Trwa ładowanie...

Tusk: nie sądzę, by Kaczyński mógł pytać "jak żyć"?

- Nie sądzę, by Jarosław Kaczyński miał prawo zadawać pytanie - jak żyć? Trzeba być tchórzem żeby, przed wyborami, obiecywać zmniejszenie dochodów państwa, akcyzy. Pan uciekł, a teraz pcha się pan do władzy - zwrócił się do Jarosława Kaczyńskiego Tusk przedstawiając w sejmie informację o sytuacji na rynkach finansowych. - Polska dziś jest przykładem spokoju i stabilności, a wokół nas dzieją się rzeczy dramatyczne - podkreślał premier. Po wystąpieniu prezes PiS, Jarosław Kaczyński opuścił salę sejmową.

Tusk: nie sądzę, by Kaczyński mógł pytać "jak żyć"?
d4b6imk
d4b6imk

Premier Donald Tusk przedstawił w sejmie na wniosek PiS informację o sytuacji na rynkach finansowych. Według szefa rządu, Polska jest przykładem spokoju i stabilności, a wokół niej dzieją się rzeczy dramatyczne. Podkreślał, że druga fala kryzysu stoi u drzwi każdej narodowej gospodarki. - Nikomu nie wmawiamy i nie będziemy wmawiali, że życie w dobie kryzysu jest łatwe - mówił Tusk.

- Nic nie wskazuje na to, aby Polskę czekała recesja - stwierdził premier Donald Tusk. Jego zdaniem należy jedynie pytać, jak duży wzrost gospodarczy odnotuje nasz kraj. -Tak jak dwa lata temu udało się nie tylko uniknąć recesji, ale - tu przepraszam za to sformułowanie, bo niektórzy są poirytowani, kiedy przypominam tę zieloną wyspę - ale naprawdę to jest fundament naszego bezpieczeństwa - mówił dziennikarzom w sejmie Tusk.

Według niego, pod koniec sierpnia, kiedy zostaną opublikowane wszystkie dane dotyczące wszystkich państw europejskich, Polska będzie wśród trzech krajów o najwyższym wzroście gospodarczym.

Tusk oświadczył, że według pesymistów wzrost gospodarczy naszego kraju będzie wynosił za drugi kwartał 3,5%, natomiast według optymistów 4%. Zauważył, że średnio w strefie euro jest on poniżej jednego procenta.

d4b6imk

- Rząd zachowywał się odpowiedzialne i dlatego udało się uchronić Polskę przed dramatycznym scenariuszem - mówił Tusk. Dodał, że rząd w kryzysowej sytuacji nie posłuchał rad "ludzi bezradnych". Według premiera zadaniem każdego odpowiedzialnego rządu i odpowiedzialnej formacji politycznej jest strzec swojego kraju przed groźbą chaosu, nerwowych odruchów, fali emocji.

- Emocje mają bardzo poważny wpływ na globalną i krajową gospodarkę - mówił Tusk w sejmie, gdzie odpowiada na pytania posłów dotyczące sytuacji gospodarczej. - Pierwszym zadaniem mojego rządu przez ostatnie lata było strzec ojczyznę przed nieodpowiedzialnymi, działaniami, groźbą chaosu i nerwów. Polska dziś jest przykładem spokoju i stabilności, a wokół nas dzieją się rzeczy dramatyczne - podkreślał Donald Tusk. Oczekujemy od przywódców strefy euro egzekwowania dyscypliny budżetowej - mówił.

Wiceszefowa komisji finansów Beata Szydło (PiS), jako reprezentantka wnioskodawców informacji, oceniła, że premier polskiego rządu jest bezradny. - Nie panuje już nad budową dróg. Bo nawet jeżeli Polska jest w budowie, to trzeba budować z głową (...) Nie panuje nad chaosem na kolei, nie panuje nad tym, co dzieje się w oświacie. Nad tym, co dzieje się w jego ministerstwach. Nie panuje niestety - jak się okazało dzisiaj - nad sytuacją finansową i nad debatą. Tak naprawdę nikt nie usłyszał nic konkretnego - oceniła.

Posłanka PiS podkreśliła, że w Polsce jest ponad 2 mln osób, które żyją na granicy ubóstwa, z czego 600 tysięcy stanowią dzieci. Zaznaczyła, że od stycznia wzrosły ceny żywności i paliw. - Ludzie nie są już w stanie spłacać kredytów. W ostatnich miesiącach maleją depozyty gospodarstw domowych - powiedziała.

d4b6imk

Szydło podkreśliła, że ostatnie spadki na warszawskiej giełdzie są dużo wyższe niż na parkietach w Budapeszcie czy Pradze. - Czy nie jest prawdą, że dzisiaj rozważa się, że czeska korona będzie walutą bezpieczną dla inwestorów. Gdzie my jesteśmy? - pytała.

- Specyficznie polskie w kryzysie jest to, że obywatele nie podlegają panice, ufają rządowi i bankom - opowiadał posłance PiS Beacie Szydło, premier. Musimy wszyscy pracować nad budżetem nie zagrażającym najbiedniejszym.

- Usłyszeliśmy ataki na opozycję - powiedział dziennikarzom Jarosław Kaczyński. - Nie usłyszeliśmy merytorycznej odpowiedzi w sprawie podstawowej. Deficyt finansów publicznych się zwiększył. Cała narracja pana Tuska jest oderwana od rzeczywistości - mówił. Zdaniem Kaczyńskiego, Tusk ponownie powiększył chaos i zamieszanie w kraju.

d4b6imk

Prezes odniósł się też do zarzutów Tuska, że uciekł od rządzenia. - Jak można było rządzić, kiedy PO złożyła wnioski o wotum zaufania wobec wszystkich ministrów. Potrzebne były nowe wybory – stwierdził Kaczyński.

