Wielka Brytania poza Unią Europejską? Co na to rynki?

Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii? Według zapowiedzi Davida Camerona taki scenariusz może ziścić się już za cztery lata. Premier chce zapytać wyborców, czy chcą pozostać w Zjednoczonej Europie. Co na to rynki? Co to oznacza dla przyszłości UE?

Wielka Brytania poza Unią Europejską? Co na to rynki?
Źródło zdjęć: © AFP

23.01.2013 | aktual.: 23.01.2013 14:34

David Cameron, premier Wielkiej Brytanii zapowiedział, że jeśli w 2015 roku wygra wybory, to przed rokiem 2017 przeprowadzi referendum na temat pozostania jego kraju w Unii Europejskiej. - Będzie to referendum za lub przeciw - powiedział, podkreślając, że jeśli Wlk. Brytania zdecyduje się na wyjście, wtedy nie będzie już powrotu.

Brytyjski premier dodał, że po roku 2015 będzie chciał odebrać UE cześć uprawnień. Według niego kryzys zadłużenia zmieni strefę euro "być może nie do poznania".

- Społeczeństwo brytyjskie już się wypowiadało za wejściem do Unii Europejskiej, ale w związku z debatami, które się teraz toczą, w związku z propozycjami dotyczącymi funkcjonowania sektora finansowania i zmian w systemie nadzoru, premier ma do tego prawo - komentuje zapowiedź referendum prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. - Wyborca zawsze lubi, jak się go nie lekceważy. W tym przypadku Cameron nie pyta rynków finansowych tylko pyta wyborców.

Co na to rynki?

A w jaki sposób mogą zareagować rynki finansowe? Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB twierdzi, że referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE byłoby dla rynków zagrożeniem, ale ze względu na odległy termin, wypowiedź Camerona może zostać odczytana jako odsunięcie niebezpieczeństwa.

- Referendum zostało zapowiedziane przez Camerona na bardzo odległą datę – 2017 r. Do tego czasu wiele może się zmienić - mówi Kwiecień. Zdaniem analityka dzięki odsunięciu referendum w czasie ten czynnik nie będzie znacząco wpływał na kurs funta.

Z kolei zdaniem prof. Mączyńskiej, tak długa perspektywa oznacza rodzaj nacisku na UE. Wielka Brytania może zyskać większą siłę przetargową w forsowaniu rozwiązań, na których jej zależy.

- Rynki mogą to przyjąć jako wyraz narastającej siły Wlk. Brytanii, ale z drugiej strony może to być odebrane, że w Unii Europejskiej jedność się osłabia - coś trzeszczy, a to dla rynków finansowych też ma znaczenie - mówi prof. Mączyńska. Dodaje też, że dla Wielkiej Brytanii nastroje na rynkach mają duże znaczenie z powodu dużego udziału sektora finansowego w gospodarce.

Unia Europejska to nie bierki

Według ostatniego sondażu dla Sunday Times za pozostaniem w Unii Europejskiej opowiedziałoby się 40 proc. respondentów, za wyjściem byłoby 34 proc. Wcześniej sondaże wskazywały, że zrezygnować z członkostwa w UE chciałaby ponad połowa Brytyjczyków.

- Tak jak integracja ekonomiczna przyniosła Europie ogromne korzyści, należy oczekiwać, że dezintegracja przyniosłaby straty - uważa Kwiecień.

Zdaniem prof. Mączyńskiej wyjście Wielkiej Brytanii oznaczałoby osłabienie UE, ale niekoniecznie musi oznaczać rozpad całej struktury. - Unia Europejska to nie bierki. Nie jest tak, że jak się wyciągnie jeden patyczek to się przewróci cala piramida - mówi

Spór o Unię Europejską

Sam Cameron podkreślił, że chce, by jego kraj pozostał w zreformowanej Unii Europejskiej jako "zaangażowany i aktywny" członek. Jego postawa spotkała się jednak z krytyka ze strony europejskich polityków.

- Cameron chciałby zredukować UE tylko i wyłącznie do wspólnego rynku, a nie chce, by Bruksela była odpowiedzialna chociażby za klimat - powiedział Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Jego zdaniem konieczne reformy, zmierzające do uczynienia UE bardziej wydajną, demokratyczną, przejrzystą i mniej zbiurokratyzowaną, nie doszły do skutku właśnie przez Wielką Brytanię.

Krytyka spotkała Camerona również, że strony opozycji. Lider Partii Pracy Ed Miliband stwierdził, że przemówienie premiera to dowód jego słabości wobec jego aparatu. Przypomniał, że w 2011 r. Cameron już raz sprzeciwił się referendum na temat wyjścia z UE, ponieważ sytuacja Wielkiej Brytanii stałaby się wówczas niepewna. Zdaniem Milibanda od tamtego czasu w brytyjskich interesach nic się nie zmieniło.

- Wszyscy wiemy, że priorytetem dla Wielkiej Brytanii są miejsca pracy i wzrost gospodarczy, którego nam potrzeba. Brytyjski biznes ostrzegł nas przed zagrożeniami, związanymi z wywołaniem kilku lat niepewności dla Wlk. Brytanii - powiedział Miliband.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)