W sprawie OFE rząd nie cofnie się przed szantażem
Na szczycie UE Polska uzyskała obietnicę, że jej postulat uwzględnienia kosztów reformy emerytalnej w liczeniu deficytu i długu publicznego będzie analizowany do grudnia.Trudna sprawa - tak premier Donald Tusk podsumował polskie wysiłki pierwszego dnia spotkania.
29.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 07:04
Premier Belgi Yves Leterme powiedział PAP w nocy z czwartku na piątek, że przywódcy państw UE zdecydowali na szczycie, iż do grudnia ma być przeegzaminowany polski postulat w sprawie odliczania transferów do OFE. Jak wyjaśnił, do grudnia "mamy przeegzaminować jak będą liczone koszty reform emerytalnych we wdrażaniu Paktu Stabilności i Wzrostu".
Tusk przyznał, że "sprawa jest rzeczywiście trudna". - Nie ma w tej chwili zbyt wielu chętnych w Radzie Europejskiej, żeby przyjąć najtwardszy punkt widzenia, ale udało się uzyskać zrozumienie, że Polska nie odpuści tej sprawy. Tyle że ani Komisja Europejska, ani przewodniczący Rady Europejskiej, ani niektórzy z naszych rozmówców nie byli merytorycznie przygotowani, by udzielić ostatecznej odpowiedzi - powiedział dziennikarzom.
- Do grudnia mamy czas na przekonywanie. Mamy argumenty polityczne w ręku. Nie musimy się godzić na rozstrzygnięcia ważne dla innych - ostrzegł premier, dodając, że OFE to rzeczywiście "męczący temat".
Polska nie ma sojuszników poza ósemką krajów, które tak jak nasz kraj przeprowadziły kosztowne reformy emerytalne i wraz z nami w sierpniu wysłały do KE list domagając się zmiany metodologii liczenia długu.
Tusk ocenił, że Polska będzie mogła liczyć na "większe zrozumienie ze strony dwóch największych naszych oponentów: Francji i Niemiec". - Sądzę, że mogę liczyć na większe zrozumienie szczególnie Angeli Merkel - dodał.
Ale podkreślił, że sprawa nie jest prosta i kluczowe jest przekonanie Komisji Europejskiej i przewodniczącego Rady Europejskiej. - W przypadku Hermana Van Rompuya to już nie jest tak źle - dodał.
Tusk na szczycie wskazywał, że niektóre kraje, jak Węgry czy Estonia, zaczynają się częściowo wycofywać z przeprowadzonych reform emerytalnych. - Widziałem, że te argumenty zrobiły wrażenie na opornych - że Europa zacznie się wycofywać z planów reformy. Mam wrażenie, że krok po kroku jakieś efekty uzyskujemy - na razie edukacyjne, a w grudniu będzie kolejny rozdział" - powiedział. Dodał, że słyszał zapewnienia, iż Polska coś uzyska.
Po tym, gdy UE nie zgodziła się na zmianę statystycznej metodologii liczenia, Polska - według polskich źródeł dyplomatycznych - domaga się na szczycie zapisu, że koszty OFE zostaną "na stałe i trwale" wykluczone przy decyzjach o wszczynaniu procedur karnych dla państw z nadmiernym zadłużeniem i deficytem. Tak, by obecnie obowiązujący w Pakcie Stabilności i Wzrostu dopuszczalny pułap deficytu w wysokości 3 proc. PKB i długu w wysokości 60 proc. został odpowiednio podwyższony dla państw, które przeprowadziły reformy emerytalne.
W propozycji z 29 września KE zaproponowała dla państw, które przeprowadziły reformy emerytalne, dozwolony pułap deficytu wzrósłby z obecnych 3 do 4 proc. PKB. Ponadto KE zaproponowała pięcioletni okres przejściowy na odliczanie w sposób degresywny od długu kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim, itp.
Minister finansów Jacek Rostowski uznał te propozycje "za daleko niewystarczające" i apelował do KE o nowe. Tłumaczył, że w przypadku Polski koszty OFE szacowane są na znacznie więcej niż 1 proc. bo na 1,8 proc. PKB. Natomiast udział OFE w ponad 50-procentowym polskim zadłużeniu wynosi ok. 13 proc. Polska domaga się, by koszty reform były odliczane "w pełni i trwale" a nie tylko przez pięć lat.
Z Brukseli Inga Czerny, Michał Kot i Krzysztof Strzępka