Szukając dna
Czwartkowa sesja na warszawskim rynku terminowym przyniosła dalszy ciąg panicznych spadków. FW20U11 wystartowały z poziomu 2 575 pkt, zyskując 5 pkt względem środowego zamknięcia. Nadzieje na chociaż częściowe zniwelowanie ostatniej przeceny trwały niespełna godziny.
05.08.2011 | aktual.: 05.08.2011 08:45
Po osiągnięciu pułapu 2 583 pkt, który jak się okazało wyznaczył dzienne maksimum, przebudziły się niedźwiedzie, gładko sprowadzając kurs wrześniowej serii poniżej poziomu odniesienia. Irracjonalne nadzieje posiadaczy długich pozycji utrzymały się częściowo jeszcze do godzin popołudniowych ale fatalny start sesji na Wall Street przesądził o finiszu kwotowań .Podaż bez problemu poprawiła swoje osiągnięcia, ustanawiając krótko po godz. 17:00 sesyjne minimum na wysokości 2 458 pkt. Ostatni kurs wypadł na poziomie 2 469 pkt, co stanowi spadek o przeszło 3,9%. Baza na koniec dnia rozszerzył się do -19 pkt, LOP spadł do poziomu 102,5 tys. pozycji. Sesyjny wolumen obrotu był większy niż w środę i ukształtował się na poziomie aż 103 tys. sztuk kontraktów.
Na Książęcej podaż jest bezkonkurencyjna, tym samym oczekiwania co do podjęcia rękawicy przez kupujących okazują się płonne. Czwartkowe kwotowania przybrały cechy panicznych spadków a tempo w jakim niedźwiedzie realizują obrany kurs budzi pytanie o wyczerpanie się impetu. Na wykresie wyrysowana została kolejna wysoka czarna świeca, doskonale ilustrująca dominację podaży. Póki co mamy do czynienia z zupełnie jednostronnym, które każe szukać kolejny wsparć, mogących potencjalnie stawić czoła podażowej presji. Najbliższe wyznacza minimum z sierpnia zeszłego roku (2 381 pkt), kolejne to okolice 2350 pkt, gdzie przebiega 38,2% zniesienia poprzedniej bessy. Szybkie oscylatory podążając za rynkiem zeszły na południe, aczkolwiek RSI dotarł już do dolnego ograniczenia na dominującym rynku niedźwiedzia, co (mając na względzie, że ostatni raz tak niskie poziomy zostały osiągnięte w lipcu i październiku 2008 r.) może zwiastować pierwsze symptomy wyprzedania.