Tusk: To kluczowy moment dla Unii Europejskiej

Premier Donald Tusk powiedział w piątek w Sejmie, że znajdujemy się obecnie w momencie kluczowym dla przyszłości UE. Jak mówił, nikt jeszcze nie wie, jaki będzie efekt wielkiej zmiany, która nas czeka, ale ta zmiana jest nieunikniona.

Tusk: To kluczowy moment dla Unii Europejskiej
Źródło zdjęć: © PAP | pawel supernak

09.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 12:49

- Przyszło nam działać w momencie przełomowym, w takim momencie epickim, gdzie nikt jeszcze do końca nie wie, jaki będzie efekt wielkiej zmiany, ale wszyscy czujemy, że ta zmiana jest nieunikniona - powiedział premier rozpoczynając swoje sejmowe wystąpienie na temat polityki europejskiej; będzie ono też dotyczyć ratyfikacji unijnego paktu fiskalnego.

Jak mówił, ta zmiana dotyczy także UE jako politycznej organizacji, wspólnego obszaru gospodarowania, finansów, ale też samej istoty Unii, jako historycznego porozumienia narodów.

- Mówimy dzisiaj o stawce w wysokości mniej więcej 400 mld złotych. To jest nie tylko 300 mld złotych, o które staramy się zgodnie z naszą deklaracją, ale kiedy liczymy łącznie te możliwe środki, o jakie Polska stara się w ramach projektu wieloletnich ram finansowych, możemy dzisiaj odpowiedzialnie powiedzieć, że ta stawka wynosi więcej niż 300 mld, sięga 400 mld zł - powiedział Tusk, przedstawiając w piątek w Sejmie informację o polityce europejskiej.

Jak podkreślił, nie chodzi o fascynację pieniędzmi, ale o racjonalne wyobrażenie, co znaczy dla Polski i Europy mądre wykorzystanie wspólnych środków. - Mądre - czyli prowzrostowe, prorozwojowe, które unieważnić ma w najbliższej przyszłości historyczne, cywilizacyjne różnice w UE - dodał premier.

Tusk zaznaczył, że wieloletnie ramy finansowe (UE) mają szczególne znaczenie dla Polski. - Jesteśmy tym państwem, które w największym stopniu i najskuteczniej korzysta z pieniędzy, które są efektem budżetu, który kończy się w 2013 roku - mówił premier.

Donald Tusk przekonywał, że jeśli osiągniemy sukces w ramach negocjacji nad kolejną unijną perspektywą finansową, to - w połączeniu z tą mijającą - będziemy mieli do czynienia z "dwoma wielkimi skokami cywilizacyjnymi". Odwołał się do "wielkiego, uzasadnionego rozżalenia Polaków", że Polska po II wojnie światowej nie została objęta planem Marshalla.

Premier Podkreślił, też, że polskie cele negocjacyjne są "zbieżne z bezdyskusyjnym celem europejskim", czyli możliwie dużym budżetem unijnym "bez przesadnych cięć i redukcji". - Taki budżet - mówił Tusk - będzie jednym z głównych narzędzi na rzecz wychodzenia Europy z kryzysu.

Donald Tusk poinformował, że na najbliższym posiedzeniu rządu pakt fiskalny zostanie zaakceptowany i przesłany do ratyfikacji do parlamentu. W marcu br. pakt podpisali przywódcy 25 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Czech. Pakt wejdzie w życie 1 stycznia 2013 roku, o ile ratyfikuje go 12 z 17 państw eurolandu.

Odnosząc się do planu działań rządu w kwestii unijnego budżetu na lata 2014-20, Tusk zapowiedział, że 13 listopada w Brukseli odbędzie się spotkanie przyjaciół polityki spójności z udziałem 15 przywódców europejskich. Jak mówił, chodzi o to, by wesprzeć europejski, ale także polski punkt widzenia na politykę spójności, która jest kluczowa, jeśli chodzi o nowe wieloletnie ramy finansowe.

14 listopada - dodał premier - w Berlinie odbędą się polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe w Berlinie. Tego samego dnia wieczorem Tusk będzie ponownie w Brukseli, gdzie 15 listopada spotka się z szefem Rady Europejskiej. Z kolei 16 listopada, przypomniał Tusk, do Polski przyjeżdża prezydent Francji Francois Hollande. - Będziemy rozmawiali o możliwym polu uzgodnień stanowisk polskiego i francuskiego, jeśli chodzi o prace nad wieloletnią perspektywą finansową - zapowiedział.

Premier zaznaczył, że nie wszystkie państwa UE są zainteresowane dużym budżetem, możliwie szybko uchwalonym i z istotną rolą polityki spójności. Jak dodał, projekt przygotowany przez KE, potem korygowany przez prezydencję cypryjską, narażony będzie na brak zgody, a w ostateczności być może na weto któregoś z państw.

- To weto z polskiego punktu widzenia, z europejskiego punktu widzenia, powinno być absolutną ostatecznością, bo nie buduje realnej szansy na korzystny scenariusz w najbliższych miesiącach - ocenił Tusk.

