W przypadku stóp proc. wskazana duża ostrożność RPP; obecne parametry polityki pieniężnej właściwe -

07.12. Warszawa (PAP) - Rada Polityki Pieniężnej posługując się instrumentem, jakim są stopy procentowe, powinna zachować bardzo dużą ostrożność z uwagi na dużą niepewność prognoz...

07.12.2009 | aktual.: 07.12.2009 07:30

07.12. Warszawa (PAP) - Rada Polityki Pieniężnej posługując się instrumentem, jakim są stopy procentowe, powinna zachować bardzo dużą ostrożność z uwagi na dużą niepewność prognoz dotyczących przyszłej sytuacji gospodarczej. Obecnie nie ma konieczności dokonywania zmiany parametrów polityki pieniężnej w Polsce - uważa profesor Wojciech Roszkowski, pracownik naukowy Szkoły Głównej Handlowej i Collegium Civitas w Warszawie, wymieniany jako potencjalny kandydat prezydenta do Rady Polityki Pieniężnej nowej kadencji.

"Byłbym bardzo ostrożny stosując instrument, jakim są stopy procentowe. O przyszłości nie można powiedzieć niczego z pewnością. Rzeczywistość społeczna i gospodarcza jest niezwykle skomplikowana. Nie da się przewidzieć zachodzących zamian w sposób tak precyzyjny, żeby mieć pewność, że decyzja o stopach procentowych nie wywoła skutków nieprzewidywalnych. Inne środki oddziaływania, jak na przykład operacje otwartego rynku, są w tym przypadku instrumentami bardziej elastycznymi" - powiedział Roszkowski w wywiadzie dla PAP.

"Przede wszystkim należy wnikliwie śledzić na bieżąco dane makroekonomiczne, a w przypadku prognoz stale je analizować i weryfikować, jakie elementy są brane pod uwagę przy ich konstruowaniu oraz jaka jest waga czynników nieprzewidywalnych. Wtedy można dokonać oceny danej prognozy i na tej podstawie podejmować decyzje" - dodał.

"Efekt decyzji dotyczących stóp procentowych jest opóźniony - trzeba je podejmować na podstawie prognozy średniookresowej. Z drugiej strony im dłuższy jest okres prognozy, tym będzie ona zawsze mniej dokładna. Nie ma możliwości, żeby te kwestie precyzyjnie wyważyć. W tej chwili sytuacja jest niezwykle zmienna. Jest wiele różnych czynników, od których jest zależna polska gospodarka i na które nie mamy wpływu. Istnieje ryzyko, że zostanie zrobione coś, co może pogłębić tendencje, których chcielibyśmy uniknąć. Tego bym się obawiał, dlatego pierwszą zasadną działania powinna być moim zdaniem ostrożność" - powiedział.

Roszkowski nie widzi obecnie konieczności zmiany parametrów polityki pieniężnej w Polsce.

"Na dzień dzisiejszy polska gospodarka radzi sobie w miarę nieźle i nie wymaga reakcji ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Natomiast co się będzie działo w przyszłym roku, jakie pojawią się czynniki zmuszające do podejmowania ewentualnych decyzji, to jest w tej chwili odrębny temat" - powiedział.

"Na przykład można się zastanawiać, czy mechanizm regulacyjny w postaci realnej stopy procentowej, która będzie w przyszłym roku rosła pod wpływem obniżającej się inflacji nie będzie w pewnym momencie zbyt silny. Zobaczymy" - dodał.

STABILNOŚĆ CEN PODSTAWOWYM CELEM RPP

Profesor Roszkowski podkreśla, że RPP powinna starać się wspierać wzrost gospodarczy pamiętając jednak o swoim priorytecie, jakim jest dbałość o stabilność cen.

"Gdyby trzeba było wybierać myślę, że trzeba jednak patrzeć na politykę pieniężną z punktu widzenia stabilności cen. Dbałość o wzrost gospodarczy jest na drugim planie, jest to bardziej domena polityki gospodarczej rządu. RPP powinna myśleć o wzroście gospodarczym, ale nie kosztem stabilnego pieniądza - te dwa cele nie mogą ze sobą kolidować" - powiedział.

