Za ile zrobiłbyś sobie tatuaż z logo pracodawcy?
Pracodawca jednej z nowojorskich agencji nieruchomości zaproponował pracownikom podwyżki. W zamian mieli oni wytatuować sobie logo przedsiębiorstwa. Ci, którzy zdecydowali się uwiecznić znak firmowy na swoim ciele, mogli liczyć na wynagrodzenie wyższe o 15 proc.
08.05.2013 | aktual.: 08.05.2013 16:08
Pracodawca jednej z nowojorskich agencji nieruchomości zaproponował pracownikom podwyżki. W zamian mieli oni wytatuować sobie logo przedsiębiorstwa. Ci, którzy zdecydowali się uwiecznić znak firmowy na swoim ciele, mogli liczyć na wynagrodzenie wyższe o 15 proc.
Chętnych nie brakowało. Podwładni robili sobie tatuaże przede wszystkim na łydkach, bicepsach i kostkach. Jak tłumaczył pracodawca w telewizji NBC, nie musiał on jakoś specjalnie przekonywać pracowników. Stwierdził z zadowoleniem, że oni po prostu …kochają swoją firmę. Z kolei serwis thegrindstone.com wskazuje, że pracownicy wręcz masowo tatuowali się nie tylko ze względu na pieniądze, ale też w obawie, że jeśli tego nie zrobią, pracodawca pomyśli, że się nie angażują i nie utożsamiają z zakładem pracy. Co w ostateczności mogłoby prowadzić nawet do zwolnienia. W sytuacji rosnącego bezrobocia, rysunek na ciele uznali za mniejsze zło. W USA taki proceder jest coraz popularniejszy. Kilka miesięcy temu, korporacyjne logotypy tatuowali sobie pracownicy lifestylowego portalu dla kobiet - xoJane.com.
Czy w Polsce podobna propozycja cieszyłaby się zainteresowaniem? „Zależy za ile? Gdyby pracodawca był skłonny dobrze zapłacić, zrobiłbym sobie taki tatuaż. Gdyby mógł być mały i np. na nodze, to dlaczego nie? Nikt by go nie widział, a mi by skapnęło kilka stówek” – pisze Żak na facebookowym profilu Praca.wp.pl
„To jest już szczyt uwiązania i wykorzystania przez pracodawcę! Stawianie pracownika w trudnej sytuacji. Wiadomo, że niezręcznie odmówić szefowi. Niby jest to dobrowolne, a jednak pojawia się cień przymusu – z kolei pisze Gosia.
Tomasz Jaroszyński, doradca personalny z agencji zatrudnienia Green Jobs, uważa że tatuaże tego typu są niemoralne.
- Jeśli żąda tego pracodawca lub nawet sugeruje zrobienie takiego rysunku na skórze, to jest to bardzo dwuznacznie moralnie. Pracownicy na pewno nie powinni się na to godzić. Sprawa wygląda inaczej wśród sportowców, którzy za noszenie logotypów na ubraniu lub nawet naklejek na skórze, otrzymują milionowe sumy – twierdzi Jaroszyński.
Tatuażyści mówią z kolei, że są przedstawicielami artystycznej profesji. Wykorzystywanie rysunków na ciele do komercyjnych celów, bardzo krytykują.
- To dość zamknięte i specyficzne środowisko, ktoś, kto robiłby takie logotypy na skórze, chyba nie byłby poważany. Ja na pewno bym się nie podjął tego. Długo pracowałem na swoje nazwisko. Wolę te swoje diabły i czaszki. To trochę tak jak z aktorami, uważają się za artystów, gdy występują w reklamie, coś jest nie tak – mówi Tomasz „Tobiasz” Grychycki, właściciel studia tatuaży z Gdyni.
AK/WP.PL