Ulga meldunkowa z opóźnionym zapłonem. Fiskus upomina się o wielkie pieniądze
Coraz więcej Polaków staje się ofiarami tzw. ulgi meldunkowej. Pomysł, który miał pomóc uniknąć opodatkowania przy sprzedaży mieszkania okazał się sporym problemem. Fiskus po latach upomina się o zaległe pieniądze, a podatnicy muszą płacić nawet kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych zaległego podatku.
Coraz więcej Polaków staje się ofiarami tzw. ulgi meldunkowej. Pomysł, który miał pomóc uniknąć opodatkowania przy sprzedaży mieszkania, okazał się sporym problemem. Fiskus po latach upomina się o zaległe pieniądze, a podatnicy muszą płacić nawet kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych zaległego podatku.
O coraz większej liczbie spraw związanych z ulgą meldunkową informuje "Gazeta Wyborcza". Czym jest wspomniana ulga? To miał być sposób na to, by nie płacić podatku.
Ale po kolei. Polskie przepisy mówią jasno - ten, kto sprzedaje mieszkanie nie płaci podatku, ale pod warunkiem, że minęło przynajmniej 5 lat od momentu, gdy je kupił lub wybudował. Jeśli chce się go pozbyć wcześniej - musi oddać 19 proc. uzyskanego tak dochodu do kasy państwa.
Chyba że skorzysta z tzw. ulgi mieszkaniowej, która przysługiwała nieruchomościom kupionym lub wybudowanym w latach 2007-2008. W tym przypadku nawet sprzedaż szybsza niż po 5 latach mogła być zwolniona z PIT pod warunkiem, że właściciel był tam zameldowany przynajmniej przez rok.
To jeden warunek, który większość sprzedających takie mieszkania pamiętała. Problem w tym, że był jeszcze jeden warunek - złożenie oświadczenia w urzędzie skarbowym, że spełnia wszelkie wymogi. O tym jednak już nie wszyscy pamiętali.
I teraz się o tym dowiadują. Wiele osób, które sprzedało mieszkania na tych zasadach w latach 2011-2012, ale zapomniało o złożeniu oświadczania, otrzymuje teraz od urzędów skarbowych zawiadomienia o konieczności zapłaty zaległego podatku. W zależności od rodzaju mieszkania - od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych.
- W urzędzie skarbowym dostaliśmy informację, że jeśli przeznaczymy środki ze sprzedaży mieszkania na zakup nieruchomości, to nie płacimy podatku. Potwierdziła to także pani notariusz. Nie mieliśmy wówczas pojęcia o żadnej uldze meldunkowej, a więc i o konieczności złożenia stosownego oświadczenia - wspomina na łamach "GW" pan Roman Zieliński. I dodaje, że właśnie otrzymał wezwanie do zapłaty 46 tys. zł. Po zapożyczeniu się u znajomych należność uregulował.
Jeszcze więcej, bo 260 tys. zł musiał oddać fiskusowi prof. Bolesław Kuc. On jednak twierdzi, że oświadczenie dostarczył, tyle że pocztą. A powinien osobiście. - Nie pomogły przedstawiane przeze mnie dowody nadania. "Podatnik powinien osobiście złożyć w urzędzie oświadczenie" - słyszałem - mówi profesor.
Prawnicy podkreślają starą zasadę, że "nieznajomość prawa szkodzi" i brak świadomości właścicieli mieszkania nie oznacza, że przepisy ich nie obowiązują. Powołują się przy tym na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2014 r.
"Skoro ustawa wprost stanowi, że warunkiem skorzystania ze zwolnienia jest złożenie w terminie wymaganego prawem oświadczenia, należy przyjąć, że niezłożenie takiego oświadczenia wyłącza możliwość powstania uprawnienia podatnika do zwolnienia podatkowego i to niezależnie od przyczyn, z powodu których oświadczenie to nie zostało złożone" - czytamy w uzasadnieniu.
Jedyna szansa, by uniknąć płacenia podatku to sytuacja, w której podatnik dostarczył nieszczęsne oświadczenie, ale urzędnicy je zgubili. Bo i takie przypadki się zdarzały.
Poszkodowani zastanawiają się nad pozwem zbiorowym w tego typu sprawach. Sprzymierzeńca mają w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Organizacji nie podoba się, że wezwania do zapłaty wysyłane są nie od razu po odkryciu niedopatrzenia, ale dopiero po kilku latach - tuż przed przedawnieniem takich spraw. Zdaniem HFPC może tu chodzić o to, by naliczone zostały jak najwyższe odsetki.
Ogólnopolskich danych na ten temat brakuje, ale jak wynika z informacji "GW" zebranych w kilkunastu urzędach skarbowych, w ostatnich latach wezwania do zapłaty wysłano do 115 podatników. To jednak nie wszystko. Wielu podatników, którzy w ostatnich latach korzystali z ulgi meldunkowej, może takie pisma dopiero otrzymać.
Całkowity spokój będą mieć dopiero w 2019 r. Do końca 2018 r. bowiem sprawy nie zdążą się jeszcze przedawnić.