Vega idzie na podbój USA. W Polsce czeka go sądowy spór
- Sześć produkcji z rzędu, które na siebie zarobiły, trzy z ponad dwumilionową widownią – chwali się Patryk Vega. Krociowe zyski to jednak tylko jedno oblicze biznesu reżysera. Drugie to sądowy spór z inwestorami i konflikt z byłymi współpracownikami – czytamy w „Pulsie Biznesu”.
16.12.2019 06:58
Produkcję „Polityki”, ostatniego filmu Vegi, finansowało kilku inwestorów. Reżyser chciałby, aby inwestor lokował pieniądze w sześciu, siedmiu filmach naraz, tak jak dzieje się to na Zachodzie. Dzięki temu nawet jeśli jeden film okaże się mniej zyskowny, pozostałe mają szansę podbić wynik – pisze „Puls Biznesu”.
- W planach mam fundusz inwestycyjny, który chciałbym wprowadzić na amerykańską giełdę – zdradza Patryk Vega, który za granicą chce szukać nie tylko pieniędzy, także widzów.
Jak czytamy w dzienniku, reżyser planuje anglojęzyczne produkcje o tematyce atrakcyjnej dla międzynarodowej publiczności. Zagrają w nich zachodnie gwiazdy – zapowiada Vega na łamach „Pulsu Biznesu”.
Zobacz także: Tłumy oczekujące na pokazy w Cannes
Niektóre jego filmy są już wyświetlane za granicą. W Wielkiej Brytanii jednak 90 proc. widowni stanowią Polacy, mieszkający na Wyspach.
Co sprawia, że inwestorzy chętnie otwierają przed Vegą portfele? Zdaniem samego reżysera są to: ponadprzeciętny zysk, dyscyplina, dzięki której nigdy nie przekroczył budżetu i fakt, że filmy powstają szybko. Na zdjęcia wystarczy 20-30 dni, co oznacza, że inwestorzy odzyskują gotówkę już po roku.
Te słowa potwierdza Grzegorz Leszczyński, prezes IDMSA, przed laty reprezentujący grupę inwestorów finansujących dwie produkcje Patryka Vegi.
- Filmy przyniosły inwestorom po 100 proc. zwrotu. Miłym zaskoczeniem były trzymane w ryzach koszty produkcji, wielkość widowni i poziom przychodów – mówi menedżer, z którym rozmawiał „Puls Biznesu”.
Nie zawsze jednak jest różowo. Jeden z inwestorów poszedł do sądu. Twierdzi, że nie zarobił ani złotówki, a jedynie odzyskał kapitał. Producenckiej spółce wytoczył sprawę cywilną, zarzucając jej niewywiązanie się z umowy inwestycyjnej.
Winą nie obarcza reżysera, lecz jego partnera, który zajmował się finansami. Sam Patryk Vega także przypisuje winę Emilowi Stępniowi, prywatnie mężowi Doroty Rabczewskiej. Drogi biznesowe partnerów rozeszły się trzy lata temu.
Stępień uważa, że rachunki nie zostały wyrównane.
- Patryk Vega bezpodstawnie wyprowadził ze spółki prawie 1,5 mln zł – twierdzi. Reżyser jednak odpiera zarzuty. Konflikt będzie musiał rozstrzygnąć sąd.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl