Warszawa na krawędzi bankructwa?
W grudniu 2012 Warszawa przygotowała swój budżet. Według prof. Krzysztofa Rybińskiego miasto znajduje się na krawędzi bankructwa. Grożą nam podwyżki biletów jednorazowych do 10 zł i zamknięcie połowy szkół - prognozuje ekonomista w "Rzeczpospolitej".
08.01.2013 | aktual.: 08.01.2013 14:53
Jaki kataklizm może spowodować spełnienie się tej wizji?
W uchwale Rady Miasta z 13 grudnia 2012 dot. budżetu miasta stołecznego Warszawy na 2013 rok zapisane jest, że "raport audytora wewnętrznego urzędu miasta z września wskazuje na kolejne ryzyka budżetowe z tytułu innych odszkodowań, tj. zmian planów zagospodarowania przestrzennego sięgające kwoty 17 mld zł. W kontekście utrzymywania się ograniczonych możliwości dochodowych, problem wypłaty odszkodowań stanowi nadmierne obciążenie finansowe dla Miasta – roszczenia z tych tytułów przekraczają możliwości ich finansowania ze środków budżetowych Warszawy."
Prof. Rybiński zastanawia się, jak to możliwe, że mieszkańcy Warszawy nie dowiedzieli się z żadnych mediów, że istnieje poważne ryzyko bankructwa miasta, przed którym przestrzegają radni w ważnym oficjalnym dokumencie.
W opinii prof. Rybińskiego dochody Warszawy w 2013, które zostały zaplanowane na prawie 13 mld zł, będą mniejsze, gdyż budżet oparto na księżycowych - w jego opinii - założeniach: wzrostu gospodarczego o 2,9 proc., wzrostu płac o prawie 6 proc. i wzrostu zatrudnienia o 0,6 proc., podczas gdy "wiadomo, że będzie stagnacja lub recesja".
Rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie uważa również, iż na razie skala pozwów o odszkodowania sięga kilkuset milionów, ale gdy ta wiedza stanie się powszechna, można się spodziewać fali roszczeń na miliardowe kwoty.
Dlaczego miasta czeka teraz bardzo trudny okres? Prof. Rybiński wskazuje na dwa czynniki. Po pierwsze wiele samorządów jest już teraz poważnie zadłużonych ze względu na realizowane w minionych latach poważne programy inwestycyjne, współfinansowane ze środków UE. Po drugie, nadchodzi okres kilkuletniej stagnacji, w którym dochody miast mogą nawet nominalnie spadać, więc będą musiały ograniczać inwestycje i zatrudnienie w oświacie i administracji.
Prof. Rybiński spodziewa się prób zmiany prawa, aby uniknąć płacenia odszkodowań. Jednocześnie zastanawia się, co się stanie, gdy miasto zostanie zmuszone do wypłaty odszkodowań idących w miliardy złotych. Czy zwolni połowę urzędników? Czy podwyższy ceny biletów jednorazowych do 10 zł i zamknie połowę szkół? Czy zwróci się do pomoc do rządu?