- W planie B, na wypadek czyjegoś weta, na wypadek braku porozumienia (ws. budżetu UE na lata 2014-2020 - PAP) potrzebny będzie sojusz z udziałem wielkich płatników netto, na rzecz uczynienia potencjalnego prowizorium możliwym do użycia także przez Polskę. Pracujemy nad taką większością kwalifikowaną po to, by nie być zaskoczonym wiosną - mówił Tusk.

Jak przekonywał, "dobrze byłoby mieć po swojej stronie Niemcy jako największego płatnika netto". - Trzeba budować wsparcie na rzecz propozycji UE i Polska jest w tym najbardziej aktywnym państwem. Nie dlatego, że akurat Polak odpowiada za kształt budżetu w Komisji Europejskiej - dodał premier. - To co kluczowe, to by Europa słyszała wyraźnie polski głos nie dlatego, że mamy swój egoistyczny punkt widzenia, ale dlatego, że mamy unikatowy moment w historii naszej obecności w UE. Wszystkie instytucje europejskie są naszymi sojusznikami w debacie na rzecz dużego budżetu z mocną polityką spójności.

Premier Donald Tusk zaapelował w piątek w Sejmie o ponadpartyjne porozumienie na rzecz osiągnięcia 400 mld zł z budżetu UE i "utrzymania Polski w centrum Europy".

- Wokół takiego projektu: 300 miliardów plus 100 i strategia utrzymania Polski w centrum Europy warto zbudować na tej sali porozumienie. (...) Chcę namówić wszystkich na tej sali i wszystkich w Polsce, aby skupili swoją energię na rzecz tego wielkiego skoku cywilizacyjnego, który bezdyskusyjnie wymaga porozumienia. W konflikcie nie uzyskamy tej szansy, rzeczą niezbędną jest współpraca wszystkich sił politycznych na rzecz tworzenia tego kompromisu - i o to apeluję - powiedział Tusk na sali sejmowej. - My w historii mieliśmy kilka przypadków, gdzie zanurzeni w konfliktowe emocje potrafiliśmy przegapić szansę, tej szansy nie mamy prawa przegapić.

- Jeśli uwierzymy w sens zasady +nic o nas bez nas+ i jeśli zakładamy, że w przyszłości - dzisiaj nie definiujemy daty - będziemy uczestnikami strefy euro, będziemy w sercu Europy, to chcemy, aby to serce w przyszłości biło w takim rytmie, jaki będzie odpowiadał także naszym interesom. To oznacza potrzebę przyjęcia paktu fiskalnego, który umożliwia uczestniczenie Polski już dzisiaj w dyskusji nad przyszłym kształtem strefy euro - powiedział Tusk, przedstawiając w piątek w Sejmie informację o polityce europejskiej.

W ocenie premiera, budżet na lata 2014-2020 może być ostatnim takim budżetem w Unii Europejskiej, a to oznacza - jego zdaniem - że w 2020 r. być może będziemy mówili o Europie, która będzie szukała wspólnych narzędzi, głównie w obrębie strefy euro.

- Dlatego nie możemy abstrahować, dyskutując o wieloletnich ramach finansowych, od naszej strategicznej perspektywy. Wielokrotnie powtarzaliśmy, że Polska zdecydowała o wejściu do strefy euro i będziemy robili wszystko, aby Polska była gotowa do wejścia do strefy euro - podkreślił Tusk.

Dodał, że Polska powinna wejść do strefy euro dokładnie wtedy, kiedy będzie gotowa i kiedy strefa euro będzie naprawdę bezpieczna dla każdego jej uczestnika.

- To wymaga od nas wielu wysiłków i od samej strefy euro - powiedział Tusk.

Premier Donald Tusk ocenił w piątek, że najbardziej niebezpieczną dla Polski strategią jest "ustawienie" naszego kraju jako tego, który ma "gorący konflikt z Rosją" i "zimny konflikt z Niemcami". Tusk zarzucił PiS, że jest "wyrazicielem takiego czarnego scenariusza".

- Będziemy skutecznie - mam nadzieję - ograniczali wpływ tego myślenia, który obstawia w tej grze o wielką stawkę konflikt, a nie porozumienie. Chcę zapytać, czy na pewno szansą na wykorzystanie europejskich możliwości - a w dalszej perspektywie na umocnienie Polski niepodległej i zamożnej - jest obstawianie czarnego scenariusza, którego wyrazicielem jest PiS. Tzn., żeby tak ustawić Polskę, że na Wschód mamy gorący konflikt z Rosją, a na Zachodzie zimny konflikt z Niemcami - mówił szef rządu.

- Z Rosją gorący konflikt, bo zamach. Z Niemcami konflikt, bo Niemcy, z Francją trudna relacja, bo socjalista jest prezydentem. O Stanach Zjednoczonych nie wspomnę, bo przypomina mi się wystąpienie jednego z posłów PiS na temat prezydenta Obamy - wyliczał premier.

