Większa liczba optymistów to zła wróżba?
Pierwszy raz od czasu upadku Lehman Brothers i związanej z tym wyprzedaży akcji na jesieni minionego roku, optymistów na parkietach w Ameryce jest więcej niż pesymistów.
14.01.2009 08:55
Najlepiej tę kwestię obrazuje wskaźnik Investors Intelligence, obliczany od 1963 r. na podstawie nastawienia ponad 100 autorów niezależnych biuletynów inwestycyjnych. Między odczytem sprzed Bożego Narodzenia a pierwszą ankietą z tego roku przybyło 14,9 pkt proc. zwolenników zwyżek ("byków"), a ubyło 13,2 pkt proc. oczekujących spadków ("niedźwiedzi"). Paradoksalnie jednak w 2008 roku dwa razy taka sytuacja, jak obecnie - kiedy liczba "byków" zaczynała przekraczać odsetek "niedźwiedzi" - poprzedzała silne przeceny na giełdzie. Analogia jest uzasadniona, gdyż również teraz brakuje racjonalnych podstaw do znaczącej poprawy sytuacji. Kolejnym tego potwierdzeniem jest rozczarowujący początek sezonu publikacji przez amerykańskie firmy wyników za IV kwartał 2008 roku. Koncern Alcoa stracił więcej, niż prognozowano. Poza tym wbrew nadziejom cały czas cieniem na rynkach akcji kładą się słabe dane dotyczące kondycji gospodarek. Tym samym okazuje się, że optymizm inwestorów z przełomu starego i nowego roku był na
wyrost. Nie miał fundamentalnych podstaw, a wynikać mógł jedynie z "sezonowej", świątecznej zmiany nastrojów. Trwa zła passa giełd w Polsce i na świecie. Indeksy warszawskiego parkietu zniżkowały wczoraj piąty raz z rzędu. Po spadku o 1,3 proc., do 27,02 tys. pkt, tegoroczny bilans WIG -u stał się ujemny. Naświecie mniej więcej tyle samo parkietów w tym roku traci, co zyskuje
Krzysztof Stępień
Tekst z kolumny nr 1 Gazety Giełdy Parkiet