Tego w pracy nie wypada, a jednak to robimy
Oto co, co nam nie przystoi, nie wypada i nie uchodzi. A co jednak stale robimy – dla awansu, podwyżki, kariery. Mając coraz mniejsze wyrzuty sumienia, nie cofniemy się przed niczym.
Lizusostwo
Schlebianie szefowi to najbardziej popularny sposób na awans. Od pracodawcy bowiem zależy, czy dostaniemy służbowe auto, karnet do klubu fitness i urlop w dogodnym terminie. Jeżeli nawet przełożonego delikatnie mówiąc nie lubimy, i tak ochoczo mu kadzimy, schlebiamy i bijemy przed nim pokłony. I tylko od czasu do czasu, gdy nas nie widzi i nie słyszy, nazwiemy go starym… Tu padnie gwarowe określenie męskiej anatomii, z gatunku powszechnie uważanych za obraźliwe.
Ślepe posłuszeństwo i rezygnacja z własnego zdania
Firma to nie wojsko. A nawet z obserwacji armii wynika, że rekruci nie odpowiadają już na rozkazy tak jak reagowali na nie przez ostatnie 40 lat. Tym bardziej w korporacjach powinien ewoluować powszechny pogląd na ślepe wykonywanie niezrozumiałych poleceń. Podobno pytanie „dlaczego?” jest kluczowe dla współczesnego człowieka aktywnego zawodowo. Ale raczej nie w Polsce, gdzie wciąż promowane jest tępe, mechaniczne, bezrefleksyjne posłuszeństwo. Wcielenie w życie zasady - „wygrasz więcej, gdy myślisz mniej”, czasem przynosi dużo korzyści.
Zalecanie się
Kierownik wygląda jak hiszpański bóg piłki nożnej Fernando Torres. Świetnie, ale to nie znaczy, że wszystkie dzierlatki w biurze mają zadzierać przed nim kiecki. Tym bardziej jeśli nasze korporacyjne ciacho wcale sobie tego nie życzy. Słowa, gesty i zachowania o wiadomym podtekście są dobre w klubie go-go. W biurze wskazana jest odrobina wyrafinowania i klasy. Inaczej przylgnie do nas miano firmowej… No wiadomo, o jakie słowo chodzi. Działanie niezgodne z własnymi przekonaniami
Mogą to być plotki, obmowy, intrygi. Pisanie donosów. Zniewalanie ludzi podejrzeniami, obawami, wątpliwościami. Wciąganie ich we własną grę. Podbieranie kolegom klientów. Wspomniane lizusostwo lub mobbing – żeby wykończyć konkurenta bardziej zasługującego na awans. Każda metoda jest dobra, jeśli jest skuteczna. Cel uświęca środki. Z myślą o początkujących kanaliach powstają nawet specjalne poradniki – jak np. „Zakazana retoryka. Podręcznik intryganta”.
Zanik hamulców
Zdumiewające, jak wielu z nas zachowuje się na integracjach firmowych, na biurowych gwiazdkach, przyjęciach, bankietach, na służbowych lunchach i galach ludzi biznesu – czyli wszędzie tam, gdzie najeść i napić można się za darmo. Nawet kadra menedżerska wypełnia swoje talerze po brzegi i wychyla jedną lampkę wina za drugą. Jakby za chwilę miało wszystkiego na stołach zabraknąć. Powrót do zachowania typowego dla odległych, np. studenckich czasów, gdy dzisiejszy pan prezes groszem nie śmierdział. I tylko pójście na darmową wyżerkę do koleżanek z akademika mogło go ocalić od śmierci głodowej.
Wyuzdanie
To najczęściej przywara kobiet. Pół biedy, jeśli atrakcyjnych, zadbanych i młodych. Gorzej, gdy na obcisłą mini i pełny dekolt aż po sutki decydują się pracownice z grupy wiekowej 50+. Taka dzidzia piernik jest pośmiewiskiem całego biura. Czasem jednak nikomu nie jest do żartów – np. gdy prowokuje swego kolegę czy szefa, a potem szantażuje go („awans, kolego, albo sprawa o molestowanie seksualne i rozgłos w tabloidach”).
Seks
Droga do awansu czy podwyżki wiedzie przez łóżko. Może nie jest to norma, ale takie sytuacje zdarzają się niemal w każdej korporacji. Tak przynajmniej wynika z alarmującego sondażu Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie. Badanie realizowano, co prawda, 1,5 roku temu, ale chyba mało kto wierzy, że od tego czasu podwładne przestały "to robić", a szefowie postanowili już nigdy więcej nie zdradzać swoich żon.
Przeliczanie wszystkich przysług na pieniądze
Nietrudno zgadnąć, który specyfik przepisze lekarz, mający do wyboru trzy porównywalne w działaniu lekarstwa trzech różnych firm, z których jedna regularnie go „wspiera” – czytamy w portalu socjotechnika.net. Nie tylko w farmacji i służbie zdrowia funkcjonuje tak pojęta reguła wzajemności. Pytanie „co ja z tego będę miał?” zastępuje wszelkie dylematy etyczne. Odpowiedzią jest koperta. Lub jej ekwiwalent: kolacje w luksusowych restauracjach, darmowe szkolenia i wyjazdy, drogie gadżety, prezentacje, sympozja. Korupcja w wersji „dla ubogich” to notatniki, kalendarze i długopisy (my, dziennikarze chodzący na branżowe konferencje prasowe, coś o tym wiemy, prawda?).
Honor umarł, godność się nie liczy
Powyższy tekst został oparty na książce Marii Ossowskiej „Normy moralne”, w której autorka – wybitna socjolog – wskazuje zachowania odbierane niegdyś przez społeczeństwo jako niegodne. Tak było kiedyś, a dzisiaj? Choć w polskich korporacjach zachowania te występują nagminnie, już nikt ich nie piętnuje. A nawet się im nie dziwi. Co może prowadzić do niezbyt wesołego wniosku, że słowa honor i godność dla współczesnych pracowników nic już nie znaczą.
Mirosław Sikorski