Tydzień dużej zmienności na eurodolarze

Mijający tydzień na krajowym rynku walutowym upłynął pod znakiem zmiennych nastrojów.

09.01.2009 | aktual.: 09.01.2009 17:33

Jego pierwsze dni sugerowały możliwość głębszej korekty grudniowej deprecjacji złotego. Notowania EUR/PLN spadły do poziomu 3,8800, dwudniowa zniżka tej pary walutowej wyniosła 20 groszy. Kurs USD/PLN w pierwszej połowie tygodnia zanotował spadek podobnej wielkości – w środę przed południem kształtował się on w okolicach 2,8600 złotych za dolara. Druga połowa tygodnia pogrzebała jednak nadzieje na zdecydowaną aprecjację polskiej waluty – EUR/PLN powrócił do poziomu 4,0500, notowania dolara natomiast wahały się w przedziale 2,9300 – 2,9800.
Wahania notowań złotego miały miejsce na fali zmiennego sentymentu inwestorów zagranicznych. Początek roku sprzyjał bowiem lepszym nastrojom – ostatnie dni grudnia przyniosły wzrosty na światowe parkiety i były kontynuowane w pierwszych dniach stycznia. W efekcie spadła awersja do ryzyka, co wsparło wzrost inwestycji kapitałowych w regionie emerging markets. Kolejne sesje przyniosły jednak cały szereg negatywnych danych z gospodarek wysokorozwiniętych, co pogorszyło sentyment inwestycyjny i doprowadziło do upłynnienia części aktywów – po krótkim napływie nastąpił odwrót kapitału z rynków wschodzących. Dalszym wzrostom w regionie nie sprzyjała także sama skala dwudniowego umocnienia ich walut oraz zwyżki indeksów lokalnych giełd. Aprecjacja złotego wysokości 20 groszy, czy ponad 7-procentowy wzrost indeksu polskich blue chipów WIG-u 20, musiały spotkać się z realizacją zysków.

Ponadto na początku tygodnie pojawił się problem braku porozumienia pomiędzy Rosją a Ukrainą odnośnie cen dostaw gazu. W efekcie dostawy surowca na Ukrainę zostały wstrzymane. Jako pośredni skutek konfliktu zmniejszyły się poważnie również dostawy gazu do Unii Europejskiej. W szczególności boleśnie odczuły to kraje Europy Środkowo – Wschodniej, co przełożyło się między innymi na zagrożenie spadkiem produkcji w tym regionie. To z kolei wywołało dalsze pogorszenie sentymentu dla europejskich emerging markets wśród inwestorów zagranicznych. Ucierpiała na tym również Polska, jakkolwiek nie dotknięta problemem ograniczenia dostaw gazu, zaliczana jednak do regionu, którego problem ten dotyczy w znacznym stopniu.

Osłabienie złotego wspierają również czynniki lokalne – oczekiwania na dalsze cięcie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej oraz obawy związane z możliwym opóźnieniem przyjęcia euro w Polsce, zakładanym na 2012 rok. Pod koniec tygodnia jeden z członków RPP Mirosław Pietrewicz powiedział, iż na najbliższym posiedzeniu Rada powinna dokonać obniżki kosztu pieniądza o podobnej skali co w grudniu. Skutkiem kryzysu oraz w następstwie globalnego spadku cen energii i żywności, presja inflacyjna w naszym kraju zdecydowanie wyhamowała, co potwierdzają ostatnie szacunki Ministerstwa Finansów dotyczące wskaźnika CPI za grudzień. Według nich inflacja w tym miesiącu spadła do poziomu 3,4% i znajduje się obecnie w dopuszczalnym paśmie wahań banku centralnego 1,5% - 3,5%. Sam cel inflacyjny Banku kształtuje się na poziomie 2,5% i zdaniem Pietrewicza powinien on zostać osiągnięty w drugiej połowie 2009 roku. Zdecydowanie większym zagrożeniem dla naszej gospodarki niż dynamiczny wzrost cen jest obecnie spowolnienie
gospodarcze – prognozy wzrostu PKB na 2009 rok są wciąż korygowane w dół, M. Pietrewicz uważa, iż dynamika PKB w nowym roku może nawet kształtować się w okolicach 1%.

Jeszcze bardziej niż wewnętrzne problemy gospodarcze inwestorów zagranicznych niepokoić może fakt, iż termin przystąpienia Polski do unii walutowej może opóźnić się. Warunkiem przyjęcia euro w 2012 roku jest wstąpienie do systemu ERM II najpóźniej na początku trzeciego kwartału 2009. W ramach tego systemu kurs EUR/PLN nie mógłby wykazywać większej zmienności niż +/-15% w stosunku do ustalonego wcześniej kursu parytetowego. Jednak jeśli warunki na światowym rynku finansowym, do czasu nałożenia na notowania EUR/PLN ograniczenia wahań, nie ulegną poprawie czy choćby stabilizacji, spełnienie kryterium walutowego może być zagrożone. Opóźnienie przystąpienia do ERM II spowodowałoby z kolei konieczność przesunięcia terminu przyjęcia euro, czego obecnie najbardziej obawiają się inwestorzy. Wszystkie te czynniki, działają na niekorzyść wyczekiwanego z niecierpliwością umocnienia złotego. Jakkolwiek nie można jeszcze do końca wykluczyć odreagowania w notowań EUR/PLN w kierunku 3,8000, czy spadku kursu USD/PLN poniżej
poziomu 2,9000, nie nastąpi to jednak ani zbyt szybko, ani w ramach kilkudniowego nieprzerwanego ruchu. Poziomy te, nawet jeśli zostaną osiągnięte, nie zdołają najprawdopodobniej utrzymać się w dłuższym terminie.

