo tak niemrawe odrabianie strat nie zakończy się atakiem na szczyty, a raczej szukaniem nowych miesięcznych minimów. Fiksingowe sztuczne wyciąganie indeksu może tylko taki scenariusz przyspieszyć.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse