Ukradli logo "Solidarności"
Związkowcy powiązani z ksenofobiczną partią używają logo „Solidarności”.
Związkowcy powiązani z ksenofobiczną partią używają logo „Solidarności”, informuje „Polish Express”.
W nazwie kontrowersyjnego związku nieprzypadkowo figuruje słowo „brytyjski”. Jego główny cel to bowiem „obrona” brytyjskich pracowników przed pracownikami napływowymi, takimi jak Polacy, Słowacy czy Litwini. „Solidarity” ma powiązania z Brytyjską Partią Narodową (BNP), której popularność rośnie na fali niezadowolenia z powodu „zalewających kraj imigrantów”. Ich ulotki rozdawane są wspólnie, brytyjskie gazety pisały też o finansowaniu BNP przez „Solidarity”.
Jak informuje "Polish Express", Brytyjska Partia Narodowa walczy ze wszystkim, co niebrytyjskie. Kiedyś jawnie antysemicka, dziś antymuzułmańska i antyimigrancka. Postuluje zamknięcie granic dla przybyszów z innych krajów, „zachęcanie” osiedlonych już tu imigrantów do wyjazdu, wystąpienie z Unii Europejskiej.
– Partia posługuje się nie tylko retoryką ogólnie antyimigrancką, ale i specyficznie antypolską – twierdzi działacz polonijny Wiktor Moszczyński ze Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii. – Wiemy o kilku przypadkach straszenia Polakami. Od ksenofobicznego ugrupowania odcinają się główne brytyjskie partie.
Zapytany o powiązania z BNP sekretarz generalny „Solidarity” Patrick Harrington tłumaczy: – „Solidarity” jest związkiem zawodowym, a nie organizacją polityczną, dlatego osoby w niej zrzeszone mają prawo być członkami ugrupowań politycznych. Przyznaje, że obecny przewodniczący „Solidarity” Adam Walker jest członkiem BNP, jednocześnie przekonuje, że związek nie jest rasistowski i każdy jest w nim mile widziany – także imigranci. – Z tym, że lepiej, by byli to ludzie, którzy traktują ten kraj poważnie i myślą o osiedleniu się tutaj – uściśla.
– Nic nie wiem o „Solidarity” – mówi „Rz” legendarny przywódca „Solidarności”, były prezydent Lech Wałęsa. Wyjaśnia, że gdy związek tworzono, niewystarczająco zadbano o międzynarodowe zabezpieczenie jego symbolu.
– Potem tu i ówdzie różni ludzie poprzypinali sobie nasz znak. Co możemy z tym zrobić? Niewiele – dodaje. Andrzej Adamczyk, sekretarz ds. międzynarodowych NSZZ „Solidarność”, posługiwanie się przez brytyjski związek skojarzeniem z polską „Solidarnością” uważa za skandaliczne. – Jednak „Solidarity” jest ugrupowaniem tak małym, że nie warto wszczynać postępowania prawnego. W ten sposób moglibyśmy jedynie zapewnić mu darmowy rozgłos. Będziemy tę sprawę monitorować – zapewnia.
W Polsce logo „Solidarności” jest znakiem zarejestrowanym, ale w Wielkiej Brytanii – nie. Działacze polonijni obawiają się, że mieszkający tu Polacy mogą dać się zwieść nazwie związku i wstąpić w jego szeregi. Sekretarz generalny „Solidarity” Patrick Harrington mówi, że na listach związkowych znajdują się nazwiska, które „wyglądają na polskie”. Nie wie jednak, kim są te osoby.