Wyburzą kilkadziesiąt domów. "Przez CPK tracimy dorobek życia"

- To tragedia. Przez CPK tracimy dorobek życia - mówił serwisowi kalisz.wyborcza.pl Zygmunt Garcarek, mieszkaniec ul. Elektrycznej w Kaliszu. Tego typu głosy dominowały 4 i 5 maja podczas konsultacji społecznych zorganizowanych przez Centralny Port Komunikacyjny w hotelu Hampton by Hilton.

Choć spotkania miały rozwiać wątpliwości, wielu mieszkańców wyszło jeszcze bardziej zaniepokojonych. Powód? Planowana budowa Kolei Dużych Prędkości i zapowiedź wyburzenia 40 domów w rejonie.

Wielu mieszkańców Kalisza podkreślało, że domy, które mają zostać zburzone, są ich jedynym miejscem zamieszkania. Władze lokalne próbowały uspokoić sytuację, zapewniając, że wszelkie decyzje będą podejmowane z uwzględnieniem interesów mieszkańców.

Ja mieszkam 30 metrów od trasy szybkiego pociągu. Proszę sobie wyobrazić, co się będzie działo w domu, jak przejedzie pociąg z prędkością 320 kilometrów na godzinę - mówił serwisowi jeden z mieszkańców.

CPK przekonuje, że właściciele domów przeznaczonych do wyburzenia mogą liczyć na program dobrowolnych nabyć - z 40-procentowym bonusem do rynkowej wartości nieruchomości. Mieszkańcy jednak obawiają się, że nie będą w stanie sfinansować zakupu nowego domu.

Zgodnie z zaprezentowaną mapą szybka kolej wjedzie do Wielkopolski z woj. łódzkiego w gminie Szczytniki w powiecie kaliskim. Na odcinku miejskim przewidziano liczne estakady, mosty i wiadukty.

Rzeczniczka CPK, Agnieszka Stefańska-Krasowska, podkreśliła w rozmowie z serwisem, że obecny projekt jest wynikiem kompromisu. - Obecny zarząd wybrał wariant, który najmniej ingeruje w zabudowania mieszkaniowe i przemysłowe. W tym wariancie linia przebiega przez tereny najmniej zurbanizowane. Dzięki temu mamy najmniejszą ingerencję w tkankę miejską - mówiła.

Dodała, że w Kaliszu zostanie wyburzonych 40 domów i że nie ma odwrotu od obecnego planu.