Tanie polskie leki wywożą za granicę
W naszym kraju brakuje leków dla pacjentów, ale to nie wina rządu czy chciwych producentów, a czarnorynkowego eksportu leków do innych krajów Unii Europejskiej - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
28.07.2014 | aktual.: 28.07.2014 15:17
Handlowcy, którzy decydują się na wywożenie leków z Polski są bardzo kreatywni. Potrafią zakładać fikcyjne placówki medyczne, udawać pacjentów czy prowadzić podwójną księgowość. To tylko niektóre z ich sposobów działania. Pomimo wysokiego ryzyka i tak się opłaca.
Ceny leków w Polsce są jednymi z najniższych w całej Europie. Na jednym opakowaniu sprzedawanym na zachód można zarobić od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych. Na przykład lek przeciwzakrzepowy Clexane w Polsce kosztuje 20 euro, a w Niemczech 39.
Środek o nazwie Serevent Polak kupi za 16 euro, Niemiec za 81 euro. Według ostrożnych wyliczeń wartość medykamentów wywiezionych z Polski sięga 2 mld zł. Powoli zaczyna dochodzić do absurdalnej sytuacji, w której zaczyna brakować leków dla polskich pacjentów.
Jak podaje "DGP" w teorii hurtownia ma prawo do sprzedaży leków do innego kraju, jednak dostawcy reglamentują swoje produkty. Przy tym nasze prawo mówi jasno, że jeśli jakiegoś leku brakuje dla polskich pacjentów, to nie można go z Polski wywozić, a apteki mogą go sprzedawać tylko chorym. Tymczasem przedsiębiorcy kombinują jak mogą. Rozrasta się proceder odsprzedawania leków hurtowniom, niekiedy zakładane są hurtownie i przez odrębną spółkę apteki. W ten sposób powstaje nielegalny odwrócony łańcuch sprzedaży.
Główny Inspektorat Farmaceutyczny razem z policją, skarbówką i celnikami starają się tropić nieuczciwych przedsiębiorców, jednak efekty są co najwyżej średnie. Póki co przeprowadzono 4 tys. kontroli, których efektem było odkrycie 320 przypadków odwróconego łańcucha, zamknięcie ok. 70 aptek i 37 zakazów prowadzenia hurtowni i spora ilość upomnień.
Rzecznik GIF porównuje to do walki z Hydrą - odcinają jeden łeb, a w jego miejsce odrastają dwa kolejne. Jest tak dlatego, że inspektor ma prawo tylko do zamknięcia apteki albo hurtowni, ale nie może skutecznie ukarać przedsiębiorcy. Ten może już po kilku dniach otworzyć nowy biznes nadrabiając chwilowe straty.
- W niektórych przypadkach nawet co trzeci lek przeznaczony na polski rynek wyjeżdża za granicę. Firmy farmaceutyczne mają ograniczone możliwości kontroli, gdzie trafiają ich produkty. Próbują wprowadzać interwencyjne modele sprzedaży leków do aptek - tłumaczy w "DGP" Paweł Sztwiertnia, dyrektor generalny Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych "Infarma".