- Czy to na pewno jest pomysł na budowanie większości potrzebnej, aby zdobyć środki finansowe? Otóż jestem przekonany, że jest to dla Polski najbardziej niebezpieczna strategia - oświadczył premier.

Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że rząd przygotowuje plan B na okoliczność prowizorium budżetowego, które byłoby efektem ewentualnego weta któregoś z krajów wobec unijnego budżetu na lata 2014-20. Szef rządu ocenił, że przyjęcie korzystnego dla Polski i Europy kształtu budżetu albo prowizorium bez Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji nie jest możliwe.

Szef rządu w piątkowym wystąpieniu w Sejmie zaznaczył, że "najpóźniej do wiosny musimy mieć kształt wieloletnich ram finansowych, inaczej wejdziemy w tę procedurę, która oznacza dyskusję nad prowizorium". - Przygotowujemy na tę okoliczność plan B - poinformował.

- To prowizorium, które będzie efektem weta - jakikolwiek kraj to weto złoży - będzie wymagało tak czy inaczej pewnych prawnych i organizacyjnych operacji, których przyjęcie będzie wymagało kwalifikowanej większości głosów w Radzie Europejskiej - zaznaczył Tusk.

Jak dodał, "jeśli rzeczywiście ktoś zafunduje weto w czasie dyskusji nad budżetem europejskim, to trzeba będzie umieć zbudować znowu sojusz i kompromis na rzecz takiej kwalifikowanej większości, która pozwoli nam przyjąć narzędzia umożliwiające wydawanie pieniędzy".

- Niech nikt na tej sali nie hoduje sobie złudzeń, iluzji, że weto oznacza prowizorium, a prowizorium oznacza całkiem wygodne dla Polski, dla Europy na 2014 i może na następne lata kształty budżetu, tak jak on wygląda w 2013 plus dwa procent inflacji - zastrzegł Tusk.

Przyznał, że o tym mówi traktat, ale mówi też on o tym, że "aby wydawać te pieniądze, trzeba przyjąć przepisy umożliwiające wydawanie pieniędzy, a te przyjmujemy kwalifikowaną większością".

Premier podkreślił, że w planie B, który jest przygotowywany, jedna rzecz jest bezdyskusyjna. - Musimy mieć po swojej stronie, a więc po stronie tych, którzy chcą używać europejskich pieniędzy na rzecz wzrostu (...) także wielkich płatników netto - powiedział.

Jak zaznaczył, "każdy, kto sobie wyobrażał, że możliwe jest przyjęcie korzystnego dla Polski i Europy kształtu budżetu albo prowizorium z narzędziami umożliwiającymi wydawanie pieniędzy, bez Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji, ten nie umie liczyć". Szefowa komisji ds. UE Agnieszka Pomaska (PO) zadeklarowała, że Polska nie popiera propozycji cypryjskiej prezydencji, która chce cięć w nowym budżecie UE na lata 2014-2020. Jak mówiła, w czasie kryzysu UE potrzebuje "siły, solidarności i spójności".

Komisja Europejska zaproponowała budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 988 mld euro. Za redukcją tej propozycji o 100-150 mld euro wciąż opowiadają się płatnicy netto do unijnej kasy - z Niemcami, Wielką Brytanią, Francją i Holandią na czele. Państwa te argumentują, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny. Cypryjska prezydencja zaproponowała niedawno minimum 50 mld euro cięć w nowym unijnym budżecie.

-Rozumiemy, ale nie popieramy propozycji prezydencji cypryjskiej, która odpowiedziała na głos płatników netto, domagających się obniżenia unijnego budżetu w stosunku do propozycji Komisji Europejskiej - podkreśliła Pomaska w debacie nad informacją premiera Donalda Tuska o polityce europejskiej. Niezrozumiałe są też - zdaniem Pomaski - "zapowiedzi jednego z państw członkowskich, mówiące o głębokiej redukcji budżetu UE i próby wiązania obecnych negocjacji budżetowych z debatą nad mechanizmami wsparcia finansowego dla państw strefy euro".

Pomaska wyraziła nadzieję, że w trakcie najbliższego szczytu Rady UE (22-23 listopada), poświęconemu nowemu budżetowi Unii "nie będzie konieczne odwołanie się do weta. Jak dodała może być ono zastosowane zarówno przez tych, którzy są przeciwni propozycjom komisji, ale także tych, którzy występują w ich obronie".

- Nasze determinacja w obronie polityki spójności i dużego budżetu oraz zaangażowanie na rzecz przetrwania projektu UE opiera się na przekonaniu o konieczności systemowego podejścia do zmian zachodzących w trakcie integracji europejskiej - powiedziała Pomaska.

Posłanka w swoim wystąpieniu przytoczyła słowa Bronisława Komorowskiego z 2007 roku, wówczas posła opozycyjnej PO: W polityce są pewne zasady. Do tych zasad należy m.in. to, że jeśli partie polityczne nawet są w opozycji do rządu, to w sprawach zewnętrznych, kiedy wchodzą w grę ewidentne interesy państwa polskiego, występuje się razem, zabiega się o wzmocnienie pozycji negocjacyjnej polskiego rządu.

