Yes, we buy!

Nowy tydzień rynki i inwestorzy rozpoczynali z dwiema pewnymi informacjami i jedną niepewną. Faktami były fatalne piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy i dzisiejszy dzień wolny w USA, a niepewną obawy przemieszane z nadziejami na czwartkowe wystąpienie Obamy, gdzie każde słowo będzie dosłownie na wagę złota. Choć odpoczynek amerykańskich graczy wpłyną na istotne zmniejszenie kapitału na rynkach to niestety nie spadła zmienność, a skala spadków przywróciła obawy porównywalne do najgorszych sesji sierpnia.

Yes, we buy!
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

05.09.2011 18:35

Rynki były w tak złych nastrojach, że solidarnie ignorowały wszystkie dane makro, a te akurat dziś nie były umiarkowanie dobre. Finalne odczyty indeksów PMI dla sektora usług z poszczególnych krajów strefy euro były lepsze od poprzednich zapowiedzi, ale mimo to nie podniosły nastrojów nawet o milimetr. Również mniejszy niż oczekiwano spadek sprzedaży detalicznej w strefie euro nie poprawił sytuacji popytu. Dość wyjątkową reakcją, a raczej jej brakiem było przejście do porządku dziennego nad informacją o podniesieniu prognozy zysków KGHM aż o 16 proc. do blisko 10 mld złotych. To także nie wpłynęło w najmniejszym stopniu na kondycję samej spółki jak i WIG20, a przy normalnych warunkach takie komunikaty sprawiają, że gracze wpadają niemal w euforię zakupów kończącą się 4-5 proc. wzrostami. W poniedziałek jednak dominowały obawy o europejski sektor bankowy i największe instytucje finansowe traciły po niemal 8 procent. Takie spadki gigantycznych podmiotów wiążą się tylko i wyłącznie z panicznymi reakcjami,
których opanowanie wymaga jednomyślności rynku lub zmiany postrzegania ryzyka przez pojawienie się czegoś nieoczekiwanego. O pierwszym czynniku nie można mówić przy tak niskich obrotach, a drugi ma szansę się zrealizować dopiero w reakcji na słowa Obamy, choć w tej chwili trudno sobie nawet wyobrazić co takiego miałby powiedzieć Prezydent USA aby wpłynąć na nastroje. Chyba tylko zmiana jego ostatniego wyborczego hasła z „Yes, we can” na „Yes, we buy” mogłaby podnieść oczekiwania co do kondycji amerykańskiego konsumenta.

Poniedziałkowe zejście WIG20 na minimalnych obrotach nie jest dobrym prognostykiem, ale też nie wspiera jednoznacznie podaży. Teraz bykom przyjdzie się zmierzyć z ostatnimi dołkami z końca sierpnia i jeżeli te rejony nie wytrzymają naporu sprzedających to minima z pierwszej fali przeceny znajdą się w zasięgu niedźwiedzi.

Paweł Cymcyk
analityk
makler papierów wartościowych
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)