Podkreślił, że posłowie nie usłyszeli merytorycznej odpowiedzi, poza popisem samochwalstwa ze strony premiera. - Zawód, ale nie zaskoczenie – skwitował Kaczyński. Dodał, że Tusk był momentami grubiański.

Zadający pytanie Tuskowi Adam Rogacki (PiS) mówił natomiast, że lata rządów Donalda Tuska zostaną zapamiętane jako okres kryzysu, chaosu i coraz gorszego życia Polaków. - Z tej sytuacji dzisiaj jest jeszcze jedno honorowe rozwiązanie. Dlatego chciałem zapytać, czy po dzisiejszej debacie, panie prezesie, pan poda się do dymisji? - powiedział.

d4b6imk

Według Rogackiego, premier za każdym razem przed wyborami potrafi czarować Polaków. - Pana piękne słowa nie napełnią baków polskich samochodów, te pana piękne słowa nie wystarczą na zapłacenie za lekarstwa przez emerytów. Te pana piękne słowa nie włożą książek do teczek. Tymi pięknymi pana słowami również nie da się spłacić kredytów hipotecznych - mówił.

Tadeusz Iwiński (SLD) zarzucił rządowi, że przesypia polską prezydencję w UE. Ocenił, że z piątkowej informacji premiera Polacy nie dowiedzieli się niczego, nie padły żadne konkrety. - Mało tego, pan obrażał wielu polityków - dodał.

- Dzisiaj Polacy chcieli od pana usłyszeć, jakie konkretne kroki podejmie rząd, żeby obywatele wiedzieli, że jest więcej szans, niż zagrożeń. Tego nie usłyszeli. Ponieważ dotychczasowe działania doprowadziły do tego, że z kryzysu próbuje się wychodzić kosztem najbiedniejszych - mówił Iwiński.

d4b6imk

Z kolei poseł Stanisław Stec (SLD) pytał, czy minister finansów może zapewnić, że od 1 stycznia 2012 r. nie zostanie ponownie podwyższony podatek VAT.

Wojciech Mojzesowicz (PJN) zwrócił uwagę, że kryzys wynika ze złej struktury zatrudnienia. - Rząd mówił, że będzie ograniczał administrację. W resorcie rolnictwa w 2007 roku pracowało 540 osób. (...) Dzisiaj pracuje 750. Zwiększyliście zatrudnienie o ponad 200 osób. To jest w granicach 40 mln zł rocznie. A brakuje pieniędzy na czyszczenie rowów - powiedział.

Według Tomasza Dudzińskiego (PJN) "Polsce potrzebna jest prawda i odpowiedzialność". - Tymczasem rząd premiera Donalda Tuska pod kierownictwem ministra Rostowskiego nie mówi prawdy, nie zachowuje się odpowiedzialnie - ocenił. Pytał, dlaczego rząd pobiera dywidendy zaliczkowe z Orlenu i Lotosu, które - jego zdaniem - windują ceny paliw. - Dlaczego sięga po Fundusz Rezerwy Demograficznej? Dlaczego chwali się tym, że na kolejne 5 mld zł zadłuża Polskę, kiedy to właśnie nadmierne zadłużenie kraju prowadzi do tego, co dzieje się w światowej gospodarce? - mówił.

d4b6imk

Wystąpienia szefa rządu bronili posłowie PO i PSL. Franciszek Stefaniuk (PSL) podkreślił, że działania rządu to nie jest "kwestia jednorazowej decyzji". - Pan premier słusznie zaapelował o realistyczną dyskusję o realnych problemach - powiedział.

Według Janusza Cichonia (PO), "to, co się dzieje na światowych rynkach, także na naszej giełdzie, w naszych sklepach jest w dużej mierze konsekwencją tego, co dzieje się w głowach Polaków". - Oczekiwania co do przyszłych cen, do przyszłych dochodów to podstawowe determinanty popytu i podaży. Przykład cukru jest bardzo jaskrawy i pokazuje jak wielki wpływ na sytuację rynkową mają emocje i strach - powiedział. Zaznaczył, że dzięki szybkim działaniom rządu uniknęliśmy paniki na rynku cukru. Przypomniał, że cukier kosztował niedawno 6 zł, a obecnie jest po 3,5 zł.

Izabela Leszczyna (PO) oceniła, że opozycja zachowuje się jak gracze giełdowi, puszczają jej nerwy. - Polityka jest jak giełda, dla ludzi o mocnych nerwach - apelowała.

Z kolei Sławomir Neumann (PO) wskazywał, że gdyby Polakom dano możliwość wyboru systemu pomiędzy ZUS a OFE, tak jak to proponowała posłanka PiS Beata Szydło, to jeszcze większe spadki dotknęłyby giełdy. - W krajach, które przechodzą problemy gospodarcze, politycy starają się uspokoić nastroje i inwestorów. W Polsce (...) opozycja działa wręcz przeciwnie, chce prowadzić chaos, opozycję. Gdyby w Polsce wybrano wasz pomysł - czy do OFE, czy do ZUS - w sytuacji paniki na giełdzie wszyscy poszliby do ZUS. Co by to spowodowało? Jeszcze większe spadki na giełdzie. Proponujecie takie rzeczy, które kompletnie rujnują gospodarkę - zaznaczył.

d4b6imk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4b6imk