Warto się spieszyć z kredytem mieszkaniowym. Od stycznia rośnie wymagany wkład własny
Od stycznia zacznie obowiązywać znowelizowana tzw. Rekomendacja S, która nakazuje bankom zwiększenie udziału własnego kredytobiorcy. Oznacza to, że zamiast 5 proc. wkładu własnego, od stycznia trzeba mieć już 10 proc. Kupując mieszkanie za 250 tys. złotych trzeba więc przygotować 25 tysięcy złotych albo skorzystać z programu MdM.
20.10.2014 | aktual.: 17.10.2016 18:42
Od stycznia zacznie obowiązywać znowelizowana tzw. Rekomendacja S, która nakazuje bankom zwiększenie udziału własnego kredytobiorcy. Oznacza to, że zamiast 5 proc. wkładu własnego, od stycznia trzeba mieć już 10 proc. Kupując mieszkanie za 250 tys. zł trzeba więc przygotować 25 tys. zł albo skorzystać z programu MdM.
Jeszcze rok temu banki udzielały kredytów hipotecznych na 100 proc. wartości nieruchomości, w tym roku mogły już udzielać maksymalnie na 95 proc. wartości. Konieczny wkład własny systematycznie rośnie i dla wielu rozważających zakup mieszkania pojawia się pytanie, czy warto się spieszyć z zakupem. Wkład własny jest bowiem dla wielu osób warunkiem trudnym do spełnienia.
Mikołaj Fidziński, ekspert serwisu Comperia.pl, doradza kilka możliwych rozwiązań. Jako najprostsze sugeruje pospieszenie się i zaciągnięcie kredytu hipotecznego jeszcze w tym roku. Wciąż bowiem dużo banków akceptuje wkład własny w wysokości 5 proc., choć są już takie, które wymagają większego – niektóre kredytują maksymalnie 80 proc. wartości nieruchomości.
Niewiele zmieni się też sytuacja osób kwalifikujących się do programu „Mieszkanie dla Młodych”, które wciąż będą mogły pokryć wkład własny dotacją państwa. To jednak szansa dla osób poniżej 35. roku życia i szukających mieszkań na rynku pierwotnym, w dodatku takich, które spełniają wymogi programu. Okazuje się, że takich osób wcale nie jest wiele.
Jeżeli już pożyczać pieniądze na wkład własny, to najlepiej od rodziny lub znajomych. Taka pożyczka nie obniży bowiem zdolności kredytowej, a i warunki spłaty można ustalić bardziej elastycznie niż z bankiem. Rodzice raczej nie eksmitują własnych dzieci z mieszkania tylko dlatego, że spóźniły się z paroma ratami. Jednak to wciąż jest pożyczka, która będzie obciążać finanse, a przecież spłacać będzie też trzeba raty kredytu za mieszkanie i to niemałe – jak wyliczyła Comperia.pl, rata od kredytu na 285 tys. na 30 lat wynosi ok. 1 478 złotych. W dodatku pożyczka od rodziny czy przyjaciół może skutecznie zepsuć stosunki z nimi, więc nie jest to rozwiązanie idealne.
Można także pożyczyć pieniądze na wkład własny biorąc zwykłą pożyczkę gotówkową na ten cel. Jednak to rozwiązanie ma dwie istotne wady. Po pierwsze, obniża zdolność kredytową, co może sprawić, że nie otrzymamy kredytu na mieszkanie. Po drugie, jest to rozwiązanie kosztowne – pożyczając 20 tys. na rok, trzeba będzie oddać co najmniej 2 tys. złotych więcej. Najmądrzejszym rozwiązaniem jest odłożenie środków na wkład własny. Ekspert Comperia.pl zwraca jednak uwagę na to, że nie mamy co liczyć przy tym na atrakcyjne oprocentowanie.
Odkładając 1,7 tys. miesięcznie przez rok możemy liczyć najwyżej na 270 złotych odsetek. Równie dobrze można te środki chować do materaca, bo efekt niewiele się różni. Oszczędzanie ma jednak dużą zaletę - możemy przećwiczyć, jakie obciążenie jest w stanie wytrzymać nasz budżet. Banki akceptują jeszcze jedno rozwiązanie: ustanowienie hipoteki na jeszcze jednej nieruchomości, czyli podwójne zabezpieczenie. Oznacza to konieczność znalezienia osoby, która zechciałaby swoją nieruchomością zabezpieczyć nasz kredyt i to też nie jest łatwe. Najczęściej na taki krok decydują się rodzice, którzy pomagają dzieciom w zakupie pierwszego mieszkania.
Od nowego roku kredyt mieszkaniowy będzie więc trudniej dostępny, choć kupujący mieszkania wciąż będą mieli dużo możliwości, aby swój wkład własny zastąpić czymś innym. Warto jednak pamiętać, że najlepszym rozwiązaniem jest posiadanie środków na pokrycie wkładu własnego.