Tato, mamo – wyskakujcie z hajsu. 500 plus mi się należy© WP.PL | Paweł Kuczyński

Tato, mamo – wyskakujcie z hajsu. 500 plus mi się należy

Witold Ziomek
30 marca 2019

Szymon zaatakował znienacka: - Skoro dostajesz na mnie 500 plus, to może wypadałoby się ze mną podzielić? No, powiedz tato, jak się po-dzie-li-my?!

9-latek właśnie skończył książkę o ekonomii dla dzieci, a w telewizji leciał jakiś materiał o 500 plus. Idealny moment na zadanie pytania, które wbiło ojca w fotel.

Argument też był wagi ciężkiej: - To jasne, że gdybym się nie urodził, nie mielibyście tego hajsu.

- Zaczął dopytywać, czy dostajemy 500 zł, bo jesteśmy małżeństwem, czy dlatego, że mamy dzieci - opowiada ojciec Szymona. – Pytał też, dlaczego do tej pory nic z tego nie miał i jak długo jeszcze będziemy dostawać te pieniądze, bo musi policzyć, ile może zarobić.

Podobne pytania padają zapewne w niejednym domu od kiedy w kwietniu 2016 roku w życie weszła ustawa o pomocy państwa w wychowaniu dzieci, przyznająca dodatek 500 plus. Dla jednych to symbol rozdawnictwa i populistycznej polityki rządu, dla innych wyraz polityki prorodzinnej i walki o poprawę wskaźników demograficznych.

Obraz
© East News | Marcin Rutkiewicz

Na początku głośne były przykłady, gdy o 500+ zaczęli bić się rodzice najmłodszych z domów dziecka. Część płacących alimenty też uznawało, że państwo daje na ich dzieci, więc oni już nie muszą. Teraz to same dzieci odzywają się po pieniądze.

Niezależnie od poglądów, w portfelach ich rodziców pojawiło się przecież więcej gotówki. Dzieci to widzą. Bitwa o 500+ ma więc nowy wymiar. Tym bardziej, że i pole walki się poszerza. Od lipca rząd przecież rzuci kolejne 20 mld zł rocznie, bo 500 plus będzie już przyznawane nawet na pierwsze dziecko.

500+ i idę na swoje

O pieniądzach od rządu, wie już 16-letnia Iza spod Łodzi. I ma plan jak je wydać. Rodzicom zakomunikowała, że chce wyprowadzić się z domu i zamieszkać ze starszym o kilka lat chłopakiem. On już pracuje, ale jedna pensja to za mało.

- Tata płaci alimenty. Jest jeszcze 500 plus. Przecież według prawa nadal jestem dzieckiem - mówi Iza.

Jak dużo jest podobnych przypadków? Tego oczywiście nikt nie bada. Nie było też jeszcze przypadku, w którym dziecko wytoczyło proces, w którym domagałoby się "swoich pięćsetek".

Zdaniem adwokatów małoletniemu nawet z najlepszym prawnikiem trudno by było pieniądze wywalczyć. 500 plus nie jest i nigdy nie było świadczeniem przysługującym dziecku. To pieniądze dla rodziców, które mają być wydane na utrzymanie dziecka.

- Te pieniądze należą się wnioskodawcy. Nie ma możliwości, żeby pobrało je samo dziecko. To jest świadczenie, które dostaje rodzic, opiekun faktyczny albo prawny - mówi adwokat Andrzej Śmigielski.

Zaraz jednak dodaje, że zgodnie z ustawą o pomocy państwa w wychowaniu dzieci, a więc przepisach regulujących 500 plus, opiekun ma je wydać na częściowe zaspokojenie potrzeb dziecka.

- Bardzo trudno byłoby udowodnić, że zostały wydane inaczej. Bo potrzeby dziecka zawierają się również w rachunkach za prąd czy wodę, kupowaniu jedzenia, podręczników do szkoły etc. Trudno sobie wyobrazić rodzinę, która mając dziecko, nie wydaje na nie przynajmniej 500 złotych. Nawet, jeśli dziecko nie zdaje sobie z tego sprawy – argumentuje mecenas.

Teoretycznie dorosłe dziecko, wychowywane i utrzymywane przez rodziców, mogłoby pozwać ich o to, że nie zaspokajali jego potrzeb za okres sprzed osiągnięcia pełnoletności, ale wymaga to bardzo konkretnego, jednoznacznego dowodu.

Takie pozwy rzadko, ale jednak się zdarzają. Śmigielski tłumaczy, że dzieci potrafią udowadniać, że rodzic nie kupił im komputera, a one chciały się na nim uczyć.

- Nie może to jednak dotyczyć zwrotu świadczenia 500 plus, bo zgodnie z zapisami ustawy, pieniądze może dostać tylko matka, ojciec, opiekun faktyczny lub prawny – podkreśla.

Jak widać marzenia Izy i Szymona o 500 plus ziszczą się tylko, jeśli spełnić będą je chcieli rodzice.

