Wojskowi ratownicy zostali na lodzie. Nikt nie korzysta z ich usług

Polska nie ma ratowników wyspecjalizowanych w pomocy poszkodowanych w zamachach terrorystycznych - pisze w poniedziałek "Nasz Dziennik"

Wojskowi ratownicy zostali na lodzie. Nikt nie korzysta z ich usług
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Katarzyna Bednarczyk
Sebastian Ogórek

07.08.2017 07:58

Mamy tymczasem - jak zauważa "Nasz Dziennik" - ludzi o odpowiednim doświadczeniu. To ratownicy, którzy uczestniczyli w misjach w Iraku i Afganistanie.

Ratownicy pola walki są przygotowani do sytuacji, gdy pacjent jest agresywny, a nawet uzbrojony.

Ludzi o podobnych umiejętnościach jest w Polsce najwyżej kilkudziesięciu. Państwo nie stworzyło żadnego systemu zagospodarowania ich umiejętności. Najlepiej żeby szkolili innych, doradzali czy kierowali zespołami.

Armia ich nie zauważa, bo wojskowi z największym doświadczeniem bojowym to najczęściej szeregowi, więc nie mają wystarczającej siły przebicia. Do niedawna nie mogli nawet legalnie udzielić specjalistycznej pomocy w zwykłym wypadku, ale to już się zmieniło - podkreśla "Nasz Dziennik".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)