Wojskowi ratownicy zostali na lodzie. Nikt nie korzysta z ich usług
Polska nie ma ratowników wyspecjalizowanych w pomocy poszkodowanych w zamachach terrorystycznych - pisze w poniedziałek "Nasz Dziennik"
07.08.2017 07:58
Mamy tymczasem - jak zauważa "Nasz Dziennik" - ludzi o odpowiednim doświadczeniu. To ratownicy, którzy uczestniczyli w misjach w Iraku i Afganistanie.
Ratownicy pola walki są przygotowani do sytuacji, gdy pacjent jest agresywny, a nawet uzbrojony.
Ludzi o podobnych umiejętnościach jest w Polsce najwyżej kilkudziesięciu. Państwo nie stworzyło żadnego systemu zagospodarowania ich umiejętności. Najlepiej żeby szkolili innych, doradzali czy kierowali zespołami.
Armia ich nie zauważa, bo wojskowi z największym doświadczeniem bojowym to najczęściej szeregowi, więc nie mają wystarczającej siły przebicia. Do niedawna nie mogli nawet legalnie udzielić specjalistycznej pomocy w zwykłym wypadku, ale to już się zmieniło - podkreśla "Nasz Dziennik".