Ulga meldunkowa z opóźnionym zapłonem. Fiskus upomina się o wielkie pieniądze
Coraz więcej Polaków staje się ofiarami tzw. ulgi meldunkowej. Pomysł, który miał pomóc uniknąć opodatkowania przy sprzedaży mieszkania okazał się sporym problemem. Fiskus po latach upomina się o zaległe pieniądze, a podatnicy muszą płacić nawet kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych zaległego podatku.
04.05.2017 | aktual.: 04.05.2017 13:53
Coraz więcej Polaków staje się ofiarami tzw. ulgi meldunkowej. Pomysł, który miał pomóc uniknąć opodatkowania przy sprzedaży mieszkania, okazał się sporym problemem. Fiskus po latach upomina się o zaległe pieniądze, a podatnicy muszą płacić nawet kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych zaległego podatku.
O coraz większej liczbie spraw związanych z ulgą meldunkową informuje "Gazeta Wyborcza". Czym jest wspomniana ulga? To miał być sposób na to, by nie płacić podatku.
Ale po kolei. Polskie przepisy mówią jasno - ten, kto sprzedaje mieszkanie nie płaci podatku, ale pod warunkiem, że minęło przynajmniej 5 lat od momentu, gdy je kupił lub wybudował. Jeśli chce się go pozbyć wcześniej - musi oddać 19 proc. uzyskanego tak dochodu do kasy państwa.
Chyba że skorzysta z tzw. ulgi mieszkaniowej, która przysługiwała nieruchomościom kupionym lub wybudowanym w latach 2007-2008. W tym przypadku nawet sprzedaż szybsza niż po 5 latach mogła być zwolniona z PIT pod warunkiem, że właściciel był tam zameldowany przynajmniej przez rok.
To jeden warunek, który większość sprzedających takie mieszkania pamiętała. Problem w tym, że był jeszcze jeden warunek - złożenie oświadczenia w urzędzie skarbowym, że spełnia wszelkie wymogi. O tym jednak już nie wszyscy pamiętali.
I teraz się o tym dowiadują. Wiele osób, które sprzedało mieszkania na tych zasadach w latach 2011-2012, ale zapomniało o złożeniu oświadczania, otrzymuje teraz od urzędów skarbowych zawiadomienia o konieczności zapłaty zaległego podatku. W zależności od rodzaju mieszkania - od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych.
- W urzędzie skarbowym dostaliśmy informację, że jeśli przeznaczymy środki ze sprzedaży mieszkania na zakup nieruchomości, to nie płacimy podatku. Potwierdziła to także pani notariusz. Nie mieliśmy wówczas pojęcia o żadnej uldze meldunkowej, a więc i o konieczności złożenia stosownego oświadczenia - wspomina na łamach "GW" pan Roman Zieliński. I dodaje, że właśnie otrzymał wezwanie do zapłaty 46 tys. zł. Po zapożyczeniu się u znajomych należność uregulował.
Jeszcze więcej, bo 260 tys. zł musiał oddać fiskusowi prof. Bolesław Kuc. On jednak twierdzi, że oświadczenie dostarczył, tyle że pocztą. A powinien osobiście. - Nie pomogły przedstawiane przeze mnie dowody nadania. "Podatnik powinien osobiście złożyć w urzędzie oświadczenie" - słyszałem - mówi profesor.
Prawnicy podkreślają starą zasadę, że "nieznajomość prawa szkodzi" i brak świadomości właścicieli mieszkania nie oznacza, że przepisy ich nie obowiązują. Powołują się przy tym na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2014 r.
"Skoro ustawa wprost stanowi, że warunkiem skorzystania ze zwolnienia jest złożenie w terminie wymaganego prawem oświadczenia, należy przyjąć, że niezłożenie takiego oświadczenia wyłącza możliwość powstania uprawnienia podatnika do zwolnienia podatkowego i to niezależnie od przyczyn, z powodu których oświadczenie to nie zostało złożone" - czytamy w uzasadnieniu.
Jedyna szansa, by uniknąć płacenia podatku to sytuacja, w której podatnik dostarczył nieszczęsne oświadczenie, ale urzędnicy je zgubili. Bo i takie przypadki się zdarzały.
Poszkodowani zastanawiają się nad pozwem zbiorowym w tego typu sprawach. Sprzymierzeńca mają w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Organizacji nie podoba się, że wezwania do zapłaty wysyłane są nie od razu po odkryciu niedopatrzenia, ale dopiero po kilku latach - tuż przed przedawnieniem takich spraw. Zdaniem HFPC może tu chodzić o to, by naliczone zostały jak najwyższe odsetki.
Ogólnopolskich danych na ten temat brakuje, ale jak wynika z informacji "GW" zebranych w kilkunastu urzędach skarbowych, w ostatnich latach wezwania do zapłaty wysłano do 115 podatników. To jednak nie wszystko. Wielu podatników, którzy w ostatnich latach korzystali z ulgi meldunkowej, może takie pisma dopiero otrzymać.
Całkowity spokój będą mieć dopiero w 2019 r. Do końca 2018 r. bowiem sprawy nie zdążą się jeszcze przedawnić.