- Zachęcam do takiej postawy, zwłaszcza polityków PiS, którzy pewnie z jednej strony będą mówili o tym, jak to chcą wspierać rząd, ale pojawi się "ale" i różnego rodzaju warunki. Więc zachęcam do wspólnego stanowiska oraz wzmacniania pozycji premiera na szczycie w Brukseli - zwróciła się Pomaska do klubu PiS.

W ocenie szefowej komisji ds. UE, "najbliższe miesiące będą miały rozstrzygające znaczenie dla przyszłości całej Europy oraz obecnych i przyszłych pokoleń Polaków i Europejczyków".

- UE nadal pozostaje w kryzysie. Wciąż i bez końca proponowane są nowe rozwiązania, zarówno w zakresie unii fiskalnej, czy też unii bankowej. Mają one przed wszystkim charakter antykryzysowy, ale pod pozorem wzmacniania strefy euro, niosą ryzyko podziału Unii na kręgi i przynajmniej dwie prędkości integracyjne - mówiła Pomaska.

Jak przekonywała, Unia Europejska, jej instytucje i państwa członkowskie potrzebują "trzech "s", czyli: siły, solidarności i spójności". - Połączonych z odwołaniem do wspólnych wartości i odpowiedzialności - dodała. - Nadal musimy stawiać na pełne zacieśnianie, koordynację i współpracę całej UE, a nie tylko jej wybranych krajów - uważa Pomaska.

- UE musi skoncentrować swoją uwagę na poprawie i zmianie mechanizmów oraz instrumentów reagowania na kryzysy i nieprzewidziane okoliczności - mówiła posłanka Platformy. Jak zaznaczyła, "więcej Europy" powinno oznaczać "nie więcej podziałów, ale więcej współpracy, koordynacja i zrozumienie w zacieśnianiu wspólnej polityki gospodarczej, fiskalnej i budżetowej".

- Pobudzenie gospodarki i konieczny wzrost gospodarczy będzie możliwy tylko wtedy, gdy skoncentrujemy się nie na cięciach - uważa Pomaska. Jak mówiła, "cięć i oszczędności wynikających ze zdecydowanie nadmiernego zadłużania się wybranych krajów strefy euro nie można łączyć z próbami redukcji kwot przeznaczanych na politykę spójności czy wspólną politykę rolą".

Polityka spójności - powiedziała Pomaska - powinna być "kluczowym narzędziem wspierającym wzrost gospodarczy, przyczyniającym się do zatrudnienia i inwestycji oraz reform na szczeblu krajowym". - Bo w ten sposób zrealizujemy cel, jakim jest wyjście UE z kryzysu - podkreśliła. W ocenie posłanki PO, zaproponowany przez Komisję Europejską projekt budżetu UE na lata 2014-2020 jest "optymalną podstawą dla realizacji tych celów". Szczerski (PiS) do premiera: nie wjeżdżać buldożerem w konstytucję

Nie warto wjeżdżać buldożerem w polską konstytucję dla czegoś tak marnego jak pakt fiskalny - zwrócił się do premiera Donalda Tuska Krzysztof Szczerski (PiS). - Proszę nawet nie próbować konfrontacji z parlamentem w tej kwestii - apelował Szczerski.

Szczerski ocenił w debacie w Sejmie nad informacją o polityce europejskiej, że pakt fiskalny jest prawem pozaunijnym, które "podszywa się pod wspólnotowy dorobek prawny", burzy ład prawny w Europie, dzieli państwa UE na kilka kategorii.

- Pakt to prawo złe dla Europy, pisane pod presją kryzysu, agencji ratingowych i banków. Powinno być odłożone na półkę wiecznej niepamięci w dziale nieudane projekty - ocenił polityk PiS.

Szczerski zarzucił premierowi, że podpisał pakt "euro plus" bezprawnie, bez upoważnień konstytucyjnych i ustawowych. - Nie ma naszej zgody na to, aby polski budżet był poddany kontroli urzędników nie wiadomo skąd, przez kogo powoływanych. (...) Nie życzymy sobie, aby ktoś podważał prawa Sejmu do wolnego decydowania, na co pójdą pieniądze zebrane od polskich obywateli. Nie będzie zgody na tyranię w Europie. Niech Komisja Europejska nie waży się tych rekomendacji przysyłać - oświadczył.

Oskarżył też Tuska o to, że pcha Polskę "w sam środek czarnej dziury".

- PiS uważa, że najważniejszym dylematem, przed którym stoi dziś polska polityka europejska, jest odpowiedź na pytanie, jak mamy zachować się wobec widocznej tendencji do pękania Unii Europejskiej, wobec narodzin Europy wielu prędkości. Już sam fakt, że stanęliśmy wobec takiego dylematu, jest porażką rządu Donalda Tuska, który wielokrotnie podkreślał, że jego strategicznym celem jest utrzymanie europejskiej jedności - mówił polityk PiS.