Dzieci i pieniądze

- Podziwiam Szymona i uważam, że argument jest trafiony w punkt - chwali 9-latka Bogusław Janiszewski, autor książki "Ekonomia. To, czego rodzice ci nie mówią". - Takie pytanie jest idealnym pretekstem do tego, żeby zacząć rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach i domowym budżecie.

Janiszewski sam usłyszał podobne pytania od 15-letniego syna.

- Odpowiedziałem: "OK, masz tu 500 złotych, ale od tej pory sam będziesz pewne rzeczy opłacał" - mówi Janiszewski. - Na przykład bilet miesięczny, gitarę, abonament za telefon. Syn zaczął liczyć i szybko doszedł do wniosku, że interes mu się nie opłaca.

Rozmowa o pieniądzach i domowym budżecie wcale nie musi być trudna, jeśli podchodzi się do niej po partnersku.

- Dzieci doskonale rozumieją pojęcie pieniądza, można im też łatwo wytłumaczyć na czym polega domowy budżet – uważa Janiszewski. - W 4 klasie dzieci poznają na matematyce liczby ujemne. Wiedzą, że jeśli dostaną 500 złotych, a miesięcznie wydają 600, to brakuje im 100.

Słowa autora "Ekonomii", potwierdza ojciec Szymona: - Zaczęliśmy tłumaczyć synowi, że pieniądze są przyznawane na konkretne dziecko, ale przeznaczone na wydatki rodzinne. Przypomnieliśmy mu, że poza tym dostaje kieszonkowe. Przyjął argument, że kupujemy za to książki, zeszyty, bilety do kina, wyjeżdżamy na wakacje. Ale kieszonkowe uznaje za wynagrodzenie za obowiązki, które na nim spoczywają - wynoszenie śmieci i wychodzenie z psem.

Bezlitosne przepisy

To, że 500 plus przysługuje rodzicom, a nie dzieciom, brutalnie, ale wyraźnie pokazuje przykład rodziny z podłódzkich Barkowic.

W 2016 roku w rodzinie urodziło się drugie dziecko. W tym samym czasie u matki zdiagnozowano poważną chorobę, a po 9 miesiącach zmarła. Wkrótce potem zmarł także ojciec dzieci.

Rodzice złożyli wniosek o 500 plus zaraz po urodzeniu drugiego dziecka. Świadczenie wypłacano od lipca 2016 roku do czerwca 2017. Wniosek na kolejny rok rodzice też złożyli. Ale nie doczekali jego rozpatrzenia.

Kolejny wniosek złożyła babcia, która przejęła opiekę nad dziećmi. Zanim jednak został rozpatrzony, przez kilka miesięcy 500 plus nie było. Zaległego świadczenia, które przysługiwałoby rodzicom, gdyby żyli, rodzina nie odzyska.

- Jeżeli chodzi o świadczenie 500 plus, to jest ono przypisane do wnioskodawcy. Nie jest ono przypisane nigdy do dziecka. Niestety, tutaj mieliśmy do czynienia z tragiczną śmiercią dwóch wnioskodawców i tak naprawdę za każdym razem to postępowanie musiało zacząć się od nowa. Pani Bogumiła [babcia osieroconych dzieci - red.] nie może być stroną w sprawie, w której wnioskodawcy nie żyją. We wrześniu została wydana decyzja o umorzeniu całego postępowania - mówiła przed kamerami Polsatu Dagmara Zalewska, rzecznik prasowy wojewody łódzkiego.

Alimenty

Gdzie jeszcze może dochodzić do tarć finansowych na linii dzieci-rodzice? Coraz częściej bitwa nie toczy się o pieniądze z samego świadczenia, ale po prostu o konkretną kwotę wypłacaną co miesiąc, czyli po prostu alimenty.

Te zazwyczaj przyznawane są dziecku, na ręce rodzica, który stale się nim opiekuje. Gdy dziecko kończy 18 lat i nadal się uczy (czyli przysługują mu alimenty) wystarczy, że napisze do płacącego pismo, z prośbą o wpłaty na swoje konto.

- To się dzieje automatycznie, z chwilą ukończenia 18 lat dziecko może zażądać przekierowania płatności na jego konto, niezależnie od tego czy płaci mu rodzic czy fundusz alimentacyjny - mówi mec. Śmigielski. - Warto też pamiętać, że w polskim prawie, w przypadku alimentów nie ma górnej granicy wiekowej. W orzecznictwie przyjmuje się, że jeśli dziecko kontynuuje naukę na studiach to ma prawo do alimentów do 26. roku życia. Ale jeśli z jakiegoś powodu musi się uczyć dalej, np. robi aplikację prawniczą, albo jest niezdolne do podjęcia pracy, to może dostawać alimenty również później. W przypadku niepełnosprawności nawet bezterminowo.

