Tyle „E” w kiełbasie, że strach jeść. NIK sprawdził, czego producenci dodają do żywności

Nikt nie nadzoruje tego, czym faszerowana jest nasza żywność – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w najnowszym raporcie. Okazuje się, że w kawałku kiełbasy jest nawet 19 różnych dodatków oznaczonych literą „E”.

Tyle „E” w kiełbasie, że strach jeść. NIK sprawdził, czego producenci dodają do żywności
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kaczmarczyk

Innym przykładem może być gotowa sałatka warzywna, która przecież jest punktem obowiązkowym każdej polskiej uroczystości. Jednak po przyjrzeniu się zawartości tego "delikatesu", każdy kolejny kęs może nam stanąć w gardle. Okazuje się, że w produkcie jest nawet 12 dodatków zaczynających się od litery „E”, jak E 954, E 950, E 300, E 260 etc.

Zobacz:* Bankowcy torpedują raport w sprawie frankowiczów. Prezes NIK odpiera zarzuty*

Co gorsza, według Najwyższej Izby Kontroli nie ma właściwego nadzoru mad stosowaniem dodatków. Inspekcje nie weryfikują dokładnie, czy to, co napisane jest na opakowaniu zgadza się z tym, co jest w środku - nie badają wszystkich substancji znajdujących się w produktach.

O wnioskach z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli będziemy rozmawiać w programie "Money. To się liczy" o 9.15. Gościem będzie prezes Izby, Krzysztof Kwiatkowski.

Raport NIK wyjaśnia też, w jaki sposób prowadzone są badania nad próbkami żywności, jak wiele z tych badań wykazało nieprawidłowości, czy system badań gwarantuje nam, że żywność, którą kupujemy, jest bezpieczna.

Izba tłumaczy również, jak dużo dodatkowych substancji przyswajamy każdego dnia w diecie, jakie są górne limity i czy istnieje związek między ilością dodatków a naszym samopoczuciem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (28)