Wysoki rachunek za pracę z domu. "Nie mam dzieci, a 500+ dostałem"
- Nie mam dzieci, ale dostałem 500+. Szkoda, że do zapłaty - mówi nam pan Mariusz. Niedawno dostał fakturę rozliczeniową za ostatnie miesiące pracy w domu. Faktura: prawie 500 złotych, płatne do 6 lipca. Polacy właśnie dostają rachunek za pracę zdalną.
18.06.2020 | aktual.: 18.06.2020 18:32
Ostatnie miesiące stoją pod znakiem pracy w domu. Wiele firm zdecydowało się zamknąć biura i odesłać pracowników na tzw. home office. Dla bezpieczeństwa i zachowania ciągłości pracy.
Oczywiście nie wszyscy mogą pracować na kanapie przed telewizorem. Ale dla wielu pracowników biurowych wielkiej różnicy nie ma. Tak właśnie było w przypadku naszego czytelnika z Wrocławia, który zgłosił się do nas za pośrednictwem platformy dziejesie.wp.pl.
- Firma wysłała nas do domu już na samym starcie epidemii. Dzisiaj mija sto dni od mojej ostatniej wizyty w biurze - mówi nam pan Mariusz. To znaczy, że przez ponad 3 miesiące "wyjście do pracy" oznacza dla niego po prostu przejście do innego pokoju. Tak jak dla milionów pracowników w Polsce.
Pozorna oszczędność
Początkowo pan Mariusz bardzo sobie chwalił ten system pracy. Wszystko dlatego, że do pracy ma stosunkowo daleko i wcześniej na dojazdy tracił niespełna godzinę w jedną stronę.
Dzięki temu udało mu się sporo zaoszczędzić. - Pierwsza oszczędność to czas. Prawie dwie godziny więcej do wykorzystania w ciągu dnia, bo pracę można zaczynać w piżamie. No i cieszyłem się, bo udało się odłożyć trochę pieniędzy. Zamiast wydać na paliwo i bilety tramwajowe, 150-200 złotych co miesiąc zostało w portfelu - wylicza nasz rozmówca.
- Był czas na gotowanie obiadów w domu, nie trzeba było przygotowywać jednego na 3 dni i pakować w plastikowe pojemniki. Żeby ograniczyć wyjścia do sklepu, staraliśmy się sami piec chleb czy bułki. W pewnym momencie pomyślałem sobie, że "w sumie nie ma tego złego" - mówi.
Szybko jednak przekonał się, że jego radość była przedwczesna. "Oszczędzonych" pieniędzy nie zdążył nawet spożytkować. - W zeszłym tygodniu dostałem rozliczenie za prąd. No i te oszczędności szybko się rozpłyną - żartuje Mariusz.
500 złotych do zapłaty
Nasz rozmówca pokazuje fakturę. Przez ostatnie pół roku jego miesięczne rachunki za prąd wynosiły 63 złote. Rok temu o tej samej porze średnio co miesiąc zużywał 106 kWh energii. W tym roku jest to już 182 kWh, czyli o ponad 70 proc. więcej.
Efekt? Po czerwcowym rozliczeniu skoczą do ponad 123 złotych co miesiąc. Dostawca energii odnotował wyższe zużycie, więc i prognozy na drugie półrocze muszą być wyższe.
- To jeszcze nic. Jak zobaczyłem, ile muszę zapłacić w lipcu, to musiałem sprawdzić jeszcze raz - mówi pan Mariusz. Do 6 lipca musi uregulować fakturę na prawie 500 złotych. Dokładnie 471,82 zł do zapłaty na raz. Wszystko przez niedopłatę na koncie klienta. Tauron nie przewidział bowiem, że mężczyzna zużyje tak dużo prądu przez pierwsze półrocze. - Śmieję się, że dzieci nie mam, a 500+ dostałem - nie traci dobrego humoru.
Co ciekawe, cena samej energii się przez ten czas nie zmieniła. Za jedną kilowatogodzinę nadal wynosi 24,31 grosza. Nie zmieniła się też opłata kogeneracyjna czy abonamentowa. Nieznacznie zwiększyły się za to opłaty dystrybucyjne i przejściowe.
- No i pojawiła się opłata handlowa: 15 złotych co miesiąc, czyli dodatkowe 90 złotych do półrocznego rozliczenia - wylicza pan Mariusz.
Problem ogólnopolski
Ale wysokie rachunki za prąd to nie jest problem lokalny. Temat rozgrzał też facebookowe grupy z innych miast.
"Czy też dostaliście nowy rachunek za prąd? Mnie wbiło w lakierki" - czytamy na jednej z grup mieszkańców warszawskiego Ursynowa. "Też o mało się nie przewróciłam po otwarciu koperty z Innogy" - pisze kolejna warszawianka. "225 zł za 2 pokoje na 50 metrach" - to kolejny wpis. Wyliczać można w nieskończoność.
Dostałeś wysoki rachunek za pracę w domu? A może wręcz odwrotnie i zużycie prądu jest niższe? Podziel się z nami swoją historią i wyślij nam swoją fakturę przez dziejesie.wp.pl
Wielu mieszkańców będzie mogło liczyć na obiecane przez PiS rekompensaty za wzrost rachunków za prąd. Te jednak mają nastąpić dopiero w przyszłym roku. I na pewno nie pokryją zwiększonych przez epidemię wydatków.
Rekompensaty przewidują bowiem tylko cztery stawki ryczałtu: 34,08 zł; 82,80 zł; 190,86 zł i 306,75 zł. Najniższa jest przeznaczona dla tych gospodarstw, które mieszczą się w progu zużycia energii od 63 do 500 kWh.
Drugi próg obejmie gospodarstwa z zużyciem od 500 do 1200 kWh. Trzeci - od 1200 do 2800 kWh. Czwarty jest przeznaczony dla gospodarstw z zużyciem powyżej 2800 kWh.
Więcej na temat rekompensat za prąd pisaliśmy już wielokrotnie w naszych serwisach.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie