Urzędnicy sami sobie naganiają prace. I dorabiają na boku

Urzędnicy różnych szczebli dorabiają sobie poza urzędami

Urzędnicy sami sobie naganiają prace. I dorabiają na boku
Źródło zdjęć: © Thinkstock

24.04.2013 | aktual.: 24.04.2013 10:03

Urzędnicy różnych szczebli dorabiają sobie poza urzędami - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Gazeta ostrzega, że prowadzi to do nadużyć.

"Urzędnicy administracji centralnej najczęściej dorabiają na uczelniach, a także na szkoleniach. Dla firm to dodatkowa reklama, jeśli prowadzi je dyrektor departamentu określonego ministerstwa. Zarobki prelegentów z tego źródła wahają się między 5 a 10 tys. zł. Podobna sytuacja jest w urzędach marszałkowskich czy urzędach pracy, które zajmują się podziałem środków z Unii Europejskiej. Jeden z pracowników Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie odpłatnie oferował firmom usługę weryfikacji wniosków o dotację z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, które później, już z ramienia urzędu, mógł osobiście sprawdzać. Resort rozwoju regionalnego uznał, że nie doszło do naruszenia prawa".

Według gazety, "najwięcej profitów z działalności poza urzędem czerpią jednak geodeci i architekci. Bardzo trudno ściągnąć ich na stanowisko urzędnicze, bo płace są niewielkie. Dlatego lokalni włodarze przymykają oczy i pozwalają im prowadzić dodatkowo działalność gospodarczą".

"Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że dorabianie w administracji państwowej to zjawisko bardzo rozpowszechnione.

MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)