"To jest upokarzające". Kobiety złe na promocję w Lidlu
Nie wszystkie klientki są zadowolone ze specjalnej oferty Lidla. Uważają, że dyskont sprzedaje pewien produkt... po zbyt niskiej cenie.
19.10.2014 | aktual.: 19.10.2014 08:41
Serwis natemat.pl zwrócił uwagę na oburzenie, które zapanowało wśród części blogerek modowych po ponownym wprowadzeniu torebek znanej polskiej marki Wittchen do sklepów Lidl.
Serwis cytuje między innymi pełen emocji wpis blogerki Disy: - "Pierwsza promocja marki Wittchen w Lidlu przeszła obok mnie dość obojętnie, ale nie ukrywam, że poczułam dyskomfort. Małe ukłucie wewnętrznego buntu i torebki poszły na tył szafy, a co za tym idzie były na drugim planie. Kolejne rzuty w Lidlu i walka o torebki po 250 zł sprawiły, że przestałam zaglądać do ich sklepu i przestałam zaglądać na stronę. Z czasem zauważyłam, że zaczęłam torebki Wittchena traktować jak te robocze, te gorsze".
Zdaniem blogerki, obecność w Lidlu zniszczyła prestiż marki Wittchen: - "Pewnie nie powinnam pisać, że czuję się oszukana, ale wyobraźcie sobie, że Waszą ulubioną markę nagle rzucają do kosza w Lidlu... nagle człowiek zaczyna żałować każdej wydanej złotówki. No cóż, gratuluję degradacji i życzę powodzenia w łapaniu klientów na torebki za 500 zł czy 900 zł, gdy w świadomości są te Lidlowe za 250 zł nędznie rzucone".
W efekcie zaczęła ona traktować torebki Wittchena, jak... siatki na zakupy: - "Jakiś czas temu przyłapałam się na tym, że wzięłam skórzaną (tania nie była) torebkę Wittchena do warzywniaka i wsypałam do niej luzem ziemniaki".
Wielu internautów komentujących zwierzenia Disy nie miało zrozumienia dla jej oburzenia: - "Jak ktoś ma hopla na punkcie skórzanych worków szytych przez chińskie dzieci za grosze i sprzedawanych po kilkaset dolarów, a potem odczuwa frustrację, gdy ten sam worek widzi obok kartofli za 1/3 ceny, to niech się uda do psychiatry" - ostro komentuje Robert.
A Monika dodaje:- "Nie pójdę ani do Lidla, ani do luksusowego sklepu żeby kupić taką torebkę....zgadzam się w pełni z Robertem - torebka to tylko torebka i takie zachowania, obrażanie się na sklep...cóż snobizm trochę idiotyczny, może jakieś niedowartościowanie...?".
Jednakże nie tylko Disy wyraziła oburzenie na Lidla po promocji na torebki. Klientki wściekłe na dawną torebkową miłość zebrały się między innymi pod blogiem specjalistki od mody i lifestylu Doroty Wróblewskiej, która pochwaliła akcję w Lidlu, co wywołało szereg negatywnych komentarzy wobec Wittchena: - "Marka Wittchen poprzez mariaż z sieciówkowym Lidlem straciła, moim zdaniem, na wartości. Super fajnie, że można kupić za 249 zeta torebkę firmy aspirującej do bycia luksusową. Szkoda tylko, że ten luksus kojarzyć się będzie z marketem spożywczo-przemysłowym" - stwierdza jedna z internautek.
Inna dodaje:- "Brand manager w tym przypadku się nie popisał. "Percepcja marki" i jej pozycja/pozycjonowanie na rynku powinny współgrać z kanałem dystrybucji".
A jedna z fanek marki Wittchen stwierdziła krótko: - "To jest upokarzające...".
Niektóre klientki, podobnie jak Disy, deklarują, że kończą z noszeniem torebek Witchen: - "Właśnie stracili klientkę. Nie chcę nosić czegoś, o co bili się ludzie w Lidlu, co poszło na handelek, co kosztowało 249 zł. Bo wychodzę na taką właśnie osobę! Na mój portfel marka Wittchen nie ma co już liczyć".
Jednak i w tej dyskusji nie zabrakło głosów drwiących z kobiet oburzonych na Wittchena. Niektóre internautki zwracają uwagę, że Wittchen wcale nie jest taką luksusową marką, bo normalnie sprzedaje torebki po 500-700 złotych. A luksus to się zaczyna od 1500 zł.
Czekamy na wypowiedzi Lidla i Wittchena w tej sprawie. Ciekawi jesteśmy, szczególnie opinii tej drugiej firmy, na oburzenie, jakie wywołała ich współpraca.
A co Wy na ten temat sądzicie? Napiszcie w komentarzach. Czekamy...