Tony podróbek trafiały co tydzień do Polski. Śledztwo ws. gigantycznego przemytu na finiszu

24 osoby usłyszały zarzuty w śledztwie w sprawie wielkiego przemytu podrabianych ubrań i butów z Turcji do Polski. Prokuratura z Bielska-Białej, która bada ten przekręt, chce do 30 października zakończyć czynności i skierować do sądu akt oskarżenia. Grupa przewoziła 40 ton towaru tygodniowo, z czego jedna czwarta to podróbki.

Tony podróbek trafiały co tydzień do Polski. Śledztwo ws. gigantycznego przemytu na finiszu - zdjęcie ilustracyjne
Tony podróbek trafiały co tydzień do Polski. Śledztwo ws. gigantycznego przemytu na finiszu - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
oprac. TOS

17.08.2022 14:15

- Trwają końcowe czynności. Postępowanie zostało przedłużone do 30 października. W tym terminie planujemy zakończyć je i skierować akt oskarżenia do sądu – zapowiedziała w środę w rozmowie z PAP rzecznik bielskiej prokuratury okręgowej Agnieszka Michulec. Jak wyliczała, zarzuty zostały postawione 24 osobom. Dotyczą one udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i łamania prawa o własności przemysłowej.

Śledztwo dotyczy przemytu nawet do 40 ton odzieży i galanterii tygodniowo z Turcji do Polski. Grupa, która się tym zajmowała, została rozbita w listopadzie 2018 r. przez funkcjonariuszy Śląskiego Oddziału Straży Granicznej i Krajowej Administracji Skarbowej.

Zrobili sobie z tego stałe źródło dochodu

Kilka miesięcy wcześniej śląscy pogranicznicy podczas kontroli polskiego samochodu ciężarowego, który jechał drogą S1 na Żywiecczyźnie, dostrzegli odzież ze znakami towarowymi znanej marki. Z dokumentacji przewozowej nie wynikało, by taki towar miał być przewożony. Okazało się, że wśród 22 ton ubrań było 18,5 tys. podróbek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sprawę badali pogranicznicy i KAS. Ustalili, że członkowie grupy pod przykrywką fikcyjnych podmiotów gospodarczych i legalnie funkcjonujących firm przewozowych przywozili z Turcji tygodniowo ponad 40 ton towaru z pominięciem wszelkich należności skarbowych. Były to ubrania, buty i galanteria skórzana. Wśród sprowadzanego towaru jedną czwartą stanowiły podróbki produktów znanych firm. Z tej działalności grupa przestępcza uczyniła sobie stałe źródło dochodu.

Jesienią 2018 r. doszło do pierwszych zatrzymań. Straż Graniczna i służby celno-skarbowe przechwyciły kilkadziesiąt tysięcy sztuk podrobionej odzieży o wartości co najmniej kilku milionów złotych. W sprawie zabezpieczono mienie należące do członków grupy o wartości dwóch milionów złotych. To głównie pieniądze, ale w kwotę tę wlicza się też wartość skonfiskowanych pojazdów.

Wkrótce końcowe ustalenia

Prokurator Agnieszka Michulec poinformowała w środę, że podczas formułowania aktu oskarżenia, czyli w połowie października, śledczy zsumują ustalone już kwoty i wiadomo będzie ostatecznie, jaka była wartość przemycanego towaru.

Niestety, w ostatnim czasie przemyt podróbek przybrał na sile. "Do Polski w ub.r. trafiło aż o 67 proc. więcej towarów naruszających własność intelektualną niż w 2018 r. Celnicy zatrzymują głównie odzież, zegarki i biżuterię i kosmetyki. Nielegalny proceder przez wojnę przybierze na sile" - pisała w kwietniu "Rzeczpospolita".

Źródło artykułu:PAP
kaspodróbkiodzież
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)