Trzynaście państw UE, w tym Polska, krytykuje niemieckie przepisy o płacy minimalnej

Trzynaście państw UE, w tym Polska, ma zastrzeżenia do nowych niemieckich przepisów ws. płacy minimalnej, obejmującej także zagranicznych kierowców. Na spotkaniu w Brukseli kraje te zaapelowały o zawieszenie stosowania tych przepisów.

Trzynaście państw UE, w tym Polska, krytykuje niemieckie przepisy o płacy minimalnej
Źródło zdjęć: © Fotolia | strangeways70

23.01.2015 | aktual.: 23.01.2015 17:06

Państwa zaniepokojone nowymi niemieckimi przepisami to oprócz Polski: Słowacja, Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia, Chorwacja, Litwa, Estonia, Portugalia, Hiszpania i Irlandia. Ich przedstawiciele spotkali się w piątek w Brukseli z urzędnikami dyrekcji generalnych Komisji Europejskiej ds. transportu i ds. zdrowia.

Jak poinformowano po spotkaniu, w jego trakcie padł m.in. postulat, by stosowanie budzących kontrowersje niemieckich przepisów zostało zawieszone do czasu wyjaśnienia, czy są one zgodne z prawem UE. Już w środę Komisja zwróciła się do Niemiec o informacje w tej sprawie, uruchamiając procedurę sprawdzającą o nazwie Pilot.

Zdaniem uczestników spotkania wprowadzone w Niemczech regulacje to niebezpieczny precedens, który może mieć wpływ na funkcjonowanie całego rynku wewnętrznego - nie tylko jeśli chodzi o sektor usług transportowych, ale też innych branż.

1 stycznia w Niemczech weszła w życie ustawa o płacy minimalnej; stawka za godzinę, która dotyczy Niemców, ale też obywateli innych państw pracujących w tym kraju, ma wynosić co najmniej 8,5 euro za godzinę. Dotyczy to wszystkich pracowników w czasie ich zatrudnienia w Niemczech, niezależnie od tego, czy ich pracodawca ma siedzibę w kraju czy za granicą. Według interpretacji Berlina ma to również zastosowanie do kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez terytorium naszego sąsiada, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.

Według unijnych źródeł Komisja Europejska sprawdzi niemieckie przepisy pod kątem ich zgodności z dyrektywą o pracownikach delegowanych, czyli takich, których przedsiębiorstwa z jednego kraju delegują do pracy na terytorium innego kraju UE. Niemieckie przepisy o płacy minimalnej rozciągają dyrektywę o pracownikach delegowanych także na kierowców, przejeżdżających przez terytorium niemieckie tranzytem.

Dziekoński krytycznie o niemieckich regulacjach ws. płacy minimalnej

Prezydencki minister Olgierd Dziekoński jest zdania, że nowe niemieckie regulacje w związku z płacą minimalną "mogą naruszać zasady wolności i swobody świadczenia usług na terenie Unii Europejskiej".

W ocenie Dziekońskiego, Niemcy "przekraczają zasady proporcjonalności" w swoich regulacjach prawnych dotyczących nałożenia reżimu płacy minimalnej na osoby świadczące usługi transportowe, wjeżdżające lub przejeżdżające przez Niemcy.

W rozmowie z dziennikarzami minister zwrócił uwagę, że UE - na wniosek Polski, a także innych "nowych" krajów członkowskich - wystąpiła do Niemiec z prośbą o wyjaśnienie przesłanek tych zmian. Według niego, mogą one naruszać zasady wolności i swobody świadczenia usług na terenie Unii Europejskiej.

Jak zauważył, około 100 tys. polskich przewoźników przejeżdża przez teren Niemiec lub dostarcza tam towary.

Dziekoński zapewnił, że prezydent "z uwagą śledzi" kwestie związane z wprowadzeniem w Niemczech nowych przepisów o płacy minimalnej. - Polska ma znaczącą nadwyżkę w handlu zagranicznym z Niemcami, a także w UE i transport drogowy odgrywa tu szczególną rolę - zwrócił uwagę prezydencki minister.

Jak mówił, ze strony nie tylko Polski, ale także innych krajów UE tworzy się jednolity front wobec tego pochopnego rozstrzygnięcia dotyczącego stosowania płacy minimalnej w odniesieniu do przewoźników.

Piechociński: kraje UE widzą zagrożenie w niemieckich regulacjach

Jak powiedział dziennikarzom wicepremier Janusz Piechociński, strona niemiecka musi wyjaśnić i uzasadnić motywacje swoich działań. "Zmontowaliśmy - o czym poinformowaliśmy komisarz (ds. rynku wewnętrznego) Elżbietę Bieńkowską - wielki blok krajów i gospodarek, przewoźników i przedsiębiorców, którzy podobnie jak my widzą w tym rozwiązaniu potężne zagrożenie, ale też mechanizm przekreślający dotychczasowy dorobek wspólnotowego, jednolitego rynku europejskiego" - podkreślił.

Dodał, że w bloku jest wiele krajów, nie tylko naszego regionu. - Dołączyły także kraje z Półwyspu Iberyjskiego, są Brytyjczycy. To już jest ponad 10 krajów. Myślę, że ta dodatkowa siła nacisku spowoduje, że przynajmniej w zakresie kabotażu czy tranzytu - do czasu wyjaśnienia sprawy - Niemcy tę część swoich rozwiązań zawieszą - powiedział.

Jego zdaniem działania Niemiec mają charakter protekcjonistyczny i mają "chronić miejsca pracy w niemieckim przemyśle". - Ta broń jest bardzo obosieczna. Wydaje mi się, że Niemcy nie do końca uwzględnili, że efektem podniesienia kosztów usług transportowych na rynku niemieckim będzie presja tych, którzy importują albo eksportują przez porty niemieckie do wyprowadzania eksportu i importu z tych portów - powiedział wicepremier.

Dodał, że rozwiązania wprowadzone przez Niemcy są "boleśniejsze w swoim wymiarze niż nawet sankcje w wojnie handlowej Kreml-Bruksela".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (359)