Szef YouTube Polska: narzędzia społecznościowe umożliwiają dotarcie do informacji

Obecnie treści w internecie jest tak dużo, że największym problemem jest dotarcie do tych informacji, które są interesujące dla poszczególnych osób. Rozwiązanie tego problemu jest możliwe jedynie za pomocą narzędzi społecznościowych - mówi PAP szef YouTube Polska Maciej Sojka.

05.09.2015 11:15

PAP: Czy YouTube nie zaczyna cierpieć na problem nadmiaru? Materiałów umieszczanych w serwisie jest coraz więcej.

Maciej Sojka Head of YouTube Partnerships CEE, odpowiadający za współpracę z twórcami YouTube w Polsce i w regionie Europy Środkowo-Wschodniej: Kiedyś mieliśmy świat, który był odwróconą piramidą, czyli była gigantyczna liczba informacji i niewielka liczba kanałów dystrybucji. Cały wysiłek skupiał się na tym, żeby wyciąć informację tak, żeby ona się tam zmieściła - na pierwszą stronę gazety czy do 30-minutowego programu telewizyjnego i widz otrzymywał przetworzoną i uporządkowaną treść. To było prostsze, ale powodowało, że ginęła różnorodność i możliwość odnalezienia tego, co jest istotne dla poszczególnych osób.

Obecnie sytuacja wygląda tak, że tych treści jest dużo i największym problemem jest dotarcie do tych informacji, które są interesujące dla poszczególnych osób. A rozwiązaniem tego problemu jest jedynie możliwe za pomocą narzędzi społecznościowych. Czyli tak naprawdę w oparciu o grupę znajomych, którzy znają się, rozumieją i dzięki temu mogą sobie polecić rzeczy, które ich zainteresują.

Na YouTube to autorytety - osoby, które same odnoszą sukcesy, tworzą listy ciekawych materiałów do oglądania i te listy polecają innym użytkownikom. Są oni odpowiednikami dyrektorów programowych w telewizji, tylko nie są nominowani na stanowiska przez zarząd. Ich sukces zależy tylko od tego, czy będą polecać materiały, które będą się podobać innym użytkownikom.

PAP: Czy YouTube jest konkurencją dla telewizji ?

M.S.: Powiedziałbym, że telewizja zawiera się w YouTube tzn., że YouTube jest dużo większy niż telewizja, bo można na nim znaleźć treści telewizyjne, których umieszczenie zależy oczywiście od decyzji stacji TV. Są takie rynki, gdzie jest ich bardzo mało, ale są i takie, gdzie jest ich mnóstwo. Na przykład w Turcji większość stacji publikuje swoje materiały na YouTube. Klasyczny program telewizyjny trwa kilkadziesiąt minut np. 25, 45 czy dwie godziny. A na YouTube można znaleźć coś, co jest 20 sekundowym nagraniem, ale i coś, co trwa 10 godzin.

PAP: Czy jednak telewizja nie ma większej siły oddziaływania?

M.S.: Telewizja jest fantastycznym narzędziem do budowania świadomości marki, natomiast wcale nie buduje relacji bezpośredniej z widzem tak, jak to się dzieje na YouTube.

Jaka jest podstawowa różnica między telewizją a YouTube? W telewizji treść jest oglądana, dlatego że telewizje posiadają pewne zasoby techniczne, czyli nadajniki, na wyłączność i to powoduje, że gwarantowana jest pewna liczba osób, która usiądzie przed telewizorem i będzie oglądać programy. W świecie telewizji konkurencja toczy się wewnątrz kilku, może kilkunastu stacji telewizyjnych. Na YouTube konkurencja jest perfekcyjna, tzn. nie ma żadnych ograniczeń i każdy rywalizuje z każdym.

W świecie telewizji duże pieniądze wydaje się na infrastrukturę techniczną. W internecie, żeby otrzymać ten sam efekt co w telewizji, trzeba wydać te pieniądze na marketing i promocję, czyli na dotarcie do widza lub znaleźć pomysł, by ludzie sami dzielili się materiałem.

PAP: Czy przyszłością wideo w sieci nie są płatne serwisy w stylu Netflix?

M.S.: Model biznesowy Netflixa jest modelem bardziej zbliżonym do modelu płatnej telewizji. Dobrze, że taki model istnieje, ale moim zdaniem będą działały różne formy dystrybucji wideo w sieci, a nie będzie dominacji jednego modelu.

Nasze doświadczenia pokazują, że nie ma prostej relacji miedzy nakładami na produkcję a przychodami z danego materiału. Można mieć klip, którego wykonanie kosztuje parę złotych i on zarobi na całym świecie znaczne kwoty, a można mieć klip, którego wykonanie kosztowało ogromne pieniądze, ale on wcale nie zarobi tak wiele. Nie ma takiej relacji, która ma miejsce w telewizji, że gdy już mamy ten najlepszy program, pokazywany w prime time, to wszystko musi być w nim najlepsze i zapięte na ostatni guzik, więc inwestuje się w produkcję takiego programu duże kwoty.

PAP: Co się zmieni, kiedy zostanie uruchomiony płatny YouTube?

M.S.: Chcielibyśmy, żeby użytkownicy mieli do YouTube dostęp w taki sposób, w jaki mają na to ochotę. Jeśli ktoś chce korzystać z serwisu i akceptuje reklamy, to ta opcja zawsze będzie dla niego dostępna. Jeśli jednak ktoś nie chce oglądać reklam i jest gotowy za to płacić, to też powinna być taka możliwość. Ale to wszystko, co mogę na ten temat powiedzieć, bo nie jest to jeszcze uruchomiona usługa. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy to będzie, jednak nie nastąpi to prędko. W związku z tym nie mamy żadnych dodatkowych informacji na ten temat.

PAP: Czy płatny YouTube będzie dostępny dla Polaków ?

M.S.: Na tym etapie nie ma żadnych planów dotyczących Polski. Jedyne, co się stało, to że partnerzy YouTube otrzymali nową wersję kontraktów, która umożliwia wprowadzenie czegoś takiego jak płatny dostęp, ale nie mamy jeszcze żadnych konkretnych informacji, w jaki sposób to będzie funkcjonowało i listy krajów, w których taka usługa zostanie uruchomiona.

Rozmawiał Krzysztof Markowski.(PAP)

krm/ malk/

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)