Stoczniowcy odetchnęli. Nie będzie upadłości, będzie prywatyzacja
Stoczniowcy z Gdyni są nastawieni optymistycznie po wczorajszym spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem. Twierdzą, że wreszcie poczuli, że zakłady uda się jednak uratować.
15.10.2008 07:49
_ Premier zapowiedział nam, że nie chce upadłości stoczni _ - mówi Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej. _ Będzie prywatyzacja, i to prywatyzacja kapitałowa. _
_ Rozmawialiśmy cały czas o obu stoczniach trójmiejskich _ - twierdzi Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ Solidarność w Stoczni Gdynia. _ Nie ma, jak na razie, żadnych planów B, C czy innych dotyczących jedynie Stoczni Gdańsk. _
O takie właśnie rozwiązanie, czyli plan restrukturyzacji jedynie Stoczni Gdańsk, walczyli wcześniej związkowcy z gdańskiego zakładu. Mieli oni nadzieję, że decyzja w sprawie ratowania jedynie ich zakładu będzie łatwiejsza i zmusi obecnego inwestora w Stoczni Gdańsk do większego zaangażowania i inwestycji w zakład.
_ Jednak chyba po ostatnich rozmowach zrozumieli, że bez wspólnej prywatyzacji z Gdynią pozostaną jedynie małym zakładem metalowym _ - mówi Gumiński. _ Im szybciej to nastąpi, tym lepiej _ - miał powiedzieć premier Tusk. Rozmawiał on już z wieloma przedstawicielami zarówno Komisji Europejskiej, jak i państw członkowskich Unii Europejskiej.
_ Widziałem w nich zrozumienia _ - powiedział premier.
_ Decyzja Komisji Europejskiej dotycząca planów restrukturyzacji polskich stoczni zapadnie prawdopodobnie najpóźniej do 15 listopada _ - dodaje Adamski. Stoczniowcy z Gdyni uważają, że ISD Polska (właściciel stoczni Gdańsk i firma mająca zamiar zainwestować w Stocznię Gdynia) to jedyny ratunek przed upadłością obu trójmiejskich stoczni i chcą aby Komisja Europejska zgodziła się na połączenie firm
Z planów ISD wynika, że w Gdańsku będą wytwarzane półfabrykaty, podzespoły i segmenty statków składane następnie w dokach w Gdyni. Kadłuby wyposażane i wykańczane będą w obu zakładach. Obie stocznie będą produkować też wieże wiatrakowe i konstrukcje stalowe.
Jednak według stoczniowców z Gdańska, ISD nie wywiązuje się z wcześniejszych deklaracji utrzymania produkcji statków i wielomilionowych nakładów na rozwój stoczni. Winnego szukają w Skarbie Państwa, który ich zdaniem zwolnił ISD ze wszelkich zobowiązań i zapisów jakie były w umowie sprzedaży stoczni, zawartej pod koniec ub. roku. Wynika z niej, że produkcja stoczniowa w Gdańsku ma być utrzymana co najmniej przez 4 lata. W przeciwnym razie ISD zapłaci 300 mln zł kar umownych.
Robert Kiewlicz
POLSKA Dziennik Bałtycki