Włochy straszą, giełdy w czerwieni
Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły kolejną sesję, w trakcie której całość uwagi rynku skupiła się na zachowaniu giełd otoczenia z rynkiem walutowym na czele. Już o poranku na plan pierwszy wybiła się zwyżka cen akcji na Wall Street w dniu wczorajszym, gdzie gracze pozytywnie zareagowali na informację, iż premier rządu włoskiego ustąpi ze stanowiska w zamian za program reform budżetowych. Przeszło procentowy wzrost indeksu S&P500 i dobre sesje w Azji spowodowały, iż na otwarciach giełd europejskich indeksy rosły po około 0,6 procent. WIG20 nie był wyjątkiem i zaczął sesję mocniejszy o 0,7 procent.
09.11.2011 18:16
Niestety już na progu sesji wiadomo było, że to nie pozytywne reakcje giełd będą miały dziś największe znaczenia. Dla wszystkich obserwatorów ważniejsza od atmosfery wywołanej reakcją Wall Street było zachowanie rynku włoskiego długu, którzy zwyczajnie nie kupił informacji z wtorkowego wieczora. Wyprzedaż obligacji i wzrost rentowności powyżej 7 procent, ale też poszerzenie przepaści pomiędzy rentownością niemieckiego i włoskiego długu do 500 punktów bazowych, przesądziły o spadkach na rynkach akcji. W efekcie jeszcze przed południem niemiecki DAX tracił około 3 procent a WIG20 oddawał 2,5 procent.
W kolejnych godzinach władzę nad rynkami przejęła Wall Street, na której skok rentowności włoskich obligacji zrobił równie silne wrażenie, jak na Europejczykach. Po niskim otwarciu amerykańskie indeksy kontynuowały poranną przecenę i WIG20 pogłębił przedpołudniowe spadki. Bilansem dnia jest spadek WIG20 o 3,4 procent i strata szerokiego WIG na poziomie 2,7 procent. Nieco lepiej poradziły sobie spółki małe i średnie, które oglądane przez pryzmat indeksów mWIG40 i sWIG80 oddały – odpowiednio – 0,6 i 1,6 procent.
Zwolennicy czytania przyszłości rynku przez pryzmat wykresów odnotują jednak, iż w perspektywie dziennej przecena przyniosła naruszenie wsparcia w rejonie 2320 pkt i osłabienie wsparcia na dolnym ograniczeniu konsolidacji. W praktyce oznacza to, iż dolna półka, która mroziła rynek od końca października pomiędzy 2320 pkt a 2433 pkt nie ma już tej siły, co na progu dzisiejszej sesji. Uwzględniając zamieszanie i niepewność na rynku trudno oczekiwać, by w czwartek – przed świętem – pojawiło się wieli chętnych od obrony wsparcia, gdy inne rynki będą grały standardową dziś niepewność pod nieobecność GPW. Szerzej patrząc spadek pod 2300 pkt przyniesie zagrożenia powrotem spekulacji o konieczności testów okolic 2100 pkt.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA