Tysiące Polaków muszą pozbyć się starych pieców. Oto czym można teraz ogrzać dom

Od początku tego roku nie można już palić w pozaklasowych kotłach na węgiel w województwie śląskim. Od stycznia 2023 roku taki zakaz będzie obowiązywał w województwach łódzkim i mazowieckim. O dwa lata więcej na wymianę mają mieszkańcy Zachodniopomorskiego. A w województwie lubuskim termin mija dopiero z końcem 2026 roku.

To oznacza, że przed tysiącami Polaków stoi obowiązek wymiany źródła ciepła na nowocześniejsze. Ci, którzy nie zrobią tego w terminie, muszą liczyć się z karą w wysokości nawet do pięciu tysięcy złotych - przypomina portal Domiporta. I podpowiada, jaki wybór mają osoby, które muszą pozbyć się starego pieca.

Niezależnie od tego, jaki nowy system grzewczy wybierzemy, warto wcześniej przeprowadzić termomodernizację budynku: ocieplić ściany zewnętrze i dach, wymienić okna i drzwi zewnętrzne - czytamy w informacji prasowej serwisu. Warto też zainstalować wentylację mechaniczną z rekuperacją, która pozwala ograniczyć straty ciepła. Dzięki temu można z kolei kupić nowe źródło ciepła o mniejszej mocy - a więc także tańsze.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Jaki wybór technologii jest dziś dostępny? Z jednej strony można zdecydować się na nowoczesny kocioł na pelety, choć trzeba pamiętać, że jeśli chodzi o kotły na paliwa stałe, to uchwały antysmogowe w poszczególnych województwach wprowadzają obowiązek użycia tylko urządzeń grzewczych z certyfikatem ekoprojektu. Czyli o bardzo wysokiej sprawności i niskiej emisyjności - przypomina Domiporta. I zwraca uwagę, że obecnie mocno podrożało paliwo do takich kotłów - cena wzrosła z 850-900 zł do ponad 2000 zł za tonę.

Inne rozwiązania to kocioł kondensacyjny na gaz ziemny. Jednak w tym przypadku paliwo również podrożało - i to dwukrotnie. Można też zdecydować się na kocioł kondensacyjny na gaz płynny, ale tutaj też doszło do podwyżka z 1,6-1,8 zł do 3,3 zł za litr. I dotyczy to tylko tych, którzy zdecydują się na zakup zbiornika na gaz płynny na własność (co też kosztuje). Jeśli będzie on dzierżawiony, wtedy koszt zakupu gazu płynnego będzie jeszcze wyższy.

Można też wybrać pompę ciepła albo ogrzewanie elektryczne. W tym drugim przypadku koszt instalacji nie jest przesadnie wysoki, jednak ze względu na rosnące ceny prądu, koniec końców może okazać się to kosztownym rozwiązaniem. Jak przekonuje Domiporta, warto z tego powodu zastanowić się nad montażem instalacji fotowoltaicznej - co jest zresztą również warte rozważenia przy pompie ciepła.

Ponieważ zmiana sposobu ogrzewania to duży wydatek, istnieje szereg programów, z których można pozyskać dofinansowanie. W ramach programu "Czyste powietrze" Na wymianę pieca i termomodernizację można dostać do 69 tys. zł dotacji. Rząd wprowadził też ulgę termomodernizacyjną, z której mogą skorzystać wszyscy właściciele oraz współwłaściciele domu jednorodzinnego. Maksymalny limit odliczeń, których podatnik może dokonać w jej ramach, wynosi 53 tys. zł.

Poszczególne gminy mają też swoje programy dotacji do wymiany "kopciuchów". Wysokość wsparcia zależy od warunków ustalanych przez miejscowe władze. Do tego gminy położone na obszarach, gdzie obowiązują uchwały antysmogowe, realizują program "Stop smog", który wspiera wymianę bądź likwidację źródeł ciepła i termomodernizację w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych. Średni koszt realizacji przedsięwzięcia niskoemisyjnego w jednym budynku nie może przekroczyć 53 tys. zł.

Warto zaznaczyć, że w piątek Ministerstwo Środowiska i Klimatu wprowadziło rozporządzenie, które przez okres 60 dni odstępuje od dotychczasowych wymagań jakościowych dla węgla wprowadzanego do obrotu z przeznaczeniem do użycia w gospodarstwach domowych.

- Mamy trudną sytuację, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie, w zakresie elementarnego bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o kwestie ogrzewania i kwestie bezpieczeństwa na jesień czy zimę. W związku z tym, w tej sytuacji, kiedy się wybiera pomiędzy bezpieczeństwem a pewnymi wcześniej obowiązującymi przepisami, to należy je skorygować. I tylko temu to służy: aby przez okres trudny zabezpieczyć elementarne potrzeby Polaków - tłumaczył w poniedziałek tę decyzję rzecznik rządu Piotr Müller.