Szczerski wyraził nadzieję, że Sejm nie ratyfikuje paktu fiskalnego. Przekonywał, że pakt ów przyczynił się do powstania sytuacji, że "Polska musi się wkupywać w swoje prawa do uczestnictwa w pracach organów Unii". Podkreślał, że kraje członkowskie UE są sobie równe, a instytucje UE są powszechne. - Pakt, to dziwaczne prawo niby unijne, niszczy te zasady. Lubi pan naprawdę być wypraszany za drzwi? - pytał Szczerski premiera.

Ocenił też, że obecny obóz władzy dał się złapać w pułapkę myślenia, że "prędkość głównego nurtu to pionierzy integracji siedzący w uciekającym nam pociągu, do którego musimy się za wszelką cenę załapać". - To wizja, która z góry skazuje nas na rolę podrzędną. (...) Polacy zasługują na to, aby nie rządzili nimi ludzie tacy jak obecny obóz władzy, ludzie pełni kompleksu niższości. Kompleks tkwi w głowach rządzących - mówił Szczerski.

- Panie premierze, uwierz pan w siłę Polski albo ustąp - apelował Tuska.

Przekonywał, że strefa euro to obszar problemów UE, który ciągnie w dół całą europejską gospodarkę. - Z niepokojem obserwujemy, że pan premier chce nas do tej strefy zagonić - dodał. Ocenił też, że Polskę wepchnął w kryzys "kompleks rządu", ale i "interes obozu władzy".

Według Szczerskiego polityka Tuska przypomina skoczka, który skacze bez spadochronu. - Rzucił się pan w dół, a teraz nerwowo szuka linki do spadochronu. Już pan wie, że pan zapomniał tego spadochronu, ma pan jeszcze nadzieję, że lecący obok Niemcy chwycą pana na hol. Ale oni są zajęci swoimi własnymi sprawami, a ziemia jest coraz bliżej - mówił Szczerski.

Jak deklarował, PiS uznaje, że są trzy warunki dobrej polskiej polityki europejskiej: budowa własnego potencjału gospodarczego przy zerwaniu z "mentalnym uzależnieniem od wspomagania z zewnątrz", inwestowanie w Polaków pracujących w instytucjach europejskich oraz obrona równości państw europejskich.

- Dopóki obowiązują traktaty, polityka spójności i wspólna polityka rolna nam się należą z mocy prawa, a nie z niczyjej łaski - ocenił polityk PiS.

Szczerski przekonywał też, że negocjacje nad przyszłą unijną perspektywą finansową to pierwszy poważny test dla Donalda Tuska. - Do tej pory woził się pan na gapę w polityce europejskiej. Członkostwo wynegocjowali panu premier Miller i prezydent Kwaśniewski. Pieniądze, które pan tak ochoczo wydaje, wynegocjował panu rząd Prawa i Sprawiedliwości, a teraz nadszedł dla pana czas próby - dodał polityk PiS.

Zadeklarował, że "ponieważ chodzi o Polskę, PiS robi wszystko, co może partia opozycyjna, aby zapewnić Polsce duże środki z najbliższej perspektywy finansowej".

- W Sejmie zgłosiliśmy projekt uchwały, która mogłaby stać się dla rządu ważną kartą przetargową w negocjacjach. Ta uchwała dlatego jest tak zdecydowana, żeby pan mógł powiedzieć w Brukseli, że polski Sejm jest zdecydowany w swoim postanowieniu co do wartości dobrego budżetu - równych dopłat, wysokich środków na spójność. Bez tego będzie pan prowadził politykę miękkiej ręki. Jeśli pan tak woli, to pana decyzja - zakończył Szczerski. Palikot pochwalił wystąpienie Tuska i aktywność rządu w UE

Lider RP Janusz Palikot pogratulował w piątek rządowi aktywności na arenie międzynarodowej. Wezwał do "pełnej odwagi i determinacji w walce o wspólne państwo europejskie". Ostro skrytykował za to PiS, mówiąc: "wasze miejsce jest w więzieniu, my was tam zaprowadzimy".

- Na takie wystąpienie czekałem - powiedział szef RP, odnosząc się do przemówienia Tuska w Sejmie. Udzielił premierowi wsparcia w sprawie europejskiego paktu stabilizacji (fiskalnego).

- Gratuluję aktywności, którą pański rząd i pan osobiście, także minister (spraw zagranicznych Radosław) Sikorski przejawiacie w tych ostatnich miesiącach na arenie europejskiej - powiedział Palikot. Jak ocenił, to ogromna zmiana na plus w porównaniu do tego, co działo się za rządów PiS. - To jest próba realnego włączenia Polski w UE i realnego pchnięcia procesu integracji w ramach UE do przodu - dodał.

Palikot rozpoczął swoje wystąpienie od zwrócenia się do PiS. - Najpierw państwo oskarżyliście, że premier polskiego rządu zabił prezydenta naszego kraju, teraz chcecie rozwalić UE i pozbawić Polskę 300, 400 mld zł. Wasze miejsce jest nie tu, w parlamencie, wasze miejsce jest w więzieniu i wy do tego więzienia traficie wcześniej czy później - mówił.