"Przede wszystkim nie ideologizowałbym kwestii podejścia do polityki pieniężnej. Wydaje mi się, że jednoznaczne określanie się po stronie +jastrzębiej+ czy +gołębiej+ jest właśnie czymś takim. Trzeba bardzo wnikliwie obserwować bieżące wskaźniki i na tej podstawie wyciągać wnioski. Wydaje mi się, że kolegialność ciała, jakim jest RPP, jest jego zaletą. Ścierają się tam różne opinie i poglądy, ważna jest wymiana argumentów oraz to, na jakie czynniki zwracają bardziej uwagę jedne osoby, a na jakie drugie" - dodał.

WZROST PKB W 2009 OK. 1,5 PROC.

Zdaniem Roszkowskiego wzrost gospodarczy w Polsce w tym roku może sięgnąć 1,5 proc.

"IV kwartał właściwie się kończy, nie słyszeliśmy o jakimś gwałtownym pogorszeniu się nastrojów czy skurczeniu się portfela zamówień, aby oczekiwać, że produkcja przemysłowa nagle spadnie, a sprzedaż detaliczna nie będzie rosła. Dlatego sądzę, że są szanse na wzrost gospodarczy w Polsce w tym roku rzędu 1,5 proc." - powiedział.

"Przebieg kryzysu w Polsce jest względnie łagodny. Pierwszym pozytywnym elementem jest fakt, że dobrze trzyma się konsumpcja. Drugim elementem jest ostrożność banków w akcji kredytowej - niewielka ilość złych kredytów, które w Polsce zostały udzielone. Te dwa czynniki były chyba najważniejsze. Dzięki temu wyszliśmy z tego kryzysu obronną ręką" - dodał.

"Jeśli chodzi o inflację, przyszły rok powinien wyglądać raczej optymistycznie, chyba że wydarzą się jakieś rzeczy nieprzewidywalne, jak ponowne, szaleńcze ruchy cen na rynku ropy. Czeka nas też umowa gazowa z Rosją - jest to również czynnik ryzyka, nie wiadomo, co ostatecznie zostanie podpisane, tej umowy jeszcze nie ma" - ocenia Roszkowski.

PODAWANIE DATY PRZYJĘCIA EURO NIEWŁAŚCIWE

Zdaniem Roszkowskiego podawanie możliwych dat przyjęcia euro jest niewłaściwe, a Polska powinna skupić się na zreformowaniu finansów publicznych, co jest niezbędne, aby spełnić kryterium fiskalne. W jego opinii pierwszoplanową kwestią jest bezpieczeństwo polskiej gospodarki w perspektywie ryzyka, jakie stanowi wejście do korytarza walutowego przy niespełnianiu kryteriów konwergencji.

"Mam wrażenie, że debata na temat euro jest bardzo upolityczniona. Podawanie dat przystąpienia do strefy jest nieodpowiedzialne. Musimy przejść przez co najmniej dwuletni korytarz ERM2. Jeżeli nie będzie wysokiego prawdopodobieństwa spełnienia koniecznych warunków, tym większe jest ryzyko, że będziemy coraz więcej płacić za ten proces" - powiedział Roszkowski.

"Rynek złotego jest stosunkowo płytki, płytkość tego rynku stwarza duże zagrożenie. Dla bezpieczeństwa złotego konieczne jest skrócenie przebywania w ERM2 do minimum. Odpowiedzialne wejście do korytarza musi brać pod uwagę fakt, czy zbliżamy się do spełnienia kryteriów konwergencji, czy nie. Jeżeli nie będzie zasadniczej reformy finansów publicznych, to przede wszystkim ze względu na deficyt sektora finansów publicznych oraz rosnący dług publiczny, będziemy się od tego oddalać" - dodał.

Jacek Barszczewski (PAP)

jba/

Źródło artykułu:PAP
finansestopycpi
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)