Totalizator Sportowy zmienia zasady gry

To naprawdę wielka sztuka, gdy na hazardzie przegrywa nie tylko gracz, ale i jego organizator. Wyścigi konne są od wielu lat w Polsce niedochodowe. Totalizator Sportowy chce więc uzdrowić Służewiec przy pomocy deweloperów.

Totalizator Sportowy zmienia zasady gry
Źródło zdjęć: © materiały prasowe/Totalizator Sportowy

13.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 08:38

Na warszawskim Służewcu porządki zaczęto od likwidacji porządku. To jeden z najprostszych zakładów, w którym obstawia się dwa konie. Jeśli w dowolnej kolejności przybiegną jako pierwsze, obstawiający wygrywa. Brak zakładu nie spodobał się części graczy.

- Dla mnie to granda, że zlikwidowano ten zakład. Początkujący gracze zaczynali swoją przygodę właśnie z porządkiem - buntuje się Katarzyna, która dopiero ubiegłej jesieni zaczęła pojawiać się na wyścigach. Teraz - jak podkreśla - będzie trudniej wygrać. - Może dzięki dwójkom będą większe wygrane niż dzięki popularnemu porządkowi, ale czy naprawdę będą, jeśli zbulwersowani ludzie przestaną przychodzić i obstawiać? - pyta. Ma nadzieję, że zawieszenie porządku jest chwilowe.

Na facebookowym profilu "Wokół Służewca" rozgoryczony internauta napisał: "Nastąpiła likwidacja porządku, który istniał 67 lat, likwidacja czwórki, która była drugą grą po kwincie, likwidacja septymy. Wyścigi konne powinny zachęcać graczy do gry, a nie likwidować zakłady".

Wyścigi odzyskają dawny blask

Nowe na najsłynniejszym polskim torze wyścigów konnych dopiero się zaczyna. Gracze powinni być z tego jednak zadowoleni. Już w tym roku ruszą remonty i rozbudowa trybun. Totalizator Sportowy, który wydzierżawił teren toru Służewiec, będzie musiał wydać na nie grubo ponad 50 mln zł. Na razie od swojego właściciela, czyli Ministerstwa Skarbu Państwa, dostał zgodę na inwestycje sięgające 36 mln zł.

- Tylko wymiana stolarki okiennej na głównej trybunie będzie kosztowała 5-6 milionów złotych. Jeśli nie działo się tam nic przez kilkadziesiąt lat, a teren ma 130 hektarów powierzchni, na dodatek objęty jest opieką konserwatora zabytków, to trzeba przygotować się na duże wydatki - mówi Konrad Komarczuk, który z ramienia Totalizatora Sportowego przygotowuje przebudowę Służewca.

Jeszcze jesienią ruszyć ma remont trybuny pierwszej i drugiej, tak aby można było z nich w całości i bez problemów korzystać już w przyszłym sezonie wyścigowym. Jedna z nich po rozbudowie ma pod dachem pomieścić dwa tysiące miejsc. Zapewni to status toru kategorii I.

Mieszkania obok stajni

Totalizator Sportowy wynajął już firmę PwC, która ma znaleźć chętnych do postawienia na terenie Służewca biurowców, hali sportowej lub aquaparku i hoteli. Całość inwestycji ma sięgnąć nawet 800 mln zł.

- Już powstała długa listę potencjalnych inwestorów. To ponad 70 firm z Polski i świata. Nasz projekt jest naprawdę ciekawą rzeczą i wywołuje zainteresowanie na świecie. W ciągu dwóch miesięcy powinniśmy otrzymać krótką listę deweloperów - mówi Konrad Komarczuk.

Według planów TS do końca przyszłego roku poznamy firmy, które na Służewcu zainwestują. Rok 2015 stać ma stać pod znakiem projektowania i starania się o pozwolenia budowlane, a w 2016 roku pojawią się już koparki. Wiosną 2018 tor wyścigowy powinien zostać już otoczony wianuszkiem biurowców. Inwestorzy dostaną teren w dzierżawę na 28 lat. Później budynki przejdą w ręce Totalizatora.

- Podstawowa funkcja terenu, czyli organizacja wyścigów, zostanie zachowana. Nasze działania mają na celu zwiększenie wartości toru. Wszystko projektujemy i uzgadniamy z konserwatorem zabytków - mówi odpowiedzialny za projekt dyrektor zarządzania projektami TS.

Komarczuk przekonuje, że zabudowa ma mieć charakter kameralny. To odpowiedź na zarzuty, że Totalizator konie ze Służewca chce siłą wyprowadzić.
- Ja się cieszę, że wreszcie coś tam będzie się działo. To, co było dotychczas, to była tragedia. A że ktoś postawi tam parę dodatkowych budynków? Mnie to nie przeszkadza. Przecież jeszcze przed wojną tor treningowy i tor główny były połączone podziemnym tunelem. Dotychczas zaproponowane zmiany idą w dobrym kierunku - mówi Wojciech Mickunas, trener jeździectwa i ekspert od wyścigów konnych.

Powtórka z Narodowego

Tajemnicą poliszynela jest to, że tor na Służewcu na gonitwach i zakładach nie zarabia. Co gorsza według raportu Najwyższej Izby Kontroli z roku na rok przynosi coraz większe straty. W 2008 roku było to 8 mln zł, a w 2011 roku już ponad 18 mln zł. Do 30 września zeszłego roku Służewiec był blisko 10 mln zł pod kreską.

- Tory wyścigów konnych na całym świecie przynoszą raczej straty niż zyski. Najczęściej w ich wnętrzach mieszczą się jednak kasyna albo biura, które pozwalają się utrzymać. To tak jak ze Stadionem Narodowym. Z kilku meczy piłkarskich na siebie nie zarobi, ale dzięki biurom i imprezom może funkcjonować - tłumaczy Mickunas.

Ratunkiem dla Służewca mają być więc biurowce, hotel i hala sportowo-wystawiennicza. To one sprawią, że na tym terenie znajdzie się jeszcze miejsce dla koni. Poza tym Totalizator Sportowy zastanawia się nad uruchomieniem pod wyremontowanymi trybunami kasyna.

W planach jest też uruchomienie zakładów internetowych, które pozwoliłyby graczom nie tylko na Służewcu, ale przed komputerem w dowolnym miejscu świata obstawiać Wielką Warszawską. TS postawił nawet specjalny system komputerowy, gotowy do obsługi takich zakładów. Jednak z racji mało przyjaznych regulacji prawnych projekt czasowo zawieszono.

Na razie priorytetem do zarabiania na terenach Służewca jest deweloperka. To ona ma utrzymywać wyścigi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (135)