- Problem polega na tym, że niestety premier Tusk i jego ekipa nie chcą was tam zaprowadzić, ale my was tam zaprowadzimy, przyjdzie taki moment, że tam wylądujecie - zapowiedział szef RP. - To, że Antoni Macierewicz jest jeszcze na tej sali i że prokurator nie postawił mu zarzutów, jemu, (Adamowi) Hofmanowi, (Jarosławowi) Kaczyńskiemu, to jest skandal - oświadczył. - Mam nadzieję, że Prokurator Generalny żyje w ogóle, bo już dawno powinien zrobić jakiś porządek z wami - dodał.

Palikot ocenił, że dzisiejsze problemy, które przeżywa UE, związane z ewentualnym wetem, niemożliwością dogadania się ws. budżetu unijnego na lata 2014-2020, wynikają "z pewnego deficytu odwagi w całym świecie europejskiej polityki".

Jego zdaniem trochę zabrakło tej odwagi premierowi ws. wejścia do strefy euro. - Chcę wyraźnie powiedzieć - jesteśmy za wprowadzeniem euro, bo wejście do strefy euro jest największą gwarancją integracji europejskiej, największą gwarancją bezpieczeństwa polskiego państwa - podkreślił Palikot.

Jak ocenił, jeśli nie będziemy mieli odwagi bronić euro, to coraz większa liczba Polaków będzie mu przeciwna. Według Palikota naturalną konsekwencją wprowadzenia euro jest głębsza integracja i federalizacja UE. - Brakuje dzisiaj w polityce europejskiej polityków, którzy by po prostu w sposób zdecydowany formułowali tę ideę - powiedział.

Palikot dodał, że w wystąpieniu Tuska zabrakło mu stwierdzenia, że w 2013, 2014 czy 2015 będziemy mieli odwagę wejść do strefy euro. - Będzie taki moment, kiedy UE zacznie wychodzić z tego kryzysu, będzie taki moment optymalny na wprowadzenie euro w Polsce, nie możemy przegapić tego momentu - powiedział.

- Walczmy przez te trzy lata z opinią publiczną, aby ją przekonać do tego, że jesteśmy za euro - zachęcał Palikot. Pytał, co, jeśli nie wejście do strefy euro, zagwarantuje nam trwałą obecność wewnątrz UE.

Szef RP zapowiedział, że Tusk może liczyć na jego klub w sprawie paktu fiskalnego, jeśli przedłoży odpowiednie projekty do ratyfikacji w parlamencie. - Będziemy popierali tę ideę, chcemy więcej, chcemy jeszcze więcej Europy i mamy odwagę powiedzieć, że będziemy tej idei bronić w Polsce przez następne trzy lata do wyborów - podkreślił.

Palikot jest zdania, że za lękiem wobec euro kryje sie wciąż resentyment do państwa narodowego. - Kryje się polityka państw narodowych, która jest główną barierą rozwoju Europy - ocenił. - Wiem, że jest strasznie trudno każdemu politykowi europejskiemu, niemieckiemu, francuskiemu, polskiemu, powiedzieć ludziom w sposób otwarty: my przede wszystkim jesteśmy Europejczykami, a później Polakami, Niemcami, Hiszpanami czy Francuzami - dodał.

- To jest tak szalenie ważne w Polsce szczególnie teraz w przededniu Święta Niepodległości, bo ten lęk przed państwem narodowym, pozbyciem się kryteriów etnicznych, sto lat temu, w podobnym kryzysie (...) doprowadził do tych strasznych totalitaryzmów - powiedział.

Jak dodał, "jeżeli dziś faszyzujące partie, tak jak PiS podnoszą głowę w Polsce, to właśnie dlatego, że nie mamy odwagi zakwestionować tych etnicznych kryteriów". Dorn wnioskuje o odrzucenie informacji rządu o polityce europejskiej

Poseł Solidarnej Polski Ludwik Dorn oświadczył w Sejmie, że jego klub złoży wniosek o odrzucenie informacji rządu o polityce europejskiej. Jak powiedział, rząd popierając pakt fiskalny działa przeciwko polskiemu interesowi.

Dorn podczas piątkowej debaty nad informacją premiera Donalda Tuska o polityce europejskiej zaznaczył, że polski rząd wpisując się w główny nurt europejski tj. popierając nową architekturę władzy w UE, jakim jest m.in. pakt fiskalny, działa wbrew polskiemu interesowi.

- Polska nie ma żadnego interesu, aby wspierać te rozwiązania, bo działa przeciwko sobie. (...) Pan z wielkim zapałem i hasłem "Polska w centrum Europy" podcina gałąź, na której nie tylko pan siedzi, my wszyscy siedzimy, przede wszystkim nasz naród i nasza gospodarka - powiedział Dorn.

