Wojna o pracowników trwa. Lidl odpowiada swojemu największemu rywalowi
W polskim handlu trwa wojna. O pracownika i na wynagrodzenia. Ledwie kilka dni temu Biedronka ogłaszała podwyżki. A dziś jej główny rywal, czyli niemiecki Lidl odpowiada, że… wciąż płaci więcej. Na sporze gigantów handlu skorzystać mogą pracownicy.
02.12.2017 | aktual.: 02.12.2017 12:04
Niemal identyczne promocje i akcje specjalne. To rzeczywistość polskiego handlu. Lidl zerka na działania Biedronki, Biedronka z uwagą śledzi Lidla. Walka na okazje i produkty to jednak nie wszystko. Sieci toczą prawdziwy bój o pracowników. Kuszą rosnącymi wypłatami i prześcigają się w podkreślaniu kto i ile płaci.
Biedronka w ostatniej odsłonie tej walki wyprowadziła pierwszy cios. Od 1 stycznia podnosi wynagrodzenie swoim pracownikom. O sprawie jako pierwszy informował money.pl.
Jak czytamy w piśmie zarządu, do którego dotarł money.pl: "uwzględniając wyniki badania rynku pracy w Polsce i propozycje i opinie pracowników, oraz biorąc pod uwagę zaangażowania całego zespołu w wyniki firmy podjął decyzje dotyczące podwyższenia płac pracowników sklepów oraz centrów dystrybucyjnych od dnia 1 stycznia 2018".
Biedronka zamierza podnieść pensje w zależności od stażu pracy i braku absencji w pracy. Po podwyżce sprzedawca-kasjer dostanie 3250 zł brutto, czyli 2700 zł pensji zasadniczej i 550 zł dodatku za 100 proc. obecności w pracy. Ci z dłuższym stażem pracy będą mogli zarobić nawet 3550 zł, czyli ok. 2540 zł na rękę.
Na odpowiedź konkurenta nie trzeba było długo czekać. Jak informuje serwis Wiadomości Handlowe - niemiecki dyskont rozsyła do mediów informację pod wiele mówiącym tytułem. "Lidl cały czas płaci więcej!" - podkreśla sieć.
Zobacz także: Walki w dyskontach. Oto ulubiony sport Polaków
I wyciąga paski płac. Niemiecka sieć podkreśla, że od marca płaci 3,3 tys. zł brutto na początku pracy (choć to stawka dla aglomeracji). Po roku sprzedawca może liczyć na podwyżkę do 3,5 tys. zł. Dwa lata stażu to już gwarantowane 3,8 tys. zł brutto. Sieć jednocześnie pokazuje, ile zarobić mogą menadżerowie sklepów. Dla nich pensje zaczynają się od 4,4 tys. zł. Po dwóch latach mogą liczyć nawet na 6,8 tys. zł brutto.
Przy okazji Lidl chwali się też wszystkimi dodatkami, które czekają na pracowników - bonami i prywatną opieką medyczną.
Nie można mieć już żadnych wątpliwości - w handlu trwa bitwa o pracowników. I nie powinno to dziwić. Zwiększa się liczba ofert pracy, na które nikt nie odpowiada. Brakuje już ponad 120 tys. etatów, a bez pracy jest zaledwie 6,6 proc. Polaków. Pracujący w Polsce Ukraińcy już naszej gospodarce nie wystarczają.
Badania Instytutu Keralla Research na zlecenie BIG InfoMonitor, wskazują, że co najmniej jedna trzecia firm w Polsce narzeka na problemy związane z pozyskiwaniem pracowników. Rynek odmienił się na tyle, że dochodzi do sytuacji, w których pracowników "podkrada się" już pod bramą zakładu.