Triumf rolników. KE wycofuje się z ograniczeń
Komisja Europejska (KE) porzuca pomysł, aby ograniczać stosowanie pestycydów w rolnictwie. Decyzja została podjęta pod presją rolników, którzy protestują w wielu państwach europejskich.
06.02.2024 | aktual.: 06.02.2024 16:14
Nie będzie ograniczeń dla rolników. KE wycofuje projekt
Na tę decyzję czekali europejscy rolnicy. W trakcie debaty w europarlamencie przewodnicząca KE Ursula von der Leyen oznajmiła, że instytucja wycofuje projekt zakładający ograniczenie stosowania pestycydów w rolnictwie w UE.
Szefowa KE zwróciła uwagę, że cel, który przyświecał nowym przepisom, był szczytny -miały one bowiem zmniejszyć ryzyka wytwarzane przez chemiczne środki ochrony roślin. Jednak już sama zapowiedź wywołała poruszenie.
- Propozycja stała się symbolem polaryzacji. - Została odrzucona przez Parlament Europejski. W Radzie również nie ma nad nią postępów. Dlatego też zaproponuję Kolegium (Komisji Europejskiej) wycofanie tego wniosku - przekazała von der Leyen.
Jednak jak dodała, to wcale nie oznacza, że instytucja całkowicie porzuca tę sprawę. -Temat oczywiście pozostaje. Aby móc działać dalej, potrzebny jest szerszy dialog i inne podejście. Na tej podstawie Komisja mogłaby przedstawić nowy projekt, znacznie bardziej dojrzały, stworzony przy zaangażowaniu zainteresowanych stron - podkreśliła.
Projekt rozporządzenia, który KE przyjęła w czerwcu 2022 r., zakładał ograniczenie o 50 proc. stosowania chemicznych pestycydów w UE do 2030 r. Dodatkowo wprowadzał zakaz wykorzystywania pestycydów na obszarach wrażliwych, czyli na tereny zielone w miastach (np. w publicznych parkach, ogrodach), na placach zabaw, terenach rekreacyjnych, ścieżkach chronionych oraz obszarów chronionych w ramach sieci Natura 2000.
Rolnicy "czują się zepchnięci w kąt"
Decyzja o porzuceniu nowych przepisów ma związek z protestami rolników. W ubiegłym tygodniu, w trakcie sesji Rady Europejskiej 1 lutego, rolnicy z całej Europy wyszli na ulice.
Wielu z nich czuje się zepchniętych w kąt. Rolnicy jako pierwsi odczuwają skutki zmian klimatycznych. Susze i powodzie zniszczyły zbiory i zagroziły żywemu inwentarzowi. Rolnicy odczuwają skutki rosyjskiej wojny, inflacji, rosnących kosztów energii i nawozów. Niemniej jednak każdego dnia ciężko pracują, aby produkować żywność wysokiej jakości, którą jemy. Za to jesteśmy im winni uznanie, wdzięczność i szacunek - przyznała von der Leyen.
"Międzynarodowy ruch od Irlandię po Polskę"
Jednak kwestia pestycydów to niejedyny problem dla europejskich rolników. Poza próbą przestawienia unijnej polityki klimatycznej na bardziej ekologiczne tory wątpliwości budzi nadal kwestia importu spoza UE.
- Rozpoczęliśmy międzynarodowy ruch od Irlandii po Polskę - stwierdziła pod koniec stycznia Sieta van Keimpema, sekretarz organizacji Farmers Defence Force.
Przypomnijmy, że protesty ogarnęły m.in. Niemcy, Francję, Grecję oraz Polskę. Szerokim echem odbiły się także ostatnie demonstracje na Łotwie.
- Jesteśmy Europą, a nie przedmieściami Moskwy. Nasza łotewska armia nie musi jeść rosyjskich ciastek, a nasze dzieci nie muszą jeść chleba ze zboża, które wyprodukowano przy użyciu środków ochrony roślin, zakazanych od 30 lat - przekonywała Liene Grantina, organizatorka akcji protestacyjnej w mieście Bauska położonym przy granicy z Litwą.
Minister rolnictwa Armands Krauze stwierdził, że większość żądań rolników została zrealizowana. Udało się m.in. przygotować projekt ustawy, który zakłada wprowadzenie zakazu importu zboża z Rosji i Białorusi.