Za deptanie grzybów zapłacisz 5 tys. zł
Czas na grzyby. Choć w tym roku nie ma wysypu, to dla zagorzałych grzybiarzy wizyta w lesie to obowiązek. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że z grzybobrania możemy wrócić z... mandatem - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak zauważa dziennik, nawet z tak prozaiczną czynnością jak zbieranie grzybów wiąże się szereg obostrzeń prawnych. Niektóre są dość zastanawiające. Przykładowo jeśli w lesie zaczniemy deptać grzyby, jednocześnie rozgarniając ściółkę, to grozi nam grzywna w wysokości nawet 5 tys. zł. Choć jeśli udowodnimy, że robiliśmy to nieumyślnie, może zostać wymierzona nam mniejsza kara, 20 zł lub nagana.
Co ciekawe, jeśli zrobimy tylko jedno z powyższych, tzn. rozgarniemy ściółkę lub będziemy tylko deptać grzyby, to nic nam nie grozi. Taka konstrukcja prawna zapewne czemuś służy. Jednocześnie w innym miejscu kodeks wykroczeń zabrania niszczenia grzybów, także tych trujących oraz niejadalnych. Nie wnikając jednak w meandry prawa leśnego, lepiej nie ryzykujmy mandatu.
O ile zakazy śmiecenia, niszczenia roślin lub płoszenia dzikich zwierząt są powszechnie znane, to nie wszyscy zdają sobie sprawę, że do lasu możemy wejść z psem tylko, jeśli jest na smyczy. Okazuje się bowiem, że prawo spuszczania pupila z uwięzi mają tylko łowczy posiadający specjalne uprawnienia. Pytanie: tylko czy kwalifikacje właściciela mają przełożenie na zachowanie czworonoga?
Z powyższymi przepisami wiąże się także zakaz hałasowania. Jedynym przypadkiem jest sytuacja wymagająca wszczęcia alarmu. Tym samym nawoływanie się, gdy zgubimy swego towarzysza teoretycznie także może skończyć się mandatem.
Wybierając się na grzyby pamiętajmy, że samochodem lub innym pojazdem silnikowym możemy dojechać jedynie do lasu. W samym lesie w zasadzie obowiązuje zakaz poruszania się autem. Istnienie drogi leśnej wcale nie oznacza, że można z niej skorzystać. Wyjątkiem są trasy specjalnie oznakowane.
Powinniśmy także zdawać sobie sprawę z tego, że nie wolno nam wchodzić do lasów, których drzewa nie przekraczają 4 metrów wysokości, są obszarem doświadczalnym lub siedliskiem zwierząt. Podobnie sprawa wygląda na terenie objętym czasowym zakazem, choćby z powodu zagrożenia pożarowego. Jednocześnie, poza przypadkiem szkółki leśnej, unikniemy mandatu za wejście na taki obszar, jeśli nie będziemy mieli okazji zapoznać się z informacją o takim zakazie, np. nie będzie tablic informacyjnych. Z drugiej strony zabawnie może wyglądać kłótnia z leśniczym o wysokość drzew w miejscu, gdzie zbieramy grzyby.
Jednak gdy już zdarzy nam się złamać któreś z obowiązujących przepisów, powinniśmy wiedzieć, że strażnik leśny ma prawo nie tylko wystawić nam mandat, ale także przeszukać pojazd poruszający się po lesie. W uzasadnionych przypadkach może nawet użyć środków przymusu bezpośredniego.