Pierwszy tydzień stycznia obfitował w wydarzenia, które znacznie odbiły się na międzynarodowym rynku walutowym i zaowocowały dużą zmiennością notowań eurodolara. W poniedziałek obserwowaliśmy silne umocnienie dolara względem euro, które zepchnęło kurs EUR/USD poniżej poziomu 1,3600. We wtorek ruch był kontynuowany, co doprowadziło notowania eurodolara w okolice 1,3300. W następnych dniach jednak przyszło odreagowanie i kurs euro wyrażony w amerykańskiej walucie zanotował zwyżkę o 5 figur do 1,3800, tydzień zakończył jednak w okolicach 1,3500.
Za noworocznym umocnieniem amerykańskiej waluty stało wiele czynników, jako jeden z głównych należy zapewne wymienić nasilające się oczekiwania na kolejne cięcia stóp procentowych w strefie euro. Dane napływające z Eurolandu w dalszym ciągu nie napawają optymizmem, niewykluczone więc, że inwestorzy liczyli na odważne działania Europejskiego Banku Centralnego, i cięcia w skali podobnej do tej zastosowanej w Stanach Zjednoczonych. Ich oczekiwania mogły zostać jednak skorygowane w czwartek, kiedy decyzję o obniżeniu kosztu pieniądza podjął Bank Anglii. Stopy w zmniejszono o 50pb, i pomimo że ich obecny poziom 1,5% jest najniższym od początku istnienia tamtejszego banku centralnego, obniżka nie okazała się radykalna, i była zgodna z rynkowymi prognozami. Zostało to odebrane jako dobry znak dla znajdującej się od dłuższego czasu w trudnym położeniu gospodarki brytyjskiej, w efekcie czego funt natychmiastowo umocnił się, posyłając kurs GBP/USD powyżej poziomu 1,5300. W skali tygodnia brytyjska waluta zyskała wobec
dolara ponad 9, wobec euro zaś ponad 6 figur. W świetle działań Banku Anglii, oczekiwania co do skali cięcia kosztu pieniądza ECB mogły ulec skorygowaniu w dół, co z kolei zaowocowało nieznacznym umocnieniem euro.
Ważne dla rynków walutowych było również wystąpienie prezydenta elekta USA Baracka Obamy. Obama, który obejmuje stanowisko 20 stycznia, wypowiedział się w czwartek publicznie na temat tzw. „Amerykańskiego Planu Odbudowy i Reinwestowania”. Przyszły prezydent stwierdził, że „jeszcze nie jest za późno na zmianę kursu, jeżeli jednak w najbliższym czasie nie podejmie się zdecydowanych kroków, gospodarka amerykańska może pozostać w recesji przez wiele lat”. Nie podał jednak, w czym konkretnie owe „zdecydowane kroki” mają się przejawiać, oraz ile dokładnie będzie do kosztować amerykańskie społeczeństwo. Brak konkretnych informacji na pewno nie nastroił inwestorów pozytywnie. Nie wiadomo bowiem, czy plan przygotowywany przez gabinet Obamy nie skończy się podobnie jak wcześniejszy plan Paulsona, czyli bez większego efektu. Przy kolejnych 755 mld USD pakietu stymulacyjnego, bardziej niż uzasadnione są za to obawy o deficyt budżetowy Stanów Zjednoczonych, który od września 2008 do końca grudnia rozrósł się ponad
dwukrotnie. Pod koniec tygodnia pozytywny wpływ na dolara wywarły piątkowe „payrolle”, czyli oficjalne dane o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym. Poprzedni odczyt pokazał, iż w listopadzie zwolnionych zostało 533 tysiące Amerykanów, co silnie odbiło się zarówno na rynku akcji, jak i na dolarze. O godzinie 14:30 na rynki dotarła informacja, że w grudniu w sektorze pozarolniczym pracę straciło nie 700 tysięcy (jak podawały niektóre prognozy), a 524 tysiące osób, co wsparło amerykańską walutę. W przyszłym tygodniu poznamy wiele istotnych danych, zarówno ze strefy euro jak i ze Stanów Zjednoczonych, najważniejsze dla eurodolara będzie jednak czwartkowe spotkanie ECB.

W tygodniu znaczne wahania notowały również ceny ropy naftowej. Oczy świata w dalszym ciągu zwrócone były na Bliski Wschód, i wojnę Izraela z rządzącą w Strefie Gazy organizacją Hamas. Starcia, które rozpoczęły się 19 grudnia od wystrzelenia przez palestyńskich bojowników rakiet w stronę przygranicznych miast Izraela, pochłonęły do tej pory ponad 700 ofiar, a co gorsza, do tej pory nie zanosi się na ich zakończenie. Eskalacja konfliktu wypchnęła na kilka godzin ceny „czarnego złota” powyżej psychologicznego poziomu 50 USD za baryłkę, do piątku spadły one jednak do okolic 40 USD. Pomimo coraz większej liczby cywilów wśród zabitych, żadna ze stron nie reaguje na wezwania reszty świata do rozejmu, nie respektując również ustalonego przez Organizację Narodów Zjednoczonych zawieszenia broni. Miejmy nadzieję, że przyszły tydzień przyniesie na rynki więcej spokoju.

Sporządzili:
Joanna Pluta
Artur Pałka
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.

Źródło artykułu:TMS Brokers
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)