Obraz
© East News | TOMASZ JODLOWSKI/REPORTER

Ostatni głośny proces o alimenty dotyczy córki wiceministra energii Grzegorza Tobiszewskiego.

Sprawa trafiła na wokandę, choć wcześniej polityk próbował doprowadzić do ugody przedsądowej. W rozmowie z "Super Expressem" wyjaśniał, że pozew był dla niego "bolesnym ciosem", a do tej pory dobrowolnie przekazywał córce co najmniej tysiąc złotych każdego miesiąca.

Sąd zdecydował, że wiceminister ma płacić swojej 22-letniej córce 2,5 tys. złotych miesięcznie. Studentka w pozwie napisała, że zawsze żyła na wysokim poziomie, wyjeżdżała na zagraniczne wakacje i ma duże wydatki.

A co, jeśli alimenty nadal wpływają na konto rodzica dziecka, które ukończyło 18. rok życia, który nie chce ich oddać dziecku?

- W takim przypadku dziecko może złożyć pozew cywilny - mówi mec. Śmigielski. - Pamiętam jedną taką sprawę. Udało się ją załatwić w ramach ugody, bez rozprawy sądowej.

Gdy rodzice się rozwodzą

O ile w przypadku alimentów sprawa jest dość jasna, kwestia 500 plus po rozwodzie rodziców może się nieco skomplikować.

Zgodnie z ustawą, świadczenie przysługuje temu z rodziców, który sprawuje faktyczną opiekę nad dzieckiem - mieszka z nim i ponosi większość wydatków na utrzymanie.

Jeśli wniosek o 500 plus złoży osobno zarówno matka, jak i ojciec, urząd który go rozpatruje musi ustalić, kto faktycznie opiekuje się dzieckiem.

Może się jednak zdarzyć tak, że sąd orzeknie wspólną opiekę, np. naprzemienną. Zgodnie z ustawą, w takiej sytuacji 500 plus dzieli się po połowie.

Problem w tym, że kodeks rodzinny i opiekuńczy nie precyzuje, na czym taka naprzemienna opieka miałaby dokładnie polegać, przez co sądy orzekają różnie. Prace nad nowelizacją kodeksu trwają.

Skąd się bierze kasa

Zresztą część rodziców i tak uznała, że pieniędzmi z 500+ się podzielą. Z badania CBOS wynika, że 16 proc. beneficjentów programu dało lub zwiększyło kieszonkowe.

A rozmowy o dziecięcych finansach zaczyna się zwykle od kieszonkowego. W końcu najlepiej nauczyć dziecko przedsiębiorczości dając mu samodzielną kontrolę nad pewną kwotą. Jednak nie wszyscy specjaliści uważają kieszonkowe za idealne rozwiązanie.

- Z jednej strony to uczy samodzielnego gospodarowania, z drugiej to pieniądze za nic. Za sam fakt bycia dzieckiem - mówi Bogusław Janiszewski. - Mój syn powiedział ostatnio, że nie chce kieszonkowego, bo to obciach. On wolałby zarobić.

Obraz
© iStock.com

Tylko że praca dzieci zazwyczaj kojarzy się w Polsce źle. Nie z nauką, a z bezlitosnym wyzyskiem, dymem XIX-wiecznych fabryk czy – żeby nie szukać w zamierzchłej przeszłości - halami, na których za niewolniczą stawkę skręca się topowe modele smartfonów.

- Bardzo mi się podoba amerykański model, który widzimy tylko w filmach. Dzieciaki od małego przyzwyczajone są do dorabiania. Rozwożą gazety, strzygą trawniki i mają pieniądze, które same zarobiły - mówi Janiszewski. - Mój syn, mając lat 11 sprzedawał w parku moje książki, na których sam zarabiał. Był z tego bardzo zadowolony i nawet snuł plany, jak tu rozszerzyć działalność.

Wciąż jednak podstawowym obowiązkiem dziecka i nastolatka jest szkoła. Może zatem płacić za wyniki? W końcu w ławce i przy pracy domowej spędza się tyle samo czasu, co na etacie.

- Płacenia za oceny nie lubię - mówi Janiszewski - To wzmacnianie systemu edukacji opartego na nagrodach i karach, a nie na faktycznym zdobywaniu wiedzy. Dziecko dostanie piątkę, kiedy zrobi coś dokładnie tak, jak powie nauczyciel i za wynik w postaci cyferki dostanie nagrodę. W ten sposób zabijamy w dzieciach kreatywność.

***

Wróćmy jeszcze do rezolutnego Szymona i trawiącego go poczucia niesprawiedliwości dziejowej związanej z 500 plus. Czy argumentacja ojca załatwiła sprawę raz na zawsze? Okazuje się, że nie.

- Poradził Tymkowi (12 lat), starszemu bratu, żeby "ustalił z nami, co będzie z jego 500 plus, zanim będzie na to za późno" – śmieje się ojciec Szymona.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (730)