Wyjazd integracyjny – czy rzeczywiście ciężko przeżyć… na trzeźwo?
Bieganie nago po ulicach Las Vegas? Załatwienie się do walizki kolegi? A może homoseksualny coming out? Jeśli ktoś ma ochotę wykonać któryś z tych „numerów”, wyjazd integracyjny wydaje się wyborną okazją
20.05.2013 | aktual.: 20.05.2013 11:55
Dla każdego coś miłego…
Nawet do 1 mln zł – tyle jest w stanie wydać duża, renomowana firma, aby tylko zintegrować zespół. Naturalnie jeśli w grę wchodzą tak duże sumy, integracja jest organizowana raczej z myślą o osobach z kadry zarządzającej, nie o szeregowych pracownikach. Ale i oni miewają okazje, żeby zaszaleć.
Sopot, Zakopane, Lazurowe Wybrzeże, Dominikana – firmy organizujące imprezy prześcigają się w pomysłach. Dobrze zabawić się można zresztą wszędzie. Seks, alkohol i totalny brak skrupułów – aż do następnej okazji. Tak zdaje się podchodzić do tematu pewna część uczestników.
Polecamy: Praca stewardessy w Emirates
Po paru kieliszkach miejsce zabawy staje się obojętne. Nawet skromny wypad do ośrodka pod miastem może przynieść wrażenia, o których organizatorzy i mniej rozrywkowi uczestnicy mówią później z niesmakiem.
– Oddawanie moczu w windzie. Robienie kupy do bagażu kolegi. Wymiotowanie – dosłownie gdzie popadnie. Poza tym seks w krzakach, na leżaku, na sąsiednim łóżku. To wszystko widziałem podczas kilku wyjazdów, w ciągu trzech lat pracy w dużej firmie – wspomina 35-letni Jacek. – Co prawda, nie wszyscy zabawowicze należeli do mojej grupy, ale czy to coś zmienia?
Co prawda bywa też i tak, że w miejscu, zdawałoby się, skłaniającym do szaleństw integracja przebiega spokojnie. 27-letnia Matylda, która pracuje w Anglii, w nagrodę za osiągnięte wyniki pojechała z całą firmą do Las Vegas. – Paru kolegów upiło się i wybiegło na golasa na ulicę. Poza tym nic wielkiego się nie działo – wspomina. Inne wspomnienie, i to z polskiej firmy, ma z kolei 24-letnia Sylwia.
- Wszystkie ekscesy w trakcie wyjazdu znalazły się w cieniu jednego sensacyjnego wydarzenia. Oto dwaj koledzy z marketingu, ojcowie rodzin, zostali nakryci razem w łóżku przez trzy panie z księgowości! Jeden jest już po rozwodzie – emocjonuje się.
Co można ugrać na wyjazdach?
Dlaczego właściwie ludziom na tego typu eventach puszczają hamulce? – Tłumaczenia słyszałem różne: żona/mąż o mnie nie dba; nie chciałem jechać, więc teraz muszę to sobie jakoś odkuć; nie ma lepszej okazji, żeby wkraść się w łaski szefa, niż usiąść mu na kolanach – wylicza przyczyny okresowego rozluźnienia obyczajów Jacek. – Na wyjazdach nie szaleją jednak wszyscy. Ja zawsze wychodziłem z założenia, że upić się można gdziekolwiek, a skoro już jestem w nowym miejscu, to lepiej je poznawać na trzeźwo. A przy okazji na luzie pogadać z tymi, których co dzień widzi się tylko we firmowym młynie.
Takie podejście często przynosi niespodziewane, sympatyczne efekty. – Nie raz okazywało się, że ponury typ z sąsiedniego pokoju jest w rzeczywistości miłym, dowcipnym facetem. A sekretarka wcale nie zadziera nosa, tylko po prostu boi się szefa. I takie właśnie niespodzianki, związane z poznawaniem współpracowników, na tego typu wyjazdach są moim zdaniem najfajniejsze.
Polecamy: Praca stewardessy w Emirates
Często jest to zresztą jedyna korzyść, jaką można wynieść z wyjazdu, który dla części załogi bywa raczej dopustem, a nie nagrodą.
– Nie ukrywajmy: imprezy integracyjne są na ogół nudne, sztywne i robione na siłę. Byłyby nie do zniesienia, gdyby nie alkohol. Tylko po pijanemu da się je przetrwać. Ludzie więc piją, i hamulce im puszczają – pisze forumowicz, dodając: - W naszej firmie wyjazd to niby nagroda. Ale jeśli komuś, kto nie chce jechać, uda się wykręcić i zwalnia się miejsce, to załapuje się ktoś, kto do nagrody nie był przewidziany. Czy to normalne?
Dla grzecznych
Co można robić na integracyjnej imprezie, jeśli chce się pozostać „grzecznym”? Zależy gdzie, i na co stać fundatora eventu. Rejs po zatoce luksusowym katamaranem? Impreza ze znaną postacią w roli konferansjera? Do tego na przykład pokaz body-paintingu, czyli sztuki malowania na nagich ciałach atrakcyjnych modelek? W takim wypadku na plecach czy biuście musi oczywiście pojawić się logo firmy, wkomponowane umiejętnie w szerszy kontekst.
Co jeszcze? Pokaz sztucznych ogni, koncert topowej gwiazdy? Catering z wyszukanymi potrawami oraz alkoholem? A może to wszystko naraz? Można i tak. Ale, jak zgodnie potwierdzają zabawowo nastawieni uczestnicy firmowych eventów, tak naprawdę tylko ten ostatni element jest absolutnie niezbędny. Bez niego po prostu nie ma zabawy.
TK,JK,WP.PL