W sprawie OFE rząd szykuje Polakom pranie mózgu
Pieniądze w OFE nie należą do Polaków i nie różnią się od zapisów w ZUS, stwierdził w zeszłym tygodniu premier Donald Tusk. Zdaniem ekspertów będzie chciał do takiego zdania przekonać Polaków, by ci za niego rozwiązali problem zadłużenia publicznego. Bo prawda jest taka, że Polacy na przejściu do ZUS stracą, a skorzysta minister finansów.
W zeszłym tygodniu premier zapowiedział, że przegląd finansów publicznych zakończy się nowelizacją budżetu. Problem w tym, żejak zauważyli eksperci, rząd nie bardzo może coś w budżecie zmienić. Może za to próbować zmienić prawo.
Ucieczka przed trybunałem
- Według obecnego stanu prawnego przekroczenie relacji 50 proc. długu do PKB ustanawia pewne bariery. Natomiast z tego co mi wiadomo minister finansów planuje zniesienie progu 50 proc., a być może też 55 proc. i zastąpienie tych rozwiązań regułą wydatkową - mówi prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP.
Zdaniem eksperta to nie jedyny w sposób, w jaki rząd chce sobie ominąć bariery chroniące przed nadmiernym zadłużeniem. - Jest tez możliwość znacznego ograniczenia dotacji do ZUS i zmuszenia go, by zaciągał kredyty w bankach. Tym sposobem można wypchnąć część długu do innego sektora. Ponadto minister finansów planuje przejęcie części aktywów OFE, co jednorazowo pozwoli sztucznie obniżyć poziom długu publicznego - tłumaczy prof. Rybiński. - Problem jest poważny, ponieważ przekroczenie progu 60 proc. długu wobec PKB oznacza Trybunał Stanu dla premiera i ministra finansów - dodaje.
De facto przed Trybunałem Stanu można postawić premiera i członków rządu tylko w przypadku złamania konstytucji lub ustawy, a przekroczenie progu 60 proc. wymusza tylko na rządzie drastyczne oszczędności.
Głodowa emerytura
Determinację w dążeniu do gwałtownego obniżenia zadłużenia publicznego widać jednak również po innych zeszłotygodniowych wypowiedziach premiera. - Czy ludzie naprawdę dziś nimi dysponują? Nie dysponują i to nie są ich pieniądze - w dość arogancki sposób Donald Tusk wypowiedział się na temat składek zgromadzonych w OFE. - Podobnie jak w ZUS jest to promesa zapisana na poczet przyszłej emerytury z OFE - dodał premier.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się jednak eksperci.
Prof. Rybiński twierdzi, że wypowiedź premiera jest nieprawdziwa. Zdaniem eksperta pieniądze w OFE są bardziej wiarygodne od ZUS, ponieważ stoją za nimi realne aktywa: akcje i obligacje skarbowe.
- Obligacja rządowa jest bardziej wiarygodnym instrumentem finansowym niż zapis na koncie w ZUS-ie, który można zmienić ustawą. Jakiś rząd w przyszłości zapewne to zrobi. Niewykupienie obligacji skarbowych to bankructwo całego kraju - podkreśla uwagę prof. Rybiński. - Zgoda na przeniesienie pieniędzy do ZUS dla przeciętnego Polaka oznacza, że w przyszłości dostanie głodową emeryturę - dodaje.
Ze stanowiskiem premiera nie zgadza się również Ryszard Petru. - Można powiedzieć, że w banku też nie mamy pieniędzy tylko zapisy księgowe - mówi. - Każdy program emerytalny na świecie zakłada, że środki są niedysponowalne do momentu przejścia na emeryturę. Tym się różnią programy emerytalne od innych form oszczędzania. - dodaje.
Zagadkowa dobrowolność
Premier zaznaczył również, że jest zwolennikiem dobrowolności w systemie emerytalnym. - Dzisiaj dla nas najważniejszą kwestią jest, żeby Polak dysponujący swoimi pieniędzmi wiedział, że to jest jego decyzja, w jaki sposób chce oszczędzać na emeryturę - powiedział. Nie sprecyzował jednak, na czym ta dobrowolność miałaby dokładnie polegać.
- Jeśli chodzi o dobrowolność trzeba zdefiniować, co dokładnie mamy na myśli - mówi Ryszard Petru. - Jak rozumiem, nie bierzemy pod uwagę wariantu Orbanowskiego, czyli przeniesienia do ZUS składki wraz z aktywami. Oznaczałoby to wyprzedaż akcji i dobicie polskiej giełdy. Takie rozwiązanie nie leży w interesie rządu ani Polaków - podkreśla.
Zdaniem eksperta wiele zależy od tego, w jaki sposób rząd chce zaoferować Polakom wybór między OFE a ZUS. Zwraca uwagę na ryzyko, że Polacy mogą masowo uciekać z OFE w przypadku ewentualnej bessy na giełdzie i wyprzedawać swoje aktywa za bezcen.
Zdaniem Ryszarda Petru dobrowolność powinna natomiast dotyczyć wyboru podmiotu, który będzie wypłacał nam emeryturę. - Nie chciałbym być skazany na monopol ZUS-u przy wypłacie świadczeń - mówi.
Masowe pranie mózgu
Z innej perspektywy ocenia słowa o dobrowolności prof. Krzysztof Rybiński. - Wypowiedź premiera oznacza, że Platforma zmieniła zdanie i chce pozwolić Polakom na wybór między OFE a ZUS. Dzieje się tak dlatego, ponieważ im więcej osób przeniosłoby swoje oszczędności z OFE do ZUS, tym bardziej zmniejszyłby się dług publiczny - mówi.
Zmniejszenie zadłużenia wynikałoby z przejęcia przez ZUS obligacji skarbowych, które są w posiadaniu OFE. Papiery w posiadaniu instytucji państwowej liczyłyby się jako dług wewnętrzny. Dzięki temu można by sztucznie zaniżyć poziom długu publicznego.
- Szykowana jest w tej chwili masowa operacja prania mózgu Polakom - twierdzi Rybiński - Będzie się nam próbowało wmówić, że pieniądze w ZUS są bezpieczne, bo jest to instytucja państwowa, a w OFE bardzo niebezpieczne. Przy pomocy narzędzi PR rządowi uda się przekonać Polaków, którzy przenosząc pieniądze, ułatwią sztuczne obniżenie długu - dodaje.
Zdaniem eksperta za 10 lat emerytury wypłacane przez ZUS dla wielu Polaków będą poniżej progu ubóstwa, z tym że wtedy nikt już nie będzie pamiętał, kto jest temu winny.
Jan Bolanowski