W jego ocenie, całkowicie nieskuteczne są działania polskiego rządu, gdyż jesteśmy bezsilni wobec egoizmów najsilniejszych aktorów na europejskiej scenie politycznej. - Cała konstrukcja wobec wzrostu najsilniejszych egoizmów polega na tym, by nawet po przyznaniu określonych alokacji kwot narodowych dla państw słabo rozwiniętych, w tym dla Polski, móc je przeznaczyć na ratowanie strefy euro - zaznaczył Dorn.

Jego zdaniem ten nowy kształt polityki spójności wbrew naszym interesom to jest sposób na ukryte zasilenie kosztem nowych państw członkowskich UE będącej w kryzysie strefy euro.

Jak mówił, w UE zamiast stosować się do starego porzekadła: "Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera", zaczęto działać w myśl stwierdzenia: "kto daje i odbiera, ten pożytki z tego zbiera".

- Popierając taką nową architekturę władzy na pewno nie staniemy się członkami klubu najsilniejszych państw UE - powiedział Dorn.

Jednocześnie poinformował, że jego klub patrząc na błędy rządu w polityce europejskiej złoży wniosek o odrzucenie informacji o polityce europejskiej przez Sejm. Miller: rząd zbyt rzadko konsultuje się z parlamentem

Szef SLD Leszek Miller podczas debaty nad informacją premiera o polityce europejskiej pozytywnie ocenił fakt, że rząd zdecydował się skonsultować z parlamentem swoje stanowisko przed szczytem UE. Miller ubolewał jednak, że premier robi to tak rzadko.

Lider Sojuszu zauważył, że kanclerz Niemiec Angela Merkel, która ma silną większość w Bundestagu, często omawia swoje europejskie plany w niemieckim parlamencie. - Pan premier, który ma przewagę trzech niepewnych głosów, spostrzega tę konieczność dość późno - podkreślił polityk.

Zaznaczył jednocześnie, że klub SLD "przy wszystkich zastrzeżeniach wita piątkową debatę z uznaniem". - Albowiem gorsze od błędu jest uporczywe trwanie w błędzie - podkreślił Miller.

Jak dodał, obecnie znajdujemy się w momencie kluczowym dla przyszłości UE. - Nie powinno to w żadnym razie osłabiać naszego przekonania, że uzasadnienie dla zjednoczonej Europy jest dziś silniejsze niż kiedykolwiek - ocenił szef SLD.

Według niego zadaniem na dziś jest osiągnięcie takiego modelu integracji europejskiej, który będzie odpowiadał współczesnym wyzwaniom. - Trzeba nadal pisać europejską historię sukcesu; być pewnym, że przeciwnicy Unii także na tej sali, są po złej stronie historii - dodał polityk.

Zdaniem Millera "mimo rozmaitych zaklęć i czarów zróżnicowanie prędkości integracji europejskiej jest nieuniknione, jest to proces logiczny i obiektywny".

- Strefa euro będzie dążyć do stworzenia i dopasowania odpowiednich struktur politycznych do zunifikowanych mechanizmów gospodarczych - ocenił lider SLD. W przyszłości - mówił - coraz bardziej będą się umacniać struktury polityczne wspomagające wspólną walutę europejską. Jak dodał, zapowiedzi tego procesu pojawiły się już podczas ostatniego szczytu unijnego.

- Nie zablokujemy podziału Unii, nie wyhamujemy procesu integracji strefy euro. Mówię to ze smutkiem euroentuzjasty i goryczą weterana różnych europejskich negocjacji - powiedział Miller.

Jego zdaniem Polskę czeka "ponowne wchodzenie do UE, bo pozostając poza strefą euro, nie mając jasnego kalendarza integracji walutowej Polska de facto pozostaje poza UE, w każdym razie poza jej główną częścią". - Jeśli chodzi o SLD, to chętnie wprowadzimy Polskę do UE jeszcze raz - dodał szf SLD.

Według Millera UE w dotychczasowym kształcie się rozpada i w jej miejsce tworzy się nowa Unia. Jego zdaniem konieczna jest odpowiedź na pytanie, dlaczego w tej nowej Polski nie ma.

- Otóż nie ma, bo mimo różnych optymistycznych opowieści w ostatnich latach nasz kraj nie jest w unii walutowej, bo nie spełnia koniecznych kryteriów, kryteriów gospodarki o wysokiej konkurencyjności, niskiej inflacji, stabilnym kursie walutowym i zdrowych finansach publicznych - zauważył polityk.

Jednocześnie przyznał, że sytuacja pod tymi względami się poprawia i obecnie nasz kraj spełnia więcej koniecznych kryteriów. W ocenie Millera "jeśli determinacja rządu w tej sprawie się pogłębi, to być może w najbliższych latach - roku czy dwóch - spełni pozostałe". Zapewnił, że rząd może w tej kwestii liczyć na poparcie SLD.

Polityk zarzucił rządowi brak działań, aby osłabić społeczny lęk przed wprowadzeniem unijnej waluty. - Wprawdzie w rządzie od kilku lat jest specjalny pełnomocnik ds. wprowadzenia euro, ale działania tego pełnomocnika są chyba tajne i poufne, w każdym razie opinia publiczna nic o tym nie wie - powiedział.

Zauważył, że Polska zobowiązała się do wprowadzenia euro w traktacie akcesyjnym i dotrzymanie tego zobowiązania jest naszym obowiązkiem.

Wyraził rozczarowanie, że Tusk podczas piątkowego wystąpienia nie przedstawił kalendarza wchodzenia naszego kraju do strefy euro. - Panie premierze, szczerze mówiąc liczyłem bardzo, że pan dzisiaj przedstawi kalendarz, swego rodzaju mapę, wzmacniając tym samym pozycję Polski w negocjacjach europejskich. Niestety tak się nie stało i krytykowana Grecja będzie decydować o polskim budżecie - powiedział Miller.

Szef SLD pozytywnie ocenił zapowiedź premiera, że na najbliższym posiedzeniu rządu pakt fiskalny zostanie zaakceptowany i przekazany do ratyfikacji. - Widzimy także celowość ustanowienia europejskiego nadzoru bankowego - dodał.

Jednocześnie zapytał premiera, czy zgoda na pakt fiskalny oznacza także, że polski rząd przyjmie europejską metodologię liczenia deficytu finansów publicznych.

- Czy rząd poprze starania lewicowych polityków europejskich w tym również prezydenta Francji Francois Hollande'a, który postuluje, aby oprócz paku fiskalnego powstał także pakt na rzecz wzrostu - pytał lider Sojuszu. Chciał też wiedzieć, czy Polska przystąpi do grupy państw europejskich, które chcą opodatkować transakcje finansowe. Zadeklarował poparcie SLD w tej sprawie. Sawicki: celów Unii nie da się osiągnąć przy pomocy okrojonego budżetu

- Celów Unii Europejskiej przyjętych w strategii Europa 2020 nie da się osiągnąć przy pomocy okrojonego budżetu - ocenił Marek Sawicki (PSL) podczas debaty w Sejmie. Według niego Polska powinna być liderem dyskusji o reformie polityki rolnej w ramach UE.

Sawicki podczas piątkowej debaty nad informacją premiera Donalda Tuska o polityce europejskiej zaznaczył, że w tej dyskusji nie można abstrahować od sytuacji gospodarczej w Europie.

- W trudnym okresie trzeba szukać porozumienia, ale trzeba także widzieć pewne nowe funkcje, jakie z budżetu europejskiego należy wyciągnąć, czy inaczej - wycisnąć - podkreślił poseł PSL.

Jego zdaniem zadłużenie wielu krajów członkowskich stwarza duże ryzyko. - Należy je zredukować nie stosując przy tym rozwiązań ekstremalnych. Nie można tracić z oczu społecznych skutków redukcji zadłużenia - zauważył.

Według Sawickiego Polska powinna być liderem w dyskusji o reformie polityki rolnej w ramach UE. - Rolnicy niemieccy, i rolnicy francuscy, ale także politycy tych państw dostrzegają, że polityka równomiernego rozdawania środków nie narusza konkurencji, ale pozostawia znacznie większą pulę środków na inwestycja, na rozwój, na innowacje, na to, o co przez ostatnie lata tak mocno zabiegali - wyjaśnił.

Były minister rolnictwa podkreślił, że wspólna polityka rolna jest ważnym elementem wyrównywania zapóźnień gospodarczych w państwach Unii Europejskiej i stanowi to nadal 40 proc. obecnego i przyszłego budżetu UE.

- W ramach tej wspólnej polityki rolnej wydanie środków unijnych w Polsce jest racjonalne i przyczynia się do znaczącego wzrostu konkurencyjności polskiego rolnictwa i podnoszenia poziomu życia mieszkańców wsi - dodał.

- Cieszy mnie prezentowane stanowisko polskiego rządu, że w ramach piętnastki państw przyjaciół polityki spójności nie godzimy się na jakiekolwiek ograniczenia budżetu - powiedział Sawicki. Zaznaczył równocześnie, że ostatnio pojawiły się sygnały o możliwym ograniczeniu budżetu.

W związku z tym zwrócił uwagę na zapis w stanowisku rządu, że w razie gdyby jakakolwiek redukcja budżetu miała dotyczyć wspólnej polityki rolnej, może objąć tylko płatności bezpośrednie dla tych państw, które "są zdecydowanie powyżej dzisiejszego poziomu średnich płatności europejskich".

Dodał, że nie jest to wyłącznie próba ratowania pozycji polskich rolników.

Komisja Europejska zaproponowała budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 988 mld euro. Za redukcją tej propozycji o 100-150 mld euro wciąż opowiadają się płatnicy netto do unijnej kasy - z Niemcami, Wielką Brytanią, Francją i Holandią na czele. Państwa te argumentują, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny. Cypryjska prezydencja zaproponowała niedawno minimum 50 mld euro cięć w nowym unijnym budżecie.

Źródło artykułu:PAP
sejmdebatadonald tusk
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)