Wylobbowana lista refundowana

Nieformalny lobbing, wzajemne przysługi i sieć znajomości to metody firm, aby zapewnić swoim lekom miejsce na listach refundowanych - stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na raport socjologów z Uniwersytetu w Cambridge.

Wylobbowana lista refundowana
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

14.10.2011 | aktual.: 14.10.2011 05:53

Opracowanie powstało na podstawie rozmów przeprowadzonych od lutego 2009 r. do kwietnia 2010 r. m.in. z pracownikami resortu zdrowia, NFZ, firm farmaceutycznych, parlamentarzystami. Portal Rynek zdrowia.pl, który opisał raport, podaje, że o refundacji decydują przede wszystkim znajomości, a zasadniczą formą nieformalnego lobbingu są wzajemne przysługi.

Badaczy z Cambridge najbardziej zaskoczyły naciski dyplomatyczne. Jeden z ich rozmówców mówił, że do ministerstwa przyszedł nawet list od amerykańskich kongresmenów, którzy zabiegali o wpisanie leku na listę.

Artur Fałek, szef departamentu polityki lekowej i farmacji w Ministerstwie Zdrowia, zapewnia, że takie naciski nie mają wpływu na wpisywanie medykamentów na listy.

Przyznaje, że styk administracji i biznesu jest obszarem wrażliwym, dlatego znajduje się pod specjalnym nadzorem. - W ministerstwie istnieją procedury podejmowania decyzji refundacyjnych, skonstruowane w taki sposób, aby wyłączyć wpływ pojedynczej osoby na wynik rozstrzygnięcia - mówi Fałek.

Jak podkreśla, decyzję co do tego jakie leki znajdą się na liście refundacyjnej, podejmuje sam minister odpowiedzialny za politykę lekową, zaś pracownicy nie mają na nią wpływu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)