KombinująStrażnicy szukają śmierdzieli dronami-niuchaczami. Jak masz piec, musisz ich wpuścić do siebie

Strażnicy szukają śmierdzieli dronami-niuchaczami. Jak masz piec, musisz ich wpuścić do siebie

Ostatnie przepisy dotyczące ochrony środowiska i walki z zanieczyszczeniami dały strażnikom miejskim bardzo duże uprawnienia. Wiele osób ma wątpliwości, czy powinno wpuszczać ich do domu i pokazywać palenisko na żądanie. Owszem – to nasz obowiązek.

Strażnicy szukają śmierdzieli dronami-niuchaczami. Jak masz piec, musisz ich wpuścić do siebie
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski

09.11.2019 12:44

Sezon grzewczy niedługo ruszy na ostro, a wraz z nim w teren wybiorą się strażnicy miejscy. Mają oni prawo – a nawet obowiązek – kontrolowania tego, czym ludność miast i wsi pali w piecach. Chodzi o to, by przy okazji jak najmniej zatruwać środowisko i płuca sąsiadów.

Strażnicy miejscy będą działać w całej Polsce, ale oczywiście na podstawie lokalnych przepisów i wytycznych dotyczących ochrony środowiska. Mimo wszystko warto pamiętać o tym, że reguły ich pracy określają przepisy ogólnopolskie.

Co wolno strażnikowi?
Funkcjonariusze Straży Miejskiej mogą pobierać próbki z pieców i kontrolować miejsca, w których przechowywany jest węgiel, drewno lub inne paliwo. Sprawdzają, czy węgiel ma odpowiedni atest oraz czy drewno nie jest wilgotne. Zgodnie z prawem nie możemy palić takim, które ma powyżej 20 proc. wilgotności, bo powstaje zbyt dużo dymu.

Strażnicy miejscy, którzy kontrolują piece i kotły, mają prawo wejść na teren naszej nieruchomości, a kontrole mogą przeprowadzić w domach prywatnych w godzinach 6-22, z kolei w firmach - przez całą dobę. Nie potrzebują żadnego upoważnienia ani nakazu.

Niewpuszczenie ich na teren posiadłości to przestępstwo, a kodeks karny przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności dla osoby, która utrudnia wykonywanie czynności służbowych osobie uprawionej do przeprowadzania kontroli w zakresie ochrony środowiska.

Podczas kontroli patrol może wejść do kotłowni i sprawdzić, czy nie ma w niej śmieci przygotowanych do spalenia, zajrzeć do pieca i zweryfikować, czy nie palą się w nim śmieci, pobrać próbkę popiołu czy sadzy z pieca lub komina. Przypomnijmy, że w domowym piecu można spalać wyłącznie węgiel, koks, drewno, trociny, wióry (pod warunkiem, że nie są zanieczyszczone impregnatami i powłokami ochronnymi), odpady z kory i korka oraz papier i tekturę, karton.

Oczywiście strażnik miejski musi nosić umundurowanie i mieć przy sobie legitymację służbową, znak identyfikacyjny oraz emblemat gminny. Musi się przedstawić i podać powód kontroli.

W coraz większej liczbie miast strażnicy dysponują specjalnymi dronami z czujnikami do analizy składu dymu. Są one tak skalibrowane, by wykrywać substancje powstające podczas spalania śmieci, plastiku, mebli etc. Dron może latać o dowolnych porach. Jeśli urządzenie wykryje takie substancje, wówczas straż miejska skontroluje posesję i oceni, czym ogrzewany jest budynek.

Kara za zanieczyszczanie powietrza może sięgnąć 500 złotych. Jeśli właściciel budynku nie przyjmie grzywny, wówczas sprawa kierowana będzie do sądu rejonowego.

A co jeśli dron spadnie albo wyrządzi szkodę?

Tego typu statki powietrzne podlegają pewnym przepisom i ograniczeniom. Nie mogą na przykład zakłócać ruchu samolotów, ich operatorzy muszą być odpowiednio przeszkoleni a same maszyny – ubezpieczone, podobnie jak na przykład auta straży miejskiej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (573)