Wielkie obroty sieci handlowych, a podatek - 0 zł
Zagraniczne sieci handlowe w większości nie płacą w Polsce podatku dochodowego. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Może trzeba więc zmienić system?
08.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 06:33
Fundacja Republikańska na podstawie danych ze sprawozdań finansowych porównała obroty sieci handlowych do odprowadzanej kwoty CIT. Okazuje się, że nie bardzo jest co porównywać, bo tego podatku większość analizowanych firm zwyczajnie nie płaci.
W 2011 r. Jeronimo Martins (właściciel sieci Biedronka)
oddała fiskusowi niemal 241 mln zł. Kwota ta stanowi niecały 1 proc. przychodów ze sprzedaży. Lidl twierdzi, że suma wszystkich podatków zapłaconych (w tym CIT, VAT, PIT i inne podatki) w Polsce wynosi ponad 600 mln zł. Z danych Fundacji Republikańskiej wynika, że Kaufland zapłacił podatek CIT w zerowej wysokości, a Carrefour nawet otrzymał 14 mln zł zwrotu. Fundacja Republikańska nie dotarła do danych o kwocie podatku CIT odprowadzonego przez Tesco.
Choć fakt, że największe sieci handlowe w Polsce praktycznie nie płacą podatku dochodowego, wydaje się szokujący, to eksperci nie są zdziwieni.
- Problem polega na tym, że podatek dochodowy od osób prawnych, czyli CIT, w pewnym sensie bankrutuje jako źródło dochodów budżetowych. System jest już na tyle skomplikowany i ma w sobie tyle luk, że podlega wynaturzeniom - komentuje Paweł Gruza, ekspert Fundacji Republikańskiej.
Wszystko zgodnie z prawem
Poproszone o potwierdzenie danych o wynikach finansowych sieci handlowe nie zaprzeczają podanym w tabeli kwotom podatku CIT.
Jednak jako jedyne dane te potwierdziło Jeronimo Martins. "Informujemy, że podane wartości podatku CIT, według wstępnej weryfikacji, są zbliżone do kwot faktycznie odprowadzonego podatku" - czytamy w nadesłanym oświadczeniu.
Część firm nabrała za to wody w usta. Biuro Prasowe Carrefour Polska stwierdziło, że nie jest upoważnione do komentowania wyników finansowych i odesłało do biura prasowego całej grupy z siedzibą we Francji, które nie odpowiedziało na wysłanego maila.
W podobnym tonie wypowiedział się Kaufland: "Przepraszamy, ale nie komentujemy ani nie udostępniamy wyników działalności naszej firmy. Informujemy, że według polskiego prawa spółka komandytowa nie jest płatnikiem podatku dochodowego" - czytamy w otrzymanej korespondencji. Zresztą wszystkie firmy zgodnie podkreślają, że działają zgodnie z polskim prawem.
Paweł Gruza podkreśla, że dane upublicznione przez Fundację mają na celu rozpoczęcie dyskusji o tym, jak skutecznie zreformować system podatkowy. Jego zdaniem podatek CIT po prostu się nie sprawdza. - Kto dzisiaj płaci podatek dochodowy od osób prawnych? Okazuje się, że głównie państwowe firmy czy spółki skarbu państwa - mówi ekspert.
Podatki z naszej kieszeni
Lidl i Tesco przesłały nam ogólne dane o kwotach odprowadzonych podatków. Niemiecki dyskont podaje, że w formie CIT, VAT, PIT i innych podatków odprowadził w 2011 r. łącznie ponad 600 mln zł. Z kolei Tesco w 2012 r. zapłaciło łącznie 456 mln zł, z których 329 mln stanowił VAT, a 79 mln zł - podatki zasilające bezpośrednio budżety gmin, czyli podatek od nieruchomości czy koncesje alkoholowe. Pozostała kwota to CIT, akcyza i PFRON. Odpowiedzi obu sklepów nie wykluczają jednak możliwości, że kwota podatku od dochodu mogła wynieść 0 zł.
Jednak argument o odprowadzanym podatku VAT nie jest zbyt mocny. - To jest zupełnie nieistotna sprawa. To prawda, że firmy rzeczywiście odprowadzają podatek VAT, natomiast faktycznie idzie on z kieszeni konsumentów. Firmy są tylko pośrednikiem - komentuje Paweł Gruza.
Nie tylko nasz problem
Ekspert podkreśla, że kwestia niskich przychodów z CIT nie jest tylko polskim problemem. - Wiele państw próbuje znaleźć alternatywy wobec podatku dochodowego od osób prawnych - mówi Paweł Gruza.
Taką alternatywą może być np. wprowadzenie podatku obrotowego, który firmy odprowadzałyby nie od dochodu